Ostatnie dni transferowe w Barcelonie upłynęły pod znakiem możliwego odejścia Fermína do Chelsea. Do ostatniego dnia spekulowano na temat tego transferu, ponieważ angielski klub rzeczywiście był zainteresowany pozyskaniem piłkarza. Fermín miał pewne wątpliwości. Serce podpowiadało mu, żeby pozostał w klubie, ale czasami wahał się z powodu syrenich śpiewów dochodzących z Londynu i dlatego, że widział, że w Barcelonie gra bardzo mało. Jednak w żadnym momencie nie był bliski odejścia.
Jak wyglądała ta historia? Wszystko zaczęło się nieco ponad miesiąc temu, kiedy Deco otrzymał e-mail od Chelsea, w którym poinformowano go o zainteresowaniu Fermínem. Nie była to formalna oferta, ale Anglicy twierdzili, że mogliby zapłacić około 40 milionów euro za pomocnika. Dyrektor sportowy Barcelony nawet nie odpowiedział na wiadomość, ponieważ uznał tę propozycję za śmieszną.
Od tego momentu zaczęło się zamieszanie w mediach, zarówno w Anglii, jak i w Hiszpanii. Klub wyraził zainteresowanie, a presja była coraz większa. Agenci piłkarza skontaktowali się z Barceloną, aby poinformować ją o zainteresowaniu ze strony Chelsea. Deco wyraził się bardzo jasno. Jeśli chcą pozyskać tego gracza, to Fermín musi sam zgłosić się do klubu i powiedzieć, że chce odejść. Tak samo postąpił Iñigo Martínez, gdy otrzymał ofertę z Arabii.
Ale Fermín nic nie powiedział. W międzyczasie pojawiły się informacje o możliwej ofercie Anglików, która miałaby wynieść 50 lub 58 milionów euro. Kwoty te nie odpowiadały temu, co myśleli w angielskim klubie i wydawały się pochodzić bardziej z otoczenia piłkarza niż z Chelsea. Kiedy w mediach pojawiła się informacja, że mogą zapłacić te 58 milionów, odpowiedź Anglików brzmiała: „To zbyt dużo pieniędzy za tego chłopaka”.
Równolegle pojawiła się informacja, że Barcelona zażąda za piłkarza 90 milionów. Ani Deco, ani nikt inny nie zażądał takiej kwoty, ponieważ poza wspomnianym e-mailem nie było żadnych innych kontaktów między obydwoma klubami. Barcelona miała jednak jasność co do tego, że gdyby Fermín poprosił o odejście i doszło do negocjacji, nie zaakceptowaliby tych 58 milionów.
Klub, mimo że znajduje się w złej sytuacji finansowej z powodu zasad fair-play, bardzo ceni Fermina. Być może nie za 90, ale trudno byłoby im zgodzić się na mniej niż 70 mln. Uważają, że jest to bardzo młody zawodnik z doskonałymi perspektywami, który zdobył tytuły z Barceloną i jest reprezentantem Hiszpanii. Biorąc pod uwagę ceny płacone w Premier League, 58 milionów to bardzo mało.
I tak wyglądała cała sprawa. Letnie zainteresowanie Chelsea, Fermin, który nigdy nie chciał odejść, pseudo oferta 40 milionów i brak dalszych kontaktów między klubami.