Fundacja Barçy zawsze chętnie angażuje piłkarzy we wszystkie realizowane przez siebie projekty (a jest ich niemało). Wpływ zawodnika pierwszej drużyny na inicjatywy z udziałem dzieci jest ogromny. W Marcusie Rashfordzie znaleźli idealnego partnera. Anglik prowadzi kilka programów pomocy osobom bezdomnym i młodzieży znajdującej się w sytuacji wykluczenia społecznego.
Od najmłodszych lat angażuje się w działalność charytatywną. Rashford niedawno odwiedził kilka szkół. Spotkał się z uczniami, a następnie uprzejmie udzielił wywiadu Sportowi, aby porozmawiać o swojej działalności charytatywnej i pierwszych pięciu miesiącach w Barcelonie.
Jak i dlaczego zacząłeś współpracować przy projektach charytatywnych, Marcus?
Większość z nich rozpoczęłem, gdy miałem 18 lub 19 lat. Postanowiłem zająć się tą dziedziną. Moja mama już to robiła i chcieliśmy, aby te inicjatywy się rozwijały. Zawsze starała się pomagać i wspierać osoby bezdomne, zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia. Jedzeniem, ubraniami. Chodziła po ulicach Manchesteru i rozdawała najbardziej potrzebującym pudełka z wszelkiego rodzaju produktami pierwszej potrzeby.
Przejąłeś pałeczkę od swojej mamy?
W wieku 18 lat postanowiłem zaangażować się w tę działalność. Staramy się ją rozszerzyć i nie tylko działać w okolicy Manchesteru, ale także otworzyć się na inne miejsca w Wielkiej Brytanii. Zaczęliśmy współpracować z większą liczbą osób i organizacji, aby dotrzeć do wielu innych miejsc i osób potrzebujących.
Współpracujesz również ze szkolnymi stołówkami.
Tak, to kolejna z naszych inicjatyw – posiłki dla szkół. Kiedy byłem mały, byłem jednym z tych dzieciaków, które potrzebowały pomocy w szkolnej stołówce, więc doskonale rozumiem trudności i wiem, że są trudniejsze okresy, takie jak teraz, w Boże Narodzenie. Chcę, aby dzieci miały w szkole takie same posiłki, jak w domu. Chciałem stworzyć coś, co pozwoliłoby zachować równowagę żywieniową nie tylko w szkole, ale także podczas wakacji i przez cały rok. Podczas pandemii COVID uznałem, że to idealny moment, aby rozpocząć ten program. Miałem pomysł, nie był on w 100% gotowy, ale mniej więcej rok po wybuchu pandemii rozpoczęliśmy realizację. Był to bardzo trudny okres dla wielu osób, więc chciałem, aby było to jedno zmartwienie mniej dla wszystkich rodzin znajdujących się w trudnej sytuacji.
Prowadzisz również projekt promujący czytelnictwo wśród najmłodszych.
Trzecią inicjatywą, w którą jestem zaangażowany, jest dostarczanie książek, aby wszystkie dzieci mogły czytać. Sam zacząłem czytać książki dopiero w wieku 15 lub 16 lat. Chcemy dotrzeć z egzemplarzami do jak największej liczby dzieci i sprawić, by były one dostępne. Jak już wspomniałem, zacząłem czytać bardzo późno, ale było to dla mnie bardzo korzystne i ważne, więc chciałem zachęcić dzieci i dać im siłę i energię do czytania.
Nieczęsto zdarza się, aby elitarni piłkarze tak bardzo angażowali się w tego typu inicjatywy charytatywne. Przynajmniej tutaj, w Hiszpanii. Czy próbujesz zachęcić swoich kolegów, aby również się zaangażowali?
Oczywiście, staram się zaangażować innych piłkarzy i kolegów w tego typu projekty. Ale oczywiście musi to być coś, co motywuje daną osobę, która naprawdę chce to robić. Ostatecznie celem jest dotarcie do jak największej liczby osób, ale musi to wychodzić od nich samych, w przeciwnym razie trudno jest nawiązać tę więź. Dla mnie to coś normalnego, coś, co widziałem przez całe życie. U mojej matki, w moim otoczeniu. Czuję się komfortowo w tego typu środowisku i sytuacji, czuję, że z mojej pozycji mogę pomóc i powinienem to robić.
Opowiedz nam o swoich pierwszych miesiącach w Barcelonie. O tym, jak dostosowałeś się do klubu, miasta, szatni.
Bardzo dobrze dostosowuję się do klubu i miasta. Od momentu przybycia czułem, że wszyscy bardzo dobrze mnie przyjęli. Dla mnie powodem, dla którego tu jestem, jest pomoc drużynie w zdobywaniu trofeów; poprzedni sezon był fantastyczny, ale w życiu wszystko dzieje się bardzo szybko, rzeczy się zmieniają, a celem jest powtórzenie sukcesów. Jestem całkowicie na tym skupiony. Ze sztabem i kolegami wszystko układa się fantastycznie, nie mogę narzekać.
Czy Twoim głównym celem, do którego dążysz, jest wywalczenie sobie miejsca w klubie i skorzystanie przez klub z opcji wykupu?
Oczywiście, że chcę zostać w Barcelonie. Jest to ostateczny cel, ale nie jest to powód, dla którego ciężko trenuję i daję z siebie wszystko. Celem jest wygrywanie. Barça to ogromny, fantastyczny klub, stworzony po to, aby zdobywać tytuły.
Nie uważasz, że w Barcelonie jest zbyt duża presja, że oczekiwania są zbyt wysokie i że jeśli nie osiągniesz maksimum, spotyka cię pewna surowość?
Tutaj jest presja, ale nie jest to presja negatywna, tylko taka, jakiej pragniesz jako piłkarz, taka, jakiej ja pragnę i zawsze pragnąłem jako piłkarz. Nie mogę być w miejscu, gdzie nie wymaga się od ciebie osiągania ważnych celów; trudniej jest mi się zmotywować i dać z siebie wszystko w klubie, gdzie wymagania nie są najwyższe. Jestem w idealnym miejscu i otoczeniu, aby kontynuować swoją karierę piłkarską, więc po prostu staram się dawać z siebie wszystko każdego dnia i pomagać drużynie wygrywać. Zobaczymy, co będzie się działo następnego lata.








