Nic się nie dzieje. Wszystko jest na swoim miejscu. Jeżeli chodzi o struktury klubu sytuacja jest spokojna. Dymisja Sandro Rosella jest zgodna z planem, a działania jego następcy Josepa Marii Bartomeu, który opowiada się za zupełnie innymi rzeczami od swojego przyjaciela, także są całkowicie normalne. Na przykład, gdy na spotkanie z Realem Sociedad wybiera się mniej niż 40 000 kibiców, to nikogo to nie dziwi, gdyż, co oczywiste, winnym jest niedogodna godzina. Słowa wypowiedziane podzas kampanii wyborczej na temat zmiany godzin spotkań [obecny zarząd wspominał podczas kampanii wyborczej o rozgrywaniu spotkań we wcześniejszych godzinnach, ze względu na rynki azjatyckie - przyp. cubetto] zostały widocznie porwane przez wiatr... z tyloma innymi rzeczami! Wygląda na to, że to, że wszystko to nie wymaga wyjaśnienia, też jest absolutnie normalne. Przecież musi być, skoro nawet Tata Martino mówi, że też nie przyszedłby na stadion o takiej porze! Biedni specjaliści od marketingu klubu muszą wyrywać sobie włosy z głowy! Jednocześnie nie trzeba dodawać, że nawoływania Pepa Guardioli do zapełnienia stadionu, nawet jakby Barcelona miała grać z Gratallops FC [Gratallops to katalońska wioska, która wg wiki ma 266 mieszkańców - przyp. cubetto], były anormalne. To oczywiste.
To, żeby projekt nowego Camp Nou i l'Espai Barça przedstawili Javier Faus i Jordi Moix było wolą Rosella, ale po jego odejściu, dołączył do nich Jordi Cardoner, który pozostawał na boku od czasu klęski nieoficjalnego projektu przywrócenia grady jove, i który znany jest ze swoich bliskich stosunków z Boixos Nois. Cardoner też chce mieć swoje pięć minut w świetle reflektorów i wymaga swojej obecności w jakimkolwiek projekcie związanym z socios. No dobra, może budowa nowego Palau Blaugrana nie jest w tym momencie najistotniejsza, ale pokazanie się w telewizji już tak. To normalne w czasach przedwyborczych. Zupełnia odwrotna rzecz dzieje się z rzecznikiem klubu, Tonim Freixą, który oprócz pisania twittów krytykujących grę drużyny (co jest logiczne w tej sytuacji, nieprawdaż?) wypadł z łask zarządu i nie znalazł się w wąskiej grupie zaufanych ludzi Bartomeu. Powoli będą nas przyzwyczajać do rzadszego oglądania tego Pana. Tak à propos, referendum w sprawie Camp Nou, z wyznaczoną datą do głosowania, ale bez klarownego projektu, też nie oznacza próby budowania domu od podstaw. Po prostu uznaje się, że wszystkie kluby tak robią. A Carles Vilarrubí? Być moze niedługo też zupełnie normalnym będzie słuchanie jak mówi on w jasny sposób... Różne sprawy sądowe, ta Neymara, ta Laporty i jego zarządu, i inne także przecież są codziennością dla każdej innej organizacji. Przypuszczam, że bezliczne ankiety przeprowadzane właśnie przez Barçę też przyniosą absolutnie normalne rezultaty. Tak à propos, ankiety teraz? Po co?
Ze sportowego punktu widzenia to też jest normalne, że w tak niewyrównanej lidze Barça zgromadziła jedynie pięć z dwunastu ostatnich możliwych punktów. Bądźcie spokojni. Wszystko jest w jak najlepszym stanie. To, że Alexis jest piłkarzem sezonu, jest oczywiście zasługą Taty Martino, gdyż był w stanie przywrócić jego najlepszą wersję. Fantastycznie. To, że nie było wiadomości na temat słabej formy i przebiegu rekonwalescencji Xaviego, Neymara i Iniesty, nie licząc innych, też nie jest niczyją winą. Niedługo się poprawią. Spokojnie. Z Messim zresztą też wszysto w porządku. To, że fani są na tyle znudzeni, że przestali nawet chodzić na stadion, też nie jest czymś, na co warto zwracać uwagę. Nie ma lidera ani w tabeli, ani w szatni. Ale spokojnie, ponieważ wszystko jest pod kontrolą.
Z drugiej strony sytuacja Katalonii jest zgoła inna. Tutaj nic nie jest spokojne, kraj jest w stanie perturbacji. Potrzebujemy być zjednoczeni, gdyż nie ułatwiają nam naszego zadania. Mimo wszystko nie możemy pozwolić sobie na chwilę rozluźnienia. Wciąż jesteśmy w wielkim pośpiechu i w stanie mobilizacji.