Trener angielskiego Southampton i zbawca Barçy z Wembley, Ronald Koeman, udzielił wywiadu hiszpańskiemu dziennikowi El Mundo, w którym ciekawie mówił o obecnej sytuacji w Barcelonie.
El Mundo: Wciąż marzysz o trenowaniu Barcelony?
Ronald Koeman: (uśmiecha się) Nie będę nic mówić, ponieważ mówię to samo od wielu lat. Cały świat wie, co łączy mnie z Barçą. Ona ma specjalne uczucia dla nazwiska Koeman, a ja mam dla niej. Widziałem plotki w telewizji, w internecie, ale nie wiem, nie wiem... To najlepszy klub w mojej karierze.
W Southampton idzie ci bardzo dobrze, w Barcelonie zbliżają się wybory, a twoje nazwisko pojawia się w wielu informacjach...
Życie ma wiele zakrętów, a futbol jeszcze więcej.
Laporta chciał cię zatrudnić w 2003 roku, jednak nie zdołał dojść do porozumienia z Ajaksem. Żałujesz?
Prawda jest taka, że wtedy Barça była w mojej głowie zdecydowanie częściej niż teraz. Kochałem ideę prowadzenia Barcelony. Nie była to może obsesja, ale siedziała tu (wskazuje na głowę). Teraz już nie. Nie znaczy to jednak, że bym nie chciał, jednak jestem teraz w Anglii, wszystko dobrze mi się układa, a nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości.
Jak, z zewnątrz, interpretujesz kryzys, w jakim znalazła się Barça?
Kryzys? Jaki kryzys? Chyba w prasie...
Nie, nie w prasie. Prezydent przyspieszył wybory, aby zmniejszyć ciśnienie wokół klubu, wyrzucono Zubizarretę, odszedł Puyol... I mówi się, że część szatni jest pokłócona z trenerem. Co o tym sądzisz?
Coś jest na rzeczy. Zwołanie wyborów ma sens. Normalnym jest, że w tak wielkim klubie są trudniejsze, bardziej gorące momenty. Przeleciały już lata spokoju z Guardiolą. Gdy pojawiają się wybory, pojawiają się plotki. Nie ma sensu się denerwować.
Rozpoznajesz Barçę Luisa Enrique?
Wszyscy piłkarze, którzy grali dla Barçy, mają w sobie jej cząstkę. Pracował z Barçą B, zna 'dom' i dla mnie ma wszystko, co potrzeba. Nie podam jednak swojej opinii... W porównaniu z erą Guardioli jest inaczej.
W jaki sposób?
Wtedy widziałem najlepszy futbol w swoim życiu.
A teraz?
Teraz jest gorzej, jednak ma to związek m. in. z innymi zawodnikami. Xavi nie gra już we wszystkich meczach. Są różnice. Praktycznie nie da się być na poziomie z ery Guardioli.
Uważasz, że Barcelona jest więźniem swojego stylu?
Do kontynuowania gry w ten sposób potrzebuje odpowiednich piłkarzy. Uważam, że Barça powinna dalej promować ten styl, ponieważ ma futbol młodzieżowy, ma świetne dzieciaki i - patrząc z dystansu - uważam, że może kontynuować grę w ten sam sposób. Z tymi piłkarzami może pokazywać cholernie dobry futbol.
Ale nie zdarza się to zbyt często.
Nie wiem. Nie ma mnie tam (śmiech). Nie chcę rozmawiać na ten temat, ponieważ trzeba szanować ludzi pracujących w klubie.
Jak zarządza się gwiazdami takimi jak w Barcelonie?
Teraz jest to bardziej skomplikowane niż kiedyś. Zawsze mówiono mi, że Barça nie ma z nimi problemu, z facetami jak Xavi, Iniesta, Valdés... Znałem ich dobrze i uważałem ich za świetnych, normalnych facetów. Z dystansu Messi sprawia wrażenie zawodnika, który chce grać każdego dnia, co pokazywał zresztą wielokrotnie, jednak nie wiem jak sytuacja wygląda na co dzień. Nie ma mnie na miejscu, nie wiem jak to wygląda z dnia na dzień.
Czy fakt, że gwiazda chce grać bez przerwy, powoduje pewne problemy?
Nie wiem. Cały świat musi być szczęśliwy w swoim miejscu. Jeśli pytacie mnie, czy powinien pozostać w Barcelonie, uważam, że Messi jest piłkarzem, który wręcz musi całą swoją karierę w Barçy. Nie wyobrażam sobie go w innym klubie. On dał Barcelonie dużo, podobnie jak i Barcelona jemu. Są jak mąż i żona.
W małżeństwach zdarzają się kryzysy...
Wtedy trzeba rozmawiać! Albo nastepnego dnia obudzisz się w separacji. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Leo odchodzi.