Wszyscy w Barcelonie doskonale zdają sobie sprawę z potrzeby zakupu nowego obrońcy. Problemem jest jednak fakt, że o tej konieczności wiedzą także inne kluby, które nie zamierzają ułatwiać zadania Katalończykom i stawiają wysokie żądania finansowe komplikując plany Zubizarrety i Luisa Enrique.
Barcelona nie może od pewnego czasu porozumieć się w sprawie transferu Marquinhosa, ponieważ PSG chciałoby za swojego piłkarza uzyskać aż 45 milionów euro. Valencia tymczasem, za Mathieu oczekuje wpłacenia klauzuli wynoszącej 20 mln euro, na której wpłacenie nie chce zgodzić się Barça.
Ta sama sytuacja dotyczy również dwóch innych graczy, którzy interesują sekretariat techniczny Barcelony: João Mirandy i Eliaquima Mangali. W przypadku tego pierwszego, zawodnik poprosił klub o umożliwienie mu odejścia do wielkiego zespołu jeśli takowy się oczywiście zgłosi, lecz Atletico nie chce słyszeć o ofertach poniżej klauzuli (30 mln euro). W Barcelonie, chociaż bardzo cenią jego umiejętności, nie zamierzają jednak zapłacić takich pieniędzy za niespełna 30-letniego defensora.
Podobnie jest w przypadku Eliaquima Mangali. Młody obrońca FC Porto i reprezentacji Francji również był w kręgu zainteresowań katalońskiego klubu w kontekście wzmocnienia środka defensywy. Problemem jest jednak cena, nieugięty negocjator portugalczków José Pinto da Costa oczekuje od zainteresowanych drużyn wpłaty 45 milionów euro zawartych w klauzuli wykupu piłkarza.