Andreas Christensen rozpoczyna swój czwarty sezon w FC Barcelonie. To ostatni rok jego kontraktu z Barceloną, ponieważ obecny wygasa 30 czerwca. Duński środkowy obrońca jasno jednak podkreśla, że jego celem jest pozostanie w Blaugranie. Pomimo kontuzji, przez które w zeszłym sezonie praktycznie nie grał, Duńczyk czuje się teraz w 100% sprawny, a jego plany obejmują odzyskanie zaufania Flicka i udowodnienie, że nadal może być bardzo przydatny dla Barcelony.
Odejście Iñigo Martíneza tego lata do Al-Nassr otworzyło mu drogę do podstawowego składu, ponieważ obecnie jedynym nietykalnym zawodnikiem trenera Blaugrany jest Cubarsí. Christensen zdaje sobie z tego sprawę i planuje walczyć o miejsce w wyjściowej jedenastce.
Otrzymał tego lata wiele ofert, ale ani razu nie rozważał odejścia z Barcelony. Nie kusiły go petrodolary z Arabii Saudyjskiej, ani oferty z Premier League – gdzie utrzymuje dobrą reputację po okresie gry w Chelsea – ani z Bundesligi, ani nawet z klubów z samej La Ligi. Zarówno Christensen, jak i jego rodzina czują się bardzo komfortowo w klubie, jak i w mieście, i pragną tu zostać. Partnerka Andreasa spodziewa się trzeciego dziecka i oboje uważają, że nie znajdą lepszego miejsca na wychowanie rodziny niż Barcelona.
Nie było jeszcze kontaktu z ojcem i agentem zawodnika a dyrektorem sportowym Barcelony, Deco, w sprawie przedłużenia kontraktu, ale nie jest wykluczone, że w nadchodzących tygodniach dojdzie do spotkania. Na razie Christensen woli skupić się na pracy i odzyskaniu zaufania Flicka. Wie, że tylko będąc ważnym dla zespołu, będzie miał większe szanse na spełnienie marzenia o pozostaniu w FC Barcelonie.
Duńczyk nie zagrał ani minuty w ostatnim meczu z Valencią – Flick wybrał Cubarsíego i Erica – ale rozegrał dwa mecze w reprezentacji przeciwko Szkocji i Grecji, gdzie strzelił wspaniałego gola na stadionie Georgiosa Karaiskakisa. Flick może przekazać mu pałeczkę w meczu z Newcastle w najbliższy czwartek na St. James' Park.