Iñigo Martínez zdobył nagrodę MVP w meczu z Crveną Zvezdą. Bask strzelił swoją drugą bramkę w Lidze Mistrzów w tym sezonie, świetnie główkując po dośrodkowaniu Raphinhii, który również ponownie trafił do siatki. Środkowy obrońca został wybrany zawodnikiem meczu, co uczcił pozując po spotkaniu z Brazylijczykiem.
Były gracz Athleticu rozmawiał z Movistar+ po meczu i podkreślił dobre wyniki zespołu: „Ta nagroda MVP należy do całej drużyny. Wszyscy na to pracowaliśmy. Normalnie nie jestem przyzwyczajony do tych nagród MVP. Dla mnie najważniejsze są trofea drużynowe i nadal będziemy o nie walczyć”.
Pomimo zwycięstwa, środkowy obrońca ostrzegł przed pewnymi niedociągnięciami, które należy poprawić: „Po golu rozluźniliśmy się, ale w drugiej połowie to byliśmy my. Zdarza nam się, że po zdobyciu bramki rozluźniamy się, a oni naciskają. W drugiej połowie wyszliśmy innym rytmem i to było widać”.
Iñigo cieszy się ze świetnej formy Blaugrany: „Wszystko wykonuje się bardzo dobrze i znajduje to odzwierciedlenie w grze. Jako obrońca muszę powiedzieć, że cierpimy i jeśli drużyna trochę obniża poziom, odczuwamy to. Jesteśmy szczęśliwi i mamy nadzieję, że tak będzie dalej”.
Zakończył mówiąc o swojej bramce głową: „Prawda jest taka, że zagranie było przećwiczone i wyszło idealnie. Widzieliśmy, że cierpią przy drugim słupku i kiedy zobaczyłem, że piłka wychodzi, wiedziałem, że jest dobrze. Zawsze jesteś zadowolony, gdy możesz pomóc drużynie”.
Lewandowski zakończył czwartą kolejkę Ligi Mistrzów jako najlepszy strzelec, na równi z Raphinhą, Gyökeresem i Harrym Kane'em. Jego dublet przeciwko Serbom pozwolił mu zbliżyć się do 100 goli w Lidze Mistrzów, a także sprawił, że zdobył 700. gola Barçy w rozgrywach. Coś, z czego był dumny po spotkaniu z mediami:
"Tak, to historyczny kamień milowy i jestem bardzo szczęśliwy. Jako napastnik nie jest łatwo grać przeciwko tego typu obronie, potrzebujemy trochę cierpliwości, aby znaleźć przestrzeń. Jako drużyna zagraliśmy bardzo dobrze i udało nam się odnieść zwycięstwo", powiedział Polak.
Były zawodnik Bayernu przyznał, że Barça poprawiła się w drugiej połowie: "Chcieliśmy szybko strzelić gola. Na początku graliśmy trochę wolno, ale w drugiej połowie nieco podkręciliśmy tempo i udało nam się strzelić jeszcze trzy gole".
Pomimo zdobytego dubletu, Lewy miał szanse na więcej goli, czym się nie martwi: "Nie, jestem zadowolony z bramek, jestem szczęśliwy, ponieważ mam szanse na strzelenie gola. Są chwile, kiedy brakuje ci precyzji lub strzelasz pierwszą bramkę, która ci się nadarzy. Ostatnie dwa mecze nie były dla mnie łatwe, ale czasami taka jest moja praca, aby stworzyć przestrzeń w polu i być cierpliwym".
Na koniec podkreślił, że muszą twardo stąpać po ziemi, a cel pozostaje jasny: "Mamy cel, wszyscy gramy bardzo dobrze razem. Przed nami wiele meczów i musimy być świadomi tego, co możemy poprawić. W ten weekend mamy kolejny mecz i kolejną okazję do poprawy".
Jules Koundé był kolejnym z bohaterów meczu Barçy z Crveną Zvezdą. Francuz zaliczył hat-trick asyst przy trzech ostatnich golach Barçy i z dnia na dzień jest coraz lepszy. Obrońca rozmawiał z mediami w strefie mieszanej i pochwalił grę w Belgradzie: "Myślę, że zagraliśmy dobry mecz, zwłaszcza w drugiej połowie, gdzie podnieśliśmy poziom z większą kontrolą".
"Na poziomie osobistym jestem bardzo zadowolony, to część mojej gry, na której bardzo się skupiam, ponieważ muszę się poprawić. Chcę również podziękować moim kolegom z drużyny, którzy strzelają bramki. Mam więcej miejsca na poprawę", powiedział po meczu.
Mówił również o tym, że gra dla Barçy oznacza, że zawsze muszą wszystko wygrywać: "To jest cel i jest to cel każdego roku, kiedy jesteś w klubie takim jak Barça. Sezon jest długi i jeszcze nic nie wygraliśmy, ale musimy się zrelaksować i cieszyć się tym".
Wypowiedział się też na temat Flicka i chwalił jego postać, ponieważ jest bardzo bliski i pomaga wszystkim zawodnikom: "Hansi jest bardzo ważny, jest bardzo bliski i wszyscy czują się bardzo komfortowo. Jesteśmy nim zachwyceni. Celem jest rywalizacja o wszystko".
Zakończył, nie chcąc mówić o niskim poziomie Realu Madryt, ponieważ dla Francuza liczy się tylko drużyna Barçy: "Myślimy o własnych sprawach, zawsze wierzyliśmy w siebie. Wszystko idzie dobrze, ponieważ dobrze się bawimy. Hałas z zewnątrz nie ma dla nas znaczenia, musimy skupić się na sobie".