Jak pisał Emilio Pérez de Rozas w felietonie na łamach El Periódico, który został przetłumaczony i umieszczony na łamach naszego portalu, Leo Messi pojawił się wraz z Pinto i Pepe Costą w domu Tito Vilanovy na dzień przed meczem z Athletikiem. Rozmowa ta miała być kluczowa dla pozostania Argentyńczyka w Barcelonie. Dziś Bernat Soler, dziennikarz TV3, który miał przeprowadzić wywiad z Vilanovą, ujawnia więcej szczegółów z tego zdarzenia.
Messi przyjechał do domu Tito trzy dni po porażce w finale Pucharu Króla z Realem i na dzień przed meczem z Athletikiem. Ostatnie wydarzenia, w tym także odpadnięcie z Ligi Mistrzów, sprawiły, iż na Argentyńczyka spadła fala krytyki, a jego morale było naprawdę niskie. Jak wyjaśnia Bernat Soler, Vilanova od dłuższego czasu pytał Bartomeu o stan psychiczny Messiego. Gdy prezydent klubu powiedział Tito, iż ten nie należy w ostatnich dniach do najlepszych, szkoleniowiec zaprosił piłkarza do swojego domu. Leo, jak pisał także Emilio Pérez de Rozas, pojawił się w domu Tito jako jeden z nielicznych piłkarzy pierwszego zespołu, ponieważ Hiszpan nie chciał, aby piłkarze widzieli go w takim stanie.
Bartomeu przekazał Messiemu zgodę Tito i ostatecznie Leo pojawił się w domu Vilanovy. Obaj znali się jeszcze od czasów wspólnej pracy w Cadete. Pierwszą rzeczą, którą według Bernata Solera, Messi miał powiedzieć Vilanovie było: "Mister, odchodzę!". Tito szybko zaczął uspokajać napastnika, mówiąc: "Gdzie odejdziesz? Do PSG?" Leo powiedział, że nie chodzi mu o pieniądze, że zależy mu na czymś więcej. Vilanova powiedział Messiemu, że nigdzie nie będzie mu tak dobrze jak w Barçy i przypomniał mu, ile już udało mu się osiągnąć z klubem. Rozmowa z Tito skłoniła Messiego do refleksji.
Kolejnego dnia Leo rozegrał dobre spotkanie z Athletikiem, strzelił w nim decydującą bramkę. Messi i Pinto byli ostatnimi zawodnikami, którzy widzieli się z Vilanovą. Na dzień przed śmiercią Tito, w czwartek 24 kwietnia, byłego szkoleniowca odwiedził prezydent Bartomeu i podziękował mu za niemal dwugodzinną rozmowę z Argentyńczykiem. W liście pożegnalnym skierowanym do Tito Bartomeu napisał: "Do ostatniej chwili korzystałem z Twojej pomocy. 'Musimy zrobić to... Chcę Ci pomóc z tamtym...', mówił do mnie kilka dni temu". Dzisiaj wszystko się wyjaśniło - chodziło o Messiego. Przekonanie Leo do pozostania w klubie było ostatnim prezentem Tito dla Barçy.