Wanda jednak zechciała Niemca
FC Barcelona wygrała 2-4 na wyjeździe z Atlético Madryt w meczu 28. kolejki La Ligi.
Filck wystawił: Szczęsnego, Balde, Iñigo Martíneza, Cuarsíego, Koundé, Pedriego, Casadó, Raphinhę, Daniego Olmo, Lamine Yamala oraz Lewandowskiego. W pierwszych minutach świetną okazję po podaniu Olmo miał Lamine Yamal, ale przestrzelił. Później z dystansu próbował Koundé, a następnie po dośrodkowaniu Francuza głową uderzał Lewandowski, jednak Oblak nie miał problemu z jego strzałem. Po kwadransie Barcelona dalej dominowała, ale żadna z drużyn nie była w stanie zagrozić bramce przeciwnika. Przed końcem pierwszej części w obramowanie bramki trafił Lewandowski, ale po chwili to Atlético wyszło na prowadzenie po szybkiej akcji. Griezmann dośrodkował na dalszy słupek, Simeone podał do Álvareza, a ten pokonał Szczęsnego.
Na drugą połowę Barcelona wyszła takim samym składem. Znów dobrą okazję miał Lamine Yamal, ponownie po akcji z Olmo, ale strzelił obok słupka. Niedługo później głową uderzał Lewandowski, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką. Na ostatnie 25 minut za Casadó i Olmo weszli Eric García oraz Ferran. Kilka minut później po kontrze wynik podwyższył Sorloth. Barcelona szybko zareagowała. Po dośrodkowaniu Iñigo piłkę na klatkę przyjął Lewandowski, oddał strzał i pokonał Oblaka. Niedługo później dośrodkowaniem popisał się Raphinha, a zupełnie niepilnowany Ferran uderzeniem głową doprowadził do remisu. Kilka minut przed końcem podstawowego czasu gry Araujo i Gerard Martín zastąpili Koundé oraz Balde. Mecz pozostawał otwarty, a Barcelona szukała trzeciej bramki. Próbował m.in. Lewandowski, ale niecelnie. W doliczonym czasie z dystansu uderzył Lamine Yamal, piłka odbiła się od Reinildo i trafiła do bramki. Flick wpuścił jeszcze Gaviego za Pedriego. Kiedy wydawało się, że Atleti rzuci się do ataku i Barça będzie musiała się bronić, gospodarze popełnili błąd blisko swojego pola karnego, piłkę przejął Raphinha, oddał ją Ferranowi, a ten zaliczył swoje drugie trafienie.
Barcelona w końcu pokonuje Atlético w tym sezonie. Po golu na 2-0 mogło się wydawać, że już nic nie uda się ugrać, ale podopieczni Flicka od razu wzięli się do roboty i zapewnili sobie zwycięstwo w ostatnich minutach, co było swego rodzaju zemstą za bramki madrytczyków strzelane w końcówkach spotkań. Teraz czeka nas przerwa reprezentacyjna, a następny mecz Duma Katalonii rozegra w niedzielę 30 marca o 16:15. Na Montjuïc zmierzy się z Gironą.
Atlético Madryt - FC Barcelona 2-4
45' - 1-0 - Julián Álvarez (a. G. Simeone)
70' - 2-0 - Alexander Sorloth (a. C. Gallagher)
72' - 2-1 - Robert Lewandowski (a. I. Martínez)
78' - 2-2 - Ferran Torres (a. Raphinha)
90+2' - 2-3 - Lamine Yamal (a. Pedri)
90+8' - 2-4 - Ferran Torres (a. Raphinha)
sunders, caramuru - dzięki za pomysł na tytuł