Niektórzy zawodnicy przerwali wczoraj świętowanie w szatni, aby porozmawiać po meczu z Barça One i Movistar. Tak było w przypadku Pedriego, który jako pierwszy rozmawiał z mediami.
"Myślę, że to najbardziej skomplikowany tytuł sezonu. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu roku, który przeżyliśmy. Kibice cieszyli się nami, a my cieszyliśmy się grą", powiedział.
Świętował również 200 meczów w Dumie Katalonii: "Kiedy byłem dzieckiem, marzyłem o rozegraniu jednego meczu i nie spodziewałem się, że osiągnę 200. Teraz mam nadzieję, że będzie to znacznie więcej, ponieważ jest to klub mojego życia".
Podkreślił, że byli dość ostrożni na boisku i pamiętał o rodzinie. "Świętujemy w szatni i nie możemy się doczekać spotkania z rodziną i możliwości dalszego cieszenia się sobą. Pamiętam o moim tacie, mojej mamie, moim bracie i mojej rodzinie, byli przy mnie w najgorszych momentach, zwłaszcza z powodu kontuzji. Nadszedł czas, aby świętować z nimi, ponieważ na to zasługują".
Mówił o bramce Lamine i nie był zaskoczony, ponieważ było to zagranie, nad którym zwykle pracuje: "Myślę, że to bramka, którą dużo ćwiczy. Na rozgrzewce strzelił dwa bardzo podobne gole. Musimy o niego dbać i niech dalej się tym bawi".
Na koniec powiedział, że będą świętować w dobrym stylu: "Jestem pewien, że będzie świętowanie, musimy się tym cieszyć i docenić to tak, jak na to zasługuje, chociaż taniec zostawię Lamine, Balde i innym".
Raphinha nie był tak widoczny jak w inne dni na Cornellà-El Prat, ale nie miało to większego znaczenia. Barça ponownie wygrała La Ligę w Espanyolu dwa lata później, a Brazylijczyk zdobył swój drugi tytuł ligowy od czasu podpisania kontraktu latem 2022 roku. Napastnik rozmawiał z mediami po meczu i było dla niego jasne, że zdobyli mistrzostwo, ponieważ patrzyli na siebie, a nie na rywali.
"To moja druga liga i mam nadzieję, że wygram ich znacznie więcej. Myślę, że musimy być skoncentrowani na tym, co robimy. Jeśli wykonujemy swoją pracę i nie patrzymy na innych, nasze szanse rosną. Nie musieliśmy patrzeć na Real", odnosząc się do ostatniego zwycięstwa madrytczyków nad Mallorcą.
Nie zabrakło również miejsca na samokrytykę, gdyż były gracz Leeds uważa, że był to jeden z jego najgorszych meczów w tym sezonie: "Wiedzieliśmy, że pierwsza połowa była bardzo słaba, ale w drugiej byliśmy lepsi. Indywidualnie był to jeden z moich najgorszych meczów w tym sezonie".
Wspominał grudniowy okres, kiedy Barça była już "pogrzebana": "Wiele osób myślało, że jesteśmy martwi i że będziemy walczyć o trzecie miejsce. To zależało od nas i osiągnęliśmy to".
Na koniec wysłał bardzo mocną wiadomość na przyszły sezon: "Nie zamierzam na tym poprzestać. Wygrałem wszystko, co możliwe w tej koszulce w Hiszpanii, a teraz mamy Ligę Mistrzów, która jest marzeniem naszego klubu, nie tylko zawodników i pracowników. W tym sezonie byliśmy blisko, ale w przyszłym damy z siebie wszystko".
Życie daje drugie szanse, a Fermín był w stanie odbić sobie nieuznane trafienie z el Clásico dzięki bramce, która przypieczętowała wygraną na Cornellà-El Prat.
"Osiągnęliśmy cel, ciężko pracowaliśmy, aby tu dotrzeć i myślę, że na to zasłużyliśmy. Dzisiaj udało się zrekompensować bramkę, która nie została uznana w meczu z Realem", powiedział wychowanek.
Andaluzyjczyk pochwalił Flicka i pamiętał o swojej rodzinie w tych chwilach maksymalnego szczęścia: "Nie miał jeszcze czasu na rozmowę, świętujemy. Prowadził nas przez całą drogę i nadszedł czas, aby się tym cieszyć. Pamiętam o mojej rodzinie, mojej dziewczynę i wszystkich ludziach, którzy byli ze mną. To moje marzenie i jestem bardzo szczęśliwy".
Był szczery i podkreślił, że Espanyol nie ma powodów do złości, ponieważ byli dość powściągliwi w świętowaniu na boisku: "Cóż, rozumiem, co się stało ostatnim razem, ale myślę, że nikogo nie skrzywdziliśmy. Nie okazujemy braku szacunku, wygraliśmy ligę i niewiele świętowaliśmy".
Na koniec wyznał, że będą świętować w wielkim stylu: "Na pewno będziemy świętować. Nie ma żadnego zmęczenia".
Lamine Yamal jako pierwszy wszedł do tunelu po końcowym gwizdku, wykonał swoją pracę i świętował z resztą kolegów z drużyny na stadionie.
"Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Zawsze są jakieś wątpliwości do samego końca, wiesz? To coś bardzo ważnego dla klubu i udało nam się to osiągnąć", przyznał.
Po zdobyciu kolejnego wspaniałego gola, wychowanek nie skupia się na bramkach, a wszystko, co robi, robi dla dobra Barçy: "Nie pracuję, aby zdobywać ważne gole, ale dla mojego klubu. Nie obchodzi mnie, co mówią ludzie z zewnątrz. Koncentruję się na meczach i nadal będę robił to, co robię dla mojego klubu".