Pedri zdążył na ostatnie mecze La Ligi w dobrej formie, która pozwoliła mu zostać powołanym na Mistrzostwa Europy. Prawda jest jednak taka, że Kanaryjczyk miał trudny sezon z powodu kontuzji, które zmusiły go do opuszczenia wielu meczów. I ta zła passa przeniosła się na drużynę narodową. W meczu z Niemcami zawodnik doznał kontuzji zaledwie kilka minut po rozpoczęciu gry.
"Pierwsze dni są zawsze najgorsze. Kiedy prawie nie możesz chodzić, odczuwasz ogromny ból... Zastanawiasz się nad wieloma rzeczami, dlaczego zawsze ci się to przytrafia, co możesz zrobić lepiej? W tym przypadku było to uderzenie i niewiele można poprawić, ale zawsze starasz się szukać pozytywnych stron, to pomoże ci spróbować poprawić i pokonać małe kamienie, które są na twojej drodze, to uczyni cię silniejszym", wyjaśnił Pedri w wywiadzie dla RFEF.
Kanaryjczyk doznał trzech kontuzji w Barcelonie w sezonie 23/24. Pierwsza zmusiła go do opuszczenia 16 meczów między sierpniem a listopadem. Drugi uraz odstawił go na bok na dwa mecze, a trzeci na sześć. Dopiero okaże się, kiedy pomocnik będzie mógł wrócić do drużyny Flicka, choć teraz patrzy tylko w przyszłość na dzisiejszy mecz.
"Miałem skomplikowany sezon, miałem wiele kontuzji, nie miałem ciągłości w grze, jakiej bym chciał, a to jest to, co piłkarz lubi najbardziej, mieć tę ciągłość. Kiedy zdarzają się takie nieszczęścia, trzeba przemyśleć wiele rzeczy", wyznał piłkarz.
Pedri jest wdzięczna za sympatię, jaką otrzymał od wszystkich, zwłaszcza od swoich kolegów z reprezentacji. Kanaryjczyk cierpiał jak inni kibice przeciwko Francji. "Wszyscy są zaniepokojeni, pytają mnie, jak przebiega mój powrót do zdrowia. To bardzo miłe, jesteśmy tutaj rodziną i to właśnie doprowadziło nas do finału. Zasłużyliśmy na wygraną, ponieważ jesteśmy rodziną. Jestem pewien, że dadzą z siebie wszystko. Niech zrobią ze mnie mistrza Europy", powiedział.
Na koniec ujawnił, że na zgrupowaniu sprawiono mu niespodziankę podczas jednej z rozmów, wyświetlając bardzo emocjonalne wideo o tym, co wydarzyło się na boisku w Stuttgarcie, gdzie doznał kontuzji. "Trochę się zawstydziłem, nie lubię oglądać siebie na wideo, ale to miłe, że wszyscy jesteśmy tak zjednoczeni", przyznał.