FC Barcelonie delikatnie mówiąc nie wyszedł wyjazdowy mecz Ligi Mistrzów. Tylko nie udajcie zaskoczonych jakby to był pierwszy czy drugi raz. Spokojnie, są dobre wieści. Javier Tebas postarał się o to żeby poziom La Liga mocno się obniżył i tutejsi rywale nie prezentują poziomu tych z Champions League, o czym boleśnie przekonują się Athletic Bilbao i Villarreal (pięć punktów łącznie w 10 meczach). Na krajowym podwórku Barcelona jest faworytem w niemal każdym meczu i w sumie nieźle się z tego wywiązuje, o czym świadczy 31 punktów na 39 możliwych do zdobycia (10 zwycięstw, remis i dwie wyjazdowe porażki z Sevillą i Realem). Barca u siebie jest podwójnie mocna, o czym Deportivo Alaves przekonało się w ostatnich latach wielokrotnie. Czy będzie druga z rzędu wygrana na Spotify Camp Nou? Przekonamy się w sobotnie popołudnie, startujemy o 16:15.
Alaves sensacyjnie wygrało w Barcelonie we wrześniu 2016 roku (1:2) i uciułało remis w październiku 2021 (1:1), ale ponadto zanotowało 12 porażek tylko w XXI wieku. Ostatnią w lutym tego roku po golu Lewandowskiego w drugiej połowie. Polak wspiął się już na drugie miejsce w klasyfikacji strzelców La Liga i nic nie wskazuje na to by miał przestać strzelać. Wsparciem powinien być Ferran Torres, który ma siedem goli w lidze i tym samym ta dwójka odpowiada za 15 z 36 goli strzelonych przez Blaugranę w pierwszych 13 kolejkach (najlepszy wynik w Primera Division). Raczej wątpliwe by obaj zagrali razem od początku, do gry na bokach ataku są teraz przecież Raphinha, Rashford i Yamal. Najpewniej Brazylijczyk wyjdzie od począku, a Anglik zmieni go po przerwie, Polak natomiast będzie się zmieniał z Hiszpanem. Trzy dni później wszak kluczowy mecz z Atletico i w przypadku szybkiego osiągnięcia dobrego wyniku przeciwko Alaves możemy spodziewać się kilku zmian w kontekście wtorkowego szlagieru. Kontuzjowani w środku pola są Gavi i Fermin, ale minuty w drugiej połowie ma otrzymać Pedri. To oznacza, że od początku zagrają de Jong, Casado i Olmo. W defensywie zabraknie Araujo (oficjalnie z powodu problemów żołądkowych), więc najpewniej kwartet utworzą Kounde, Cubarsi, Eric Garcia i Balde, choć istnieje scenariusz, w którym grają Christensen czy Gerard Martin. Wreszcie na bramce stanie Joan Garcia, a Wojtek Szczęsny będzie go wspierać z ławki rezerwowych. Ter Stegen ma wrócić do kadry za 2-3 tygodnie i wówczas będziemy się zastanawiać jak ten temat rozwiąże Hansi Flick.
Sobotnie spotkanie przypadnie w 126. rocznicę założenia Futbol Club Barcelona przez Hansa Gampera i jego kolegów. Klub planuje oczywiście okolicznościowe uroczystości, a złośliwi mogą powiedzieć, że powrót na stadion miał być na rocznicę, ale tą bardziej okrągłą bo zeszłoroczną. Ważne jednak, że Barca jest już w swoim domu, tzw. aura Camp Nou jest zupełnie inna niż Stadionu Olimpijskiego i będziemy teraz regularnie śledzić postępy prac, w pierwszej kolejności oczekując otwarcia drugiej trybuny za bramką, która zwiększy pojemność stadionu do całkiem przyzwoitych 62 000 - ma się to stać w ciągu kilku tygodni. Barca może w sobotę zasnąć jako wirtualny lider - Real Madryt swój mecz gra dopiero w niedzielny wieczór, notabene nieopodal gdyż w Gironie. Warto wspomnieć, że dwójce hegemonów po piętach depczą Villarreal i Atletico - w tym sezonie walka o pierwszą czwórkę wydaje się rozstrzygnięta - Betis, Espanyol czy Getafe nie mają jakości by podgonić. Nam pozostaje mieć nadzieję na dobry mecz i pewne zwycięstwo, które wywrze presję na Real i pozwoli nam chwilowo zapomnieć o trudach Ligi Mistrzów. Wszystkiego Najlepszego dla wszystkich Cules z okazji urodzin Klubu!
FC Barcelona - Deportivo Alaves, Spotify Camp Nou, 29.11.2025 godz.16:15









