Julián Araujo odegrał bardzo niewielką rolę w tournée Barçy po Stanach Zjednoczonych. W rzeczywistości zagrał tylko pierwszą połowę meczu towarzyskiego z Manchesterem City. Odkąd został zmieniony, nie rozegrał więcej minut. Powodem jest to, że Hansi Flick nie liczy na niego i ma inne preferencje dotyczące jego pozycji, czyli prawego obrońcy.
Do tego stopnia, że to Álex Valle wygrał na prawej stronie defensywie. Meksykanin zdaje sobie sprawę, że jeśli chce grać, będzie musiał poszukać wyjścia, tak jak zrobił to zeszłego lata, kiedy podjął wyzwanie wypożyczenia do Las Palmas Garcíi Pimienty. Miał dobry sezon i po monitorowaniu przez Bojana Krkicia zasłużył na prawo powrotu do Blaugrany.
Po przybyciu nowego trener plany się jednak zmieniły i teraz Araujo będzie musiał wybrać nowe miejsce docelowe. Ofert nie brakuje, a co więcej, z tak interesujących klubów jak Betis, Girona czy Sevilla, której trenerem jest ten, który dał mu pewność siebie w jego pierwszym doświadczeniu w Primera División, sam García Pimienta.
Według Kery'ego Ruiza, dziennikarza specjalizującego się w rynku transferowym, Julián ma wybór. W tym sensie Betis Pellegriniego już kilka tygodni temu wykazał pewne zainteresowanie, do tego stopnia, że przedstawił nawet formalną ofertę wycenioną na trzy miliony euro stałych plus kolejne siedem milionów euro w zmiennych. Barça nie chce go sprzedać za mniej niż 10 milionów. Andaluzyjczycy zagrają w Lidze Konferencji.
Bardziej interesująca na papierze wydaje się propozycja Girony, która może stracić jednego ze swoich obrońców, Arnau Martíneza, który może odejść do Premier League do West Hamu. Zespół Míchela zagra również w Lidze Mistrzów. Jest wiele powodów, aby zaakceptować jedną z tych trzech ofert.
Chociaż jego zamiarem było zdobycie zaufania Hansiego Flicka podczas presezonu, aby wywalczyć sobie miejsce w składzie Blaugrany, Julián Araujo nie osiągnął swojego celu i będzie musiał szukać wyjścia, które zadowoli wszystkie strony.