Odejście Xaviego Hernándeza było motywowane kilkoma aspektami, które oddaliły trenera od prezydenta Joana Laporty i dyrektora sportowego Deco. Jednym z nich była bez wątpienia lista odejść proponowanych przez trenera Blaugrany. Według programu TV3 "Gol a Gol", Xavi nie chciał Lewandowskiego w swoim nowym zespole, co było już wyczuwalne po wielokrotnych zmianach polskiego zawodnika w ostatnich meczach.
Według programu, lista graczy do odejścia kolidowała z planami Barçy w przypadku niektórych nazwisk. Xavi nie chciał, aby João Félix i Vitor Roque zostali w klubie. Po dobrym starcie forma Portugalczyka słabła, a decydującą część sezonu spędził on na ławce rezerwowych. Brazylijczyk przybył w styczniu jako gwiazda, ale trener praktycznie na niego nie liczył i rozważano wypożyczenie.
Życzenia Xaviego były w niektórych przypadkach skomplikowane dla klubu, zwłaszcza w przypadku Lewandowskiego. Polak ma jeszcze rok kontraktu i stanie się najlepiej opłacanym zawodnikiem w drużynie. Dla trenera było jasne, że oszczędności na jego pensji i transfer mogą wyraźnie pomóc w sprowadzeniu innych decydujących graczy z przodu. João Félix pod względem finansowym był kwestią drugorzędną, a Vitor Roque był już kwestią wizerunkową. Barça zapłaciła za niego 30 milionów euro w ramach pierwszej poważnej decyzji Deco i pozbycie się go teraz było jednoznaczne z porażką tej operacji.
Na liście odejść znaleźli się również Oriol Romeu i Marcos Alonso. Ten pierwszy był transferem wybranym przez Xaviego, kiedy klub nie miał zbyt wielu pieniędzy. Trener, wewnętrznie, dał jasno do zrozumienia, że się pomylił, podczas gdy Marcos Alonso nie otrzymywał minut, mimo że w pierwszym roku był bardzo ważnym zawodnikiem.