Barça zdefiniowała prototyp idealnego bocznego obrońcy, którym chciałaby wzmocnić swój skład latem, oczywiście pod warunkiem, że w budżecie znajdzie się miejsce na przeprowadzenie takiej operacji.
Biorąc pod uwagę trwający sezon, prawie niemożliwe jest, aby mieć pewność, czy będzie miejsce w finansowym fair-play, aby wykonać taki ruch. Dyrekcja sportowa nadal jednak z determinacją wykonuje swoją pracę.
Od miesięcy w klubie analizują i mapują rynek w poszukiwaniu prawego obrońcy, który będzie w stanie dać złapać oddech Julesowi Koundé, ale który jednocześnie będzie mógł w razie potrzeby działać po lewej stronie.
Innymi słowy, klub chce znaleźć nowego João Cancelo, ostatniego bocznego obrońcę, który nosił koszulkę Blaugrany (obecnie jest w Al-Hilal w Arabii Saudyjskiej, trenowany przez Jorge Jesusa) i miał zdolność i osobowość do gry po obu stronach. Portugalczyk jest rzadkością.
Niełatwo jest znaleźć w Europie i Ameryce Południowej kogoś o jakości pozwalającej na grę w Barcelonie Hansiego Flicka i z tak wszechstronnym profilem. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że to misja niemożliwa.
Wszechstronność jest czynnikiem robiącym różnicę dla Deco i Hansiego Flicka, ale nie jedynym. Dlatego klub nie wyklucza innych bocznych obrońców, którzy mogliby przybyć na nowe Spotify Camp Nou, aby zrobić krok naprzód w swojej karierze, zaoferować swoje najlepsze lata w Barcelonie i cieszyć się, od pierwszego roku, wysokiej jakości czasem gry.
W tej drugiej kategorii znajdują się takie nazwiska jak Vanderson (Monaco), za którym Deco podąża od czasu jego pobytu w Gremio; Marc Pubill (Almería), który był bardzo bliski podpisania kontraktu zeszłego lata i który podoba się niektórym trenerom Blaugrany; Holender Givairo Read (Feyenoord) i Frimpong (Leverkusen).
W ostatnich tygodniach z Włoch dochodziły informacje, że Dodó (Fiorentina), który dzieli agenta z Vandersonem, również ma podobać się Barcelonie. Brazylijczyk znajdował się na celowniku Blaugrany dwa lata temu.