Dzisiaj odbyło się pożegnanie Carlesa Puyola. Cała uroczystość trwała około godziny i zgromadziła na Camp Nou wielkie osobistości, takie jak m.in. Joan Laporta czy Johan Cruyff, którzy po raz pierwszy od blisko 4 lat postawili stopę na Camp Nou. Na początku wypowiedział się prezydent Bartomeu:
Carles Puyol stanowi wzór do naśladowania dla każdego dziecka przekraczającego próg La Masii ze względu na swoją osobowość, umiejętności. Jest on bardzo wierny, pełny respektu. W trakcie 11 lat wygrał dwa Klubowe Mistrzostwa Świata, trzy Ligi Mistrzów, sześć lig, dwa Puchary Króla, dwa Superpuchary Europy, sześć Superpucharów Hiszpanii. Z reprezentacją Puyol sięgnął także po mistrzostwo świata, mistrzostwo Europy i złoto Igrzysk Olimpijskich w Sydney. Kiedyś New York Times napisał artykuł o Carlesie, opisując go jako osobę mającą autorytet, wartości moralne i pełną poświęcenia. Carles był najlepszym kapitanem Barçy w historii klubu i zdecydował się nas opuścić pomimo posiadania jeszcze ważnego kontraktu. Dziękujemy Ci za wszystko. Jesteś wzorem dla kolejnych pokoleń. Camp Nou także odda Ci hołd przed zakończeniem sezonu. Mamy wielki cel - tegoroczna La Liga, o którą walczymy. Zachowamy Twoje wartości i liczymy na to, że pozostaniesz z nami jeszcze przez wiele lat.
Chwilę później głos zabrał dyrektor sportowy Barcelony, Andoni Zubizarreta:
Zdefiniowałbym Carlesa jako obrońcę, którego chciałby mieć każdy bramkarz. Jako niesamowitego członka szatni. Kapitana, lidera. Osobę, która wsadza głowę tam, gdzie inni nie wsadziliby nogi. Zawsze był z nami. Nie zawsze udawało nam się wygrywać, jednak w tych dniach Carles stał na czele piłkarzy i ciągnął ich do przodu. Miał to w swojej duszy. Bronił i atakował. Czasami zapominamy o tym, że talentem piłkarzy jest chęć bycia lepszym z każdym kolejnym dniem, podnoszenia się po kontuzji czy porażce. Puyol to ogromny talent. Wzór dla wielu osób. Zawsze był bardzo autokrytyczny i chciał pokonywać trudności. Miał to w swojej duszy. Jak mówił Gandhi, "Twoje przekonania stają się twoimi myślami, Twoje myśli stają się twoimi słowami, Twoje słowa stają się twoimi czynami, Twoje czyny stają się twoimi zwyczajami, Twoje zwyczaje stają się twoimi wartościami, A twoje wartości stają się twoim przeznaczeniem". Kończąc, zacytuję jeszcze Mandelę. Jesteś "Kapitanem swojego przeznaczenia"."
Po dyrektorze sportowym wypowiedział się sam zainteresowany, Carles Puyol:
Cieszę się, że mogę zobaczyć Was tutaj w takiej liczbie w tym trudnym dla mnie, przepełnionym emocjami momencie. Postaram się nim cieszyć, choć nie będzie to łatwe, ponieważ jak większość z moich znajomych wie, nie lubię publicznych wypowiedzi. Wolę być oglądany niż słuchany. Ale spróbuję. Problemy z moimi kolanami trwają. Zrobiłem wszystko, co mogłem, ale moja kariera w Barcelonie kończy się 30 czerwca. Staraliśmy się znaleźć rozwiązanie, ale nie udało się nam. Nie poddaję się jednak i postaram się znaleźć sposób w momencie, gdy nie mam już presji związanej z koniecznością powrotu do gry. Jeśli ktoś powiedziałby mi, gdy byłem dzieckiem, że będę miał karierę taką jak ta, nigdy w życiu bym mu nie uwierzył. Spełniłem marzenie tysięcy dzieci. Miałem tę przyjemność. Przybyłem do Barçy jako dziecko i odchodzę z całą rodziną. Jestem bardzo wdzięczny. Chcę podziękować prezydentom, dyrektorom, pracownikom klubu; wszystkim, którzy byli tutaj każdego dnia i są bardzo ważni. Menedżerom i moim kolegom z zespołu, ponieważ miałem możliwość grania nie tylko z najlepszymi piłkarzami, ale też z najlepszymi ludźmi. Dziękuję bardzo. Chcę także podziękować RFEF za opiekę medyczną, którą otrzymywałem przez te wszystkie lata. Federacja zawsze stała po mojej stronie. Nie chcę zapomnieć o kibicach, którzy wspierali mnie bezwarunkowo przez te wszystkie lata. Zawsze stali po mojej stronie. Ostatecznie, chciałbym jeszcze wspomnieć o kilku osobach, które są dla mnie bardzo ważne, a których już tutaj z nami nie ma: mój ojciec, Antoni Oliveras, Miki Roqué, Luis Aragonés, Tito Vilanova... Dla mnie to koniec pewnej ery i start kolejnej. Mam nadzieję, że będę się nią cieszył tak samo jak tą. Dziękuję Wam wszystkim".
Słowa Puyola zgromadzona publika przyjęła wielkimi i długimi brawami. Po nich na mównicy pojawił się Xavi Hernández:
Mówię w imieniu wszystkich. Puyol, chłopie, ile czasu minęło od czasu naszego pierwszego spotkania do dzisiaj. Czas płynie nieubłaganie dla każdego, a dla sportowca nawet szybciej. Słowo, które jest dzisiaj najczęściej powtarzane, to "Dziękuję". Powinniśmy Ci dziękować za wiele - poświęcenie, odwagę, hojność. Nigdy nie zapomnę finału na Wembley, podczas którego powiedziałem, że to Ty powinieneś podnieść puchar. Ty odpowiedziałeś mi: "Nie, Xavi, ten puchar musi podnieść Abidal". Dałeś mi lekcję życia. Zawsze byłeś świadomy wszystkiego - tego, kto jest kontuzjowany; tego, kto grał najmniej; każdemu dawałeś wsparcie i porady. Zawsze dawałeś z siebie wszystko dla zespołu. Pamiętam, jak kiedyś graliśmy w siatkonogę w szatni, a Ty strzelałeś z przewrotki nawet na drewnianej podlodze. Byłeś największym profesjonalistą w szatni. Byłeś z nami wtedy, kiedy nie udawało nam się wygrywać i wtedy, kiedy zdobywaliśmy wszystkie trofea i dlatego zawsze mocno ceniliśmy to, co udało Ci się dokonać. Jestem bardzo dumny z tego, że mogłem dzielić swoją karierę z Tobą i chciałbym dzielić z Tobą projekt z nadchodzących lat. Wszyscy doceniają Twój dorobek w Barcelonie. Barça Cię potrzebuje, Puyi".
Po słowach Xaviego Zubziarreta i Bartomeu opuścili Puyola, któremu dziennikarze mogli zadawać pytania. Odpowiedzi Carlesa pojawią się na portalu w przeciągu nadchodzących minut.
O planach na przyszłość:
"Pierwszą rzeczą, którą muszę się zająć, jest wyleczenie mojego kolana. Najważniejszy będzie odpoczynek przez następnych kilka tygodni. Mam wiele czynników do rozpatrzenia. To nie jest tylko moja decyzja, ale także mojej partnerki. Prowadzimy wspólny projekt i wspólnie podejmujemy decyzję. Klub rozmawiał już ze mną, ale nie mogę powiedzieć o czym. Jestem mu za to bardzo wdzięczny. Bolało mnie to, że nie mogłem być na boisku. Jeżeli nie mogłem grać tutaj, raczej nie będę mógł grać gdziekolwiek indziej. Chciałbym wyleczyć kolano, aby móc normalnie żyć, uprawiać różne sporty, na przykład grać w padla (odmiana tenisa)".
O poradach dla młodych:
"Poradziłbym dzieciom z La Masii, aby cieszyły się każdym dniem i doceniały to, co mają, ponieważ są bardzo uprzywilejowane i muszą ciężko pracować, aby dostać się na Camp Nou. Mój ojciec powiedział mi kiedyś, że jeśli nie dostaniesz się tam, nie będzie to spowodowane tym, iż nie dałeś z siebie wszystkiego".
O planach trenerskich na przyszłość:
"Jak dotąd, skupiałem się na grze i przygotowywaniu swojej osoby do gry w zespole. Teraz chcę się uczyć i przygotować się do rzeczy, które chciałbym robić. Praca trenera nieszczególnie mnie kręci, choć nie mogę powiedzieć, że to zdanie się nie zmieni; kto wie, co będzie za 15 lat. W tym momencie bardziej widzę siebie w innych działach klubu, jednak jeszcze nie jestem pewny. Praca z młodymi zawodnikami zawsze była w mojej pamięci. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, ale to jedna z opcji, którą na pewno rozpatrzę".
O najlepszym momencie w Barcelonie:
"Gdybym miał wybrać jedną sytuację, zdecydowałbym się na Abidala podnoszącego puchar za zdobycie Ligi Mistrzów na Wembley. Ze względu na wszystko, co ta chwila oznaczała, na to, że nigdy się nie poddawał, za to, że mogiśmy doświadczyć tak unikalnego momentu, na który Abidal zasługiwał bardziej niż ktokolwiek inny".
O tym, jak chciałby zostać zapamiętany:
"Odnośnie jednej rzeczy jestem pewny. Dałem z siebie wszystko dla Barcelony, dałem z siebie wszystko dla futbolu i chciałbym zostać zapamiętany jako osoba, która oddała wszystko dla swojego klubu. Jestem dumny z tego, że byłem częścią historii Barçy".
O przemowie przed meczem z Atlético:
"Nie wydaje mi się, abym musiał wygłaszać jakieś przemowy przed sobotnim meczem. To spotkanie, które musimy wygrać. Mamy za sobą naszych fanów i jeśli będziemy zjednoczeni, jestem przekonany, że mamy spore szanse na zdobycie mistrzostwa".
O braku pożegnania na boisku:
"Walczymy o tytuł. Muszą grać piłkarze, którzy są w pełni zdrowi. Nie będzie mnie nawet na ławce rezerwowych".
O motywacji do wygrania La Liga:
"Czynnikami, które sprawiają, iż chcę wygrać tytuł, jest chęć zdobycia go dla Taty Martino, który zasługuje na niego bardziej niż ktokolwiek inny oraz możliwość zadedykowania tytułu Tito".
O wdzięczności i szacunku dla Taty:
"Jestem bardzo zadowolony z Taty, ponieważ on na to zasługuje. Niesamowicie boli mnie to, co stało się w tym sezonie, ponieważ nie byłem w stanie dać z siebie tego, co chciałem dać i nie mogłem rozegrać tylu meczów, ilu chciałem. Naprawdę się starałem. Tata pokazał, że we mnie wierzy i zawsze był po mojej stronie. Zdaję sobie sprawę z tego, że bycie trenerem Barcelony jest bardzo trudne. Tu nie chodzi tylko o wygrywanie, ale także o dobrą grę i bycie ponad wszystkimi innymi rzeczami. Musisz radzić sobie z całym środowiskiem, z otoczeniem klubu, co nigdy nie było proste. To był dla nas bardzo trudny sezon, nie tylko na boisku, ale także poza nim".
O odejściu Valdésa:
"Victor jest moim wielkim przyjacielem i musimy zaakceptować wszystkie decyzje przez niego podjęte. To najlepszy bramkarz na świecie".
O Luisie Enrique:
"Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi. Lucho jako piłkarz miał wspaniały charakter. Nie wiem, jakim jest trenerem, nie pracowałem z nim w tej roli, ale na pewno ma silny charakter i wymaga tego, co najlepsze od wszystkich wokół siebie. Dokładnie tak samo robił jako piłkarz".
O przyszłości Barçy:
"Odejście moje i Victora nie oznacza końca cyklu dla Barcelony. Drużyna jest młoda i będzie wygrywała".
O propozycjach z Kataru:
"Wielokrotnie rozmawiałem z Raúlem, ale nie wybieram się tam. Moje kolano mi na to nie pozwala. Nie chcę nikogo zwodzić".
O historii klubu:
"Nie tylko ja jestem jej częścią. Cały zespół nią jest".
O ofercie z Milanu:
"Pomimo tego, że Milan często zatrudnia weteranów, uważam, że raczej mnie nie ściągną. Mój czas już minął".
O bramce w 2:6:
"To był dla mnie ważny moment, ale najważniejszą rzeczą, jaką wyniosłem z Barcelony są wartości ludzkie".