Iñigo Martínez żyje z dala od debaty na temat swojej przyszłości w Barcelonie. Mając kontrakt do czerwca 2025 roku, baskijski środkowy obrońca nie rozważa odejścia z katalońskich gigantów i czeka tylko na powrót do pracy zaplanowany na tydzień 8 lipca, chociaż jego sytuacja musi jeszcze zostać uregulowana ze względu na limit wynagrodzeń po otwarciu okresu rejestracji 2024/2025.
W ubiegłym sezonie były gracz Athleticu mógł być zarejestrowany tylko do 30 czerwca 2024 r. ze względu na ograniczone fair play klubu. Iñigo Martínez musi zostać ponownie zarejestrowany. Zawodnik nie ma wątpliwości, że tak się stanie, i nie rozważa przeprowadzki i gry w innym zespole.
Z drugiej strony w Barcelonie pojawiają się wątpliwości, które zaczęłyby się od Hansiego Flicka, ponieważ mają zbyt wielu środkowych obrońców. Niemiecki trener ma do dyspozycji Koundé, Araujo, Erica Garcíę, Lengleta, Christensena, Cubarsíego i Iñigo. Bask cieszył się zaufaniem Xaviego, który wysoko cenił jego umiejętności przywódcze, ale kontuzje uniemożliwiły mu grę. Problem Barçy polega na tym, że jeśli nie pozostanie on w składzie, będą musieli płacić jego kontrakt.