Dawno, dawno temu, w odległej przeszłości, FC Barcelona była jednym z kilku najbogatszych klubów świata, kupowała kogo i jak chciała, płaciła najwięcej, ale też najwięcej wygrywała. W międzyczasie jednak Josep Maria Bartomeu i jego grupa oszustów, krętaczy, drobnych złodziejaszków i nieudaczników skutecznie sprzeniewierzyła ten sukces. W ich miejsce wrócił więc wytrawny polityk Joan Laporta, ale od kilku lat najlepiej idzie mu głównie oszukiwanie i mamienie cules. Kibice Barcy w cyrku się nie śmieją, ale na nasze szczęście w międzyczasie spadli z nieba Gavi, Cubarsi czy przede wszystkim Lamine Yamal i istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że po wyremontowaniu Camp Nou i wygaśnięciu kilku przepłaconych kontraktów Blaugrana wróci na szczyt. Póki co, po niemal trzech miesiącach wraca do oficjalnego grania i rozpoczyna sezon 125-lecia Klubu, sezon wieńczący pierwsze ćwierćwiecze XXI wieku. Zaczynamy szlagierem. Mecz z Valencią na Mestalla dziś o 21:30.
Można tylko współczuć Hansiemu Flickowi i dać mu dość spory kredyt zaufania bo sytuację w Barcelonie ciężko nazwać normalną. Na ostatnią chwilę udało się zarejestrować kilku piłkarzy, ale i tak ławka będzie pełna chłopaków z rezerw. Dani Olmo ma za mało jednostek treningowych i nie jest w kadrze. Araujo, Gavi, Fati i de Jong są kontuzjowani. Vitor Roque jest o krok od odejścia gdzieś na wypożyczenie. Kto zatem w ogóle zagra w tym meczu? Na bramce na pewno zobaczymy Ter Stegena. W obronie mają się pojawić Kounde, Cubarsi, Inigo Martinez oraz Balde. Być może doczekamy w tym sezonie meczu, w którym jednocześnie zagrają Gundogan, Pedri, Gavi i de Jong, ale to perspektywa drugiej połowy sezonu. Na ten moment w środku pola z wymienionej czwórki zdolny do gry jest tylko Niemiec i partnerować mu mają Casado oraz Christensen, znany już z występów w drugiej linii. Atak bez zaskoczeń: Yamal, Lewandowski, Raphinha. Ferran Torres i Pau Victor mają być ewentualnymi jokerami z ławki.
Był styczeń 2020 gdy Valencia po raz ostatni ograła u siebie Barcelonę (2:0). Później mieliśmy 2:3, 1:4 (hat-trick Aubameyanga), 0:1 (gol Lewandowskiego w doliczonym czasie) i wreszcie 1:1 w zeszłym sezonie (Guillamon odpowiedział na gola Felixa). Jak będzie dzisiaj? Ekipa trenera Barajy dokonała kilku transferów in oraz kilku out, ale bilans wyszedł praktycznie na zero i trzon drużyny został ten sam. Rafa Mir i Hugo Duro będą odpowiedzialni za strzelanie bramek, a w bramce stanie gruziński mur, jeden z najlepszych bramkarzy świata ostatnich 12 miesięcy: Giorgi Mamardaszwili. Valencia w sezonie 22/23 broniła się przed spadkiem, ale już w minionych rozgrywkach zaliczyła spokojne, dziewiąte miejsce w tabeli, ich ulubione w ostatnich latach. Hansi Flick po meczu o Puchar Gampera przekonywał, że na Mestalla jego zespół na pewno zagra lepiej, więc pozostaje tylko trzymać go za słowo.
Valencia CF - FC Barcelona, Estadio Mestalla, 17.08.2024 godz.21:30
Sędziuje: Sanchez Martinez