W elitarnej Lidze Mistrzów pozostało już tylko osiem zespołów. Każda drużyna z mniejszymi lub większymi nadziejami w wyobraźni stoi w Lizbonie na podeście stadionu Estadio da Luz i odbiera wymarzone trofeum. Aby Duma Katalonii miała szansę obrócić tę fantazję w rzeczywistość, musi wyjść zwycięsko z nadchodzącego, ciężkiego dwumeczu. W jednym narożniku mamy zespół, który przez wielu ciągle nazywany jest najlepszym klubem na śweicie, ekipę naszprycowaną gwiazdami, zmienioną, z nowym trenerem, z nieco innym pomysłem na grę, ale ciągle fantastyczną FC Barcelonę. Po drugiej stronie stoi niewątpliwy czarny koń tego sezonu, lider ligi hiszpańskiej, piłkarze niesamowicie zdyscyplinowani, gotowi wygryźć jutro każde źdźbło trawy z gładkiej (ku uciesze Xaviego) jak dywan murawy Camp Nou, z genialnym motywatorem w postaci Diego Simeone – Atletico Madryt. Czego więcej chcieć na tym etapie rozgrywek?
Zacznijmy od garści nic nieznaczących wspomnień. Pewnie wszyscy przypominamy sobie trzy mecze pomiędzy jutrzejszymi rywalami rozegrane w tym sezonie. Wszystko zaczęło się od Superpucharu Hiszpanii, konkretnie od jednobramkowego remisu na Calderon, w rewanżu nie padła żadna bramka i ostatecznie Duma Katalonii sięgnęła po to trofeum. W ostatniej kolejce jesiennej rundy w Madrycie również nikt nie okazał się lepszy, znowu nie padła żadna bramka.
W poprzedniej rundzie rozgrywek Los Rojiblancos okazali się lepsi od ekipy AC Milanu, wygrywając w Mediolanie 0:1, by przed własną publicznością przypieczętować awans do kolejnej fazy strzelając cztery gole, a tracąc jednego. Z kolei jak wszyscy wiemy, FC Barcelona skutecznie uporała się z Manchesterem City, pokonując w dwumeczu Anglików 4:1.
Osobny akapit należy się również aktorom jutrzejszego spotkania. Tata Martino powołał wszystkich graczy, którzy uzyskali pozwolenie na grę, a nawet Carlesa Puyola, który wciąż na boisko wybiec nie może. Brakuje oczywiście Valdesa, którego miejsce w bramce zajmie Pinto. Dzisiaj piłkarski świat obiegła informacja o urazie najlepszego strzelca Atletico Madryt – Diego Costy. Nie jest pewne to, czy ten zawodnik wybiegnie jutro na murawę Camp Nou. Wiele osób mówi, że może być to tylko świadome działanie Diego Simeone, mające uśpić czujność u piłkarzy i trenera FC Barcelony.
W momencie, gdy rozgrywany jest ćwierćfinał Ligi Mistrzów, wszystkie inne rzeczy schodzą na drugi plan. Nieistotna jest obecna dyspozycja, brak doświadczenia w Lidze Mistrzów, pozycja na ligowym podwórku, składy obydwu zespołów, pogoda w dniu spotkania. Myślę, że spodziewanie się goleady graniczy z absurdem. Wiemy jak zagrają chłopcy Simeone. Defensywnie, zdyscyplinowanie. To na pewno jest jedno z najważniejszych starć tego sezonu, ale jeśli zobaczymy jutro najlepszą z możliwych wersji Barcelony i Messiego to jestem pewien, iż Atletico wróci do Madrytu bez nadziei na awans.
FC Barcelona – Atletico Madryt
01.04.2014, godz. 20:45, Camp Nou