Pozostała ostatnia kolejka fazy grupowej i już dziś poznamy kolejne drużyny, które awansują do 1/8 finału tegorocznych Mistrzostw Świata. Jako pierwsi swoje zmagania zakończą zespoły w grupie B - Australia, Hiszpania, Holandia oraz Chile. Do rozstrzygnięć doszło tam wcześniej niż ktokolwiek mógł się spodziewać, i choć wydawać się może, że spotkania pozbawione będą emocji - nic bardziej mylnego. Oba mecze rozpoczną się o tej samej porze, lecz najpierw skupmy się na spotkaniu Australii z Hiszpanią.
Można odnieść wrażenie, że reprezentanci La Furia Roja weszli w skórę reprezentantów Polski i godnie zastąpili ich na tegorocznym mundialu, bowiem po przegranej w pierwszym meczu z Holandią (1-5) i porażce w meczu o wszystko z Chile (0-2), pozostał im do rozegrania jedynie mecz o honor. Ostatni raz swój występ na dużej imprezie w fazie grupowej Hiszpanie kończyli na EURO 2004 w Portugalii, gdzie zajęli 3 miejsce w grupie za późniejszymi finalistami - Portugalią i Grecją.
W podobnej sytuacji co gracze z Półwyspu Iberyjskiego są gracze z Antypodów, którzy po porażce z Chile (1-3) oraz Holandią (2-3) również żegnają się z mundialem. Zrobią to jednak w zdecydowanie mniej sensacyjnych okolicznościach.
Z pozoru spotkanie o nic pomiędzy Australią a Hiszpanią, może być spotkaniem bardzo emocjonującym. Głównie ze względu na to, że gracze Vicente del Bosque pomimo dwóch porażek, wciąż spróbują udowodnić piłkarskiemu światu swoją unikatowość i postarają się wygrać w ładnym, efektownym i przekonywującym stylu. Ostatni mecz Hiszpanów może być też ostatnim spotkaniem dla kilku reprezentantów, bowiem widać, że zmiana pokoleniowa i mała rewolucja w kadrze La Furia Roja jest po prostu potrzebna. Na pewno będziemy świadkami ostatniego występu w kadrze Xabiego Alonso. 32-letni gracz Realu Madryt poinformował, że decyzję podjął już wcześniej i nie ma ona nic wspólnego z tym, co wydarzyło się w Brazylii. Spodziewać się można kilku zmian w składzie Hiszpanów, lecz trudno powiedzieć czy zmiennicy okażą się lepiej przygotowani fizycznie od swoich kolegów z Once de Gala, ani czy uda im się zdominować i rozstrzelać graczy z Antypodów. Z drugiej strony, jeżeli Australijczycy zagrają na podobnym poziomie co w spotkaniu z Holandią, to można być pewnym, że nadchodzące spotkanie wcale nie musi być jednostronne, a imponujący pressing i gra w obronie graczy Socceroos, może przysporzyć nie lada problemów Hiszpanom w rozgrywaniu piłki i stwarzaniu sobie dogodnych okazji do strzelenia bramki.
O tej samej porze na stadionie Arena Corinthians w São Paulo rozpocznie się batalia o pierwsze miejsce w grupie pomiędzy reprezentacją Holandii i Chile. Chilijczycy, niesieni na fali zwycięstwa nad byłymi już Mistrzami Świata, będą równorzędnym rywalem dla ekipy Holandii. Żaden z graczy w drużynie prowadzonej przez Jorge Sampaoli'ego nie jest wyłączony z udziału w tym spotkaniu z powodu kartek, choć kontuzja kolana wykluczyła występ 25-letnego pomocnika Internacionalu Porto Alegre - Charlesa Aranguiza. Nie mniej jednak, spodziewać się możemy najsilniejszego składu, w której pierwsze skrzypce grają oczywiście Alexis Sanchez i Vidal. Dwie gwiazdy wsparte Vargasem, Islą oraz pozostałymi graczami to monolit, który imponuje przygotowaniem fizycznym, oraz szybkim wyprowadzaniem piłki z obrony do ataku. Pewni swojego awansu do 1/8 finału, czy to z pierwszego, czy z drugiego miejsca, Chilijczycy na pewno będą trudnym przeciwnikiem dla późniejszych rywali w fazie pucharowej.
Z kolei gracze Luisa Van Gaala byli pierwszym zespołem, który na tegorocznym mundialu zapewnił sobie pewny awans do 1/8 finału. Postrzegani jako ci, którzy powalczą o drugie miejsce w grupie B z Chile, stoją przed szansą bycia liderem na koniec klasyfikacji grupowej pomiędzy tymi dwoma zespołami. Zadanie to, na pewno nie będzie należeć do łatwych. Po pierwsze dlatego, że Oranje będą musieli poradzić sobie bez Robina Van Persiego, którego z udziału w tym spotkaniu wykluczają kartki, a niepewny występu jest także Bruno Martins Indi. Po drugie, gra Holandii może pozostawiać wiele do życzenia. Po pewnym zwycięstwie nad Hiszpanią różnicą czterech bramek, kolejny mecz Oranje przeciwko Australii nie był już pokazem siły, a raczej nieudolności w rozgrywaniu piłki i stwarzaniu sobie okazji bramkowych. Warto zaznaczyć to, iż bardzo dobre spotkanie rozegrali gracze Socceroos, a ostatecznie o zwycięstwie pomarańczowych zadecydowały indywidualności i zmiana taktyki na 4-3-3. O ile sztab szkoleniowy jest pewny siebie, o tyle wśród kibiców może pojawiać się mały niepokój związany z nadchodzącym spotkaniem z La Roja. Konfrontując te małe problemy kadrowe i taktyczne Holendrów z nad wyraz solidną grą Chilijczyków, ich siłą fizyczną oraz wolą walki, możemy być pewni, że te spotkanie będzie stało na bardzo wysokim poziomie.
Jeszcze bardziej emocjonująco zapowiadają się ostatnie dwa mecze w grupie A. Teoretycznie w walce o pierwsze miejsce w grupie biorą udział 3 zespoły i przy dobrych wiatrach, odrobinie cudu oraz matematycznych rachunkach, każdy z nich może być liderem i w 1/8 zmierzyć się z 2-gim zespołem grupy B.
Jednak taki scenariusz staje się mniej realistyczny, jeżeli spojrzymy na to, z kim zmierzy się obecny lider grupy - Brazylia. Rywalem Canarinhos będzie reprezentacja Kamerunu, o której problemach wiedzą już niemal wszyscy kibice na świecie. Nie są to bynajmniej problemy czysto sportowe, choć na tej płaszczyźnie Nieposkromione Lwy też nie radzą sobie najlepiej. Porażka 0-1 z Meksykiem i 0-4 z Chorwacją w koszmarnym stylu, gdzie czerwoną kartkę za idiotyczne zachowanie otrzymał Alex Song, przekreśliły jakiekolwiek szanse na sukces i awans do 1/8 ekipy z Afryki. Tak słaba postawa piłkarzy oraz zła atmosfera w szatni nie rokują dobrze i każdy inny wynik niż zwycięstwo Brazylii będzie ogromną niespodzianką.
Skoro mowa o Brazylii, to warto zwrócić uwagę na fakt, iż skromne, jedno bramkowe zwycięstwo piłkarzy Scolariego, oraz wysoka wygrana Meksyku nad Chorwacją, może pozbawić Canarinhos upragnionego pierwszego miejsca w grupie. Taki przebieg wydarzeń jest jednak bardzo mało prawdopodobny. Do tej pory Brazylijczycy radzą sobie dobrze. W nieco kontrowersyjnych okolicznościach wygrali z Chorwacją 3-1, by później w starciu z Meksykiem, bić głową w mur. Niemalże dosłownie, bo bramkarz ekipy El Tri - Guillermo Ochoa, był przeszkodą nie do przejścia i bronił fenomenalnie. Presja na gospodarzach jest ogromna, a mimo to prezentują się lepiej niż chociażby Włosi czy Argentyńczycy. Choć gra głównych faworytów do zdobycia tytułu Mistrza Świata jest daleka od ideału, to w nadchodzącym spotkaniu z Kamerunem można być pewnym, że Neymar i spółka zechcą zrobić wszystko by ten mecz wygrać, zadowolić miliony brazylijskich kibiców i zapewnić sobie awans z pierwszego miejsca w grupie do fazy pucharowej.
Wisieńką na torcie w kontekście dzisiejszych zmagań, obok meczu Chile z Holandią, będzie bez wątpienia batalia pomiędzy reprezentacją Chorwacji a Meksykiem. Obie drużyny walczą o pozostanie w turnieju i o dalszy awans do fazy pucharowej, a Meksyk, wciąż teoretycznie może zostać liderem grupy A.
Drużynie Chorwacji prowadzonej przez Niko Kovaca należą się słowa uznania. Choć przegrali swój pierwszy mecz z Canarinhos, to zagrali na przyzwoitym poziomie, lecz pełnię swoich możliwości mogli pokazać dopiero przeciwko Kamerunowi, gdzie do podstawowego składu wrócił Mario Mandzukic. Absencja Chorwackiego snajpera w pierwszym spotkaniu spowodowana była czerwoną kartką, którą zobaczył w barażach przeciwko Islandii. To właśnie powrót gwiazdy Bundesligi do podstawowego składu przyczynił się do wysokiego (4-0) zwycięstwa nad Kamerunem, choć warto zaznaczyć, że zdecydowanie lepiej zaprezentował się cały zespół. Pokraczne 4-4-2 czy może 4-4-1-1 ze spotkania z Brazylią, z Kovaciciem i Jelavicem jako napastnikami, zostało zastąpione przez sprawnie działające 4-5-1, gdzie napastnikiem była giwazda Bayernu - Mandzukic, a na pozycji ofensywnego pomocnika wystapił Sammir, a w środku pola dobre spotkanie rozegrała para Rakitic - Modric. Podobnej taktyki możemy się spodziewać w dzisiejszym meczu. Olic z Perisicem na skrzydłach będą stanowić o sile kontrataków, a Rakitic i Modric wprowadzą spokój w rozgrywaniu piłki w ataku pozycyjnym.
Z pozoru świetnie poukładana taktycznie drużyna Chorwacji będzie mieć bardzo trudne zadanie by przeciwstawić się żywiołowemu, ofensywnemu i pełnemu woli walki systemowi gry prezentowanemu przez reprezentację Meksyku. Z tego właśnie względu gracze prowadzeni przez Miguela Herrere skradli sobie miłość w sercach wielu kibiców. Nie mniej jednak Meksyk potrafi się też bardzo dobrze bronić, o czym dotkliwie przekonali się Canarinhos remisując 0-0. To właśnie podział punktów z reprezentacją Brazylii stawia Meksyk w roli faworyta w nadchodzącym spotkaniu, bowiem dzisiejszy remis da awans El Tri. Żaden z piłkarzy reprezentacji Meksyku nie jest wykluczony z występu w tym spotkaniu, więc możemy się spodziewać taktyki, która do tej pory przynosiła dobre rezultaty na tegorocznym Mundialu. Rewelacyjny Ochoa w bramce, doświadczony Marquez w obronie, przebojowy Layun na skrzydle, wsparty wojownikami w środku pola - Herrerą, Guardado i Aguilarem, i w końcu świetnie wyszkolony technicznie Geovani Dos Santos to gracze pierwszoplanowi, którzy przyczynili się do sensacyjnego remisu z głównym faworytem do tytułu Mistrza Świata - Brazylijczykami.
Holandia - Chile (18:00)
Australia - Hipszania (18:00)
Kamerun - Brazylia (22:00)
Chorwacja - Meksyk (22:00)