Niby to puchar niższej kategorii. Barcelona wygrywała go najwięcej razy w historii. Tu jednak gra wciąż toczy się o potrójną koronę i legendarny sezon Flickball. Po szalonym starciu w Barcelonie (4-4) przyszedł czas na rewanż. Przegrywający odpada. Półfinał Copa del Rey z Atletico w środę o 21:30.
34 zwycięstwa w 45 meczach. 139 strzelonych bramek. Hansi Flick stworzył niesamowitą maszynę, przywodzącą na myśl jego Bayern z sezonu 19/20. Piękny sen może jednak zostać zaburzony jeśli Blaugrana przegra z walczącym o uratowanie sezonu Atletico. Podopieczni Diego Simeone przerżnęli w marcu w spektakularnym stylu Ligę Mistrzów i La Ligę, jeśli nie wygrają środowego starcia to mogą już myśleć o czerwcowych Klubowych Mistrzostwach Świata, europejska część sezonu będzie dla nich skończona bo do Ligi Mistrzów i tak się zakwalifikują. Możemy być zatem pewni o studziesięcioprocentową mobilizację Atletico na wypełnionym po brzegi Metropolitano. "Materace" mogą jednak mieć z tyłu głowy to, co wydarzyło się na ich stadionie raptem dwa i pół tygodnia temu. Prowadząc 2:0 przegrali 2:4, to pierwsza taka sytuacja w kilkunastoletniej erze Simeone. Barca kolejny już raz w tym sezonie wyciągnęła mecz, za nic mając presję czy stawkę spotkania. Katalończycy idą po swoje i to było też widać w ostatnich meczach z Osasuną i Gironą.
Oba zespoły rzucą na ten mecz wszystko co najlepsze. U gospodarzy tradycyjnie trzeba będzie uważać na duet Alvarez-Griezmann, a w razie czego z ławki postraszy Sorloth. Jak zagra Barca? Chyba wszyscy się domyślają. W bramce stanie oczywiście talizman Wojciech Szczęsny. Boki obrony to Kounde i Balde, obaj w świetnej formie. Na środku defensywy niemal pewny jest występ dobrze nam znanego duetu Cubarsi-Martinez. Ustalanie składu w środku pola zaczyna się oczywiście od magicznego Pedriego. Drugim pewniakiem jest przeżywający świetny okres de Jong. Uzupełnić ich mogą jedynie Gavi lub Fermin - Casado i Olmo są kontuzjowani. W ataku straszyć będzie najlepsze tridente Europy: Yamal, który odpoczywa grając (był już taki jeden piłkarz), Lewandowski, który dowozi gole (a w meczu fazy pucharowej gole są kluczowe) i Raphinha, który wreszcie wraca do składu po nieco wymuszonej, dwumeczowej pauzie na regenerację. Piękne czasy, gdy na występ tej jedenastki czekamy z ekscytacją.
Barca wygrała trzy ostatnie mecze na Metropolitano. W 2015 roku w rewanżowym meczu ćwierćfinałowym gol Fernando Torresa otworzył wynik już w pierwszej minucie (i wyrównał stan dwumeczu), ale dublet Neymara i samobój Mirandy przyczyniły się do zwycięstwa ekipy Luisa Enrique 2:3 w drodze po Puchar i potrójną koronę. Jak będzie w środę? Zapowiada się wielkie meczycho, w którym o awansie zdecyduje jedna bramka. Oby tylko nie było dogrywki, nie jest nam do niczego potrzebna. Szkoda roztrwonionej przewagi z pierwszego meczu, ale z drugiej strony kto wierzył, że Atletico wypuści początkowe 0:2? Wszystko może się zdarzyć, a my chcemy wciąż marzyć.
Atletico Madryt - FC Barcelona, Riyadh Air Metropolitano, 02.04.2025 godz.21:30