Sprawy między Xavim i Lewandowskim nie zakończyły się dobrze. Trener, który nigdy nie miał nic do zarzucenia zawodnikowi, jeśli chodzi o profesjonalizm, czuł w ostatnim sezonie, że na trzeci rok prowadzenia drużyny potrzebuje innego typu środkowego napastnika. Poinformował o tym Barçę na spotkaniach komisji sportowej, a klub przyjął to do wiadomości.
Problem polega na tym, że agentem Lewandowskiego jest Pini Zahavi, którego znaczenie w klubie jest teraz ważne, ponieważ jest jednym z najbliższych współpracowników Joana Laporty. Co więcej, postać Lewandowskiego nie przeszkadzała Deco w kwestiach sportowych. W ten sposób żądanie Xaviego nie mogło zostać w żaden sposób spełnione.
Mimo to trener ocenił inne opcje, które uznał za bardziej odpowiednie i miał jedno nazwisko zaznaczone na czerwono: Artem Dowbyk. Napastnik Girony błyszczał w tym sezonie w drużynie Míchela i do końca walczył o Pichichi, które wygrał z 24 bramkami. Ukrainiec pokazał świetną umiejętność gry tyłem do bramki i ogromną łatwość strzelania goli.
Wydawało się to jednak niewykonalnym marzeniem dla Xaviego właśnie dlatego, że Lewandowski również nie miał zamiaru odchodzić. Jego klauzula wynosi 40 milionów euro, co jest kwotą przystępną dla klubów ze zdrowszą sytuacją finansową niż tą Blaugrany.
