Były gwiazdor Barçy, Éric Abidal, udzielił dużego wywiadu katalońskiemu Mundo Deportivo. Poniżej prezentujemy pierwszą częśc rozmowy z Francuzem, tę bardziej życiową. Druga, o Barcelonie, nadjedzie w sobotę wieczorem lub w niedzielę. Polecamy!
Mundo Deportivo: Chciałbyś rozegrać mecz pożegnalny?
Éric Abidal: Prędzej czy później go zorganizuję, ale nie teraz.
Jak miałby on wyglądać?
Starcie Barçy z reprezentacją Francji z 2006 roku. Grałem z Zidanem, ale nie przeciwko niemu. Rozegrałbym 45 minut w barwach jednej ze stron i 45 minut w drugiej. To byłoby świetne spotkanie, także dla Mundo Deportivo.
Kto jest twoim najbliższym przyjacielem ze świata piłki?
Musiałbym wymienić z 50 graczy… Na pewno cała drużyna Barcelony, ponieważ przyjaciół poznaje się w biedzie. Poza tym, wymieniłbym także graczy, którzy wspomagali mnie w trakcie choroby: Benzemę, Ribéry’ego, Keitę, Bodmera i wielu innych.
Który napastnik sprawił ci największe problemy?
Trudne pytanie. Grałem przeciwko Robbenowi i na pewno nie było to najłatwiejsze starcie, jednak gdybym miał się zdecydować na jednego, wybrałbym brazylijskiego Ronaldo. Spotkaliśmy się z nimi na mundialu w 2006 roku i udało nam się ich wyeliminować po bramce Henry’ego.
Na tamtych mistrzostwach świata wyeliminowaliście także Hiszpanię. Przed meczem jeden z dzienników dał na okładkę tytuł, że to idealny moment na „wysłanie Francji na emeryturę”.
Rozmawiałem tego dnia z Zidanem i zespołem i powiedziałem: „Co mamy my, a czego nie ma Hiszpania? Zidane’a”. Przykro mi. Wygraliśmy.
Co myślisz o Cristiano Ronaldo?
To świetna osoba, dobry facet. Szanuję go. Bardzo mnie wspierał za pośrednictwem Karima Benzemy i miło mi się z nim rozmawiało. Wciąż jest jednym z największych, najlepszym piłkarzem Realu, zawodnikiem kalibru Złotej Piłki. Nie można go krytykować. To, co robi na boisku, jest jego sprawą.
Kto jest lepszy – Messi czy Cristiano?
Spędziłem więcej czasu z Leo. Dla mnie jest lepszy. Złota Piłka jest przyznawana każdego roku i musisz bez przerwy pozostawać na topie. Messi zdobył cztery wyróżnienia z rzędu, Cristiano dwa. To mała różnica.-
Kto najbardziej cię zaskoczył w trakcie twojej rekonwalescencji?
Victor Valdés. To jedyna osoba, która powiedziała do mnie: „Pamiętam twoją pierwszą wizytę w Ciutat Esportiva po transplantacji. Byłeś bardzo słaby, jednak myślałeś wyłącznie o powrocie na boisko”. Nie żył ze mną w trakcie choroby, nie było go w szpitalu czy u mnie w domu, jednak wiedziałem, iż myśli tylko o tym, co ja: o powrocie do gry.
A osoby spoza klubu?
Dostałem wiele listów z Chin, Korei, Japonii, Indii, Polski… Z całego świata! Świadomość tego, jak bardzo ludzie się o ciebie martwili, jest niesamowita. Do dziś odpowiadam na listy!
Ludzie chcieli dla ciebie jak najlepiej.
Ja dla nich także! Wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami, wszyscy wywodzimy się od Adama i Ewy.
Jaki był najbardziej zaskakujący prezent?
Dostałem z Chin lub Korei specjalną przesyłkę. Otworzyłem ją i zobaczyłem 1500 motylków wyciętych z papieru. Były wszelkiej wielkości, różnych rodzajów. Byłem wtedy w domu, mogłem wszystkich obdarować motylkami. Na niektórych był napis: „Niech cię Bóg błogosławi”.
Jak, po wyleczeniu choroby, zmienił się twój sposób życia?
Nie wiem. Nigdy nie nosiłem głowy w chmurach, zawsze myślałem o pomaganiu innym ludziom. Miałem szczęście zarabiania dużych pieniędzy, jednak nie byłem egoistą; ważnym jest, aby pomagać. Teraz nieco mniej denerwuje się rzeczami codziennymi, jak chęcią zakupu jakiejś rzeczy i problemami z jej znalezieniem czy korkami. Nie ma dla mnie znaczenia, czy będę w domu o 18 czy o 18:30.
Wiesz, jak czuje się chłopiec chory na raka, któremu dałeś kiedyś swój zegarek?
Z Gerardem wszystko w porządku. Oddanie przeze mnie zegarka było zwykłym gestem, chciałem pocieszyć dziecko, nic więcej. Jesteśmy w kontakcie, czuje się dobrze. Urosły mu włosy, zaczął grać w piłkę, na swojej koszulce nosi numer 22, mój numer. Ma na koszulce napis „G.ABI”, G od Gerarda i Abi od Abidala. Teraz robi prawo jazdy. Żyje niedaleko mnie, jesteśmy w kontakcie.
Finał Ligi Mistrzów na Wembley to najlepszy moment twojej kariery?
Tak, choć dobrze wspominam także mundial w 2006 roku, na którym przegraliśmy dopiero w finale po serii rzutów karnych.
A największe rozczarowanie?
Mistrzostwa świata w 2010. Podczas tak ważnej imprezy nie może dochodzić do takich sytuacji. Atmosfera w reprezentacji nie była dobra. Wyrzucono Anelkę ze zgrupowania, ale byliśmy trzy godziny od najbliższego lotniska. Takie rzeczy nie mogą mieć miejsca.
Rozumiesz swoje odejście z Barçy?
Tak, byłem na to przygotowany. Miałem dwie drogi: przedłużyć kontrakt lub odejść. Musiałem podjąć ścieżkę, której nie chciałem wybierać, jednak życie jest jakie jest, byłem w Monaco i Olympiakosie. Wolałem zostać, ale teraz mam kolejną szansę na powrót.
Kiedy będziemy wiedzieć, czy wracasz?
Mamy czas. Chcę dokładnie przestudiować propozycję od Barçy, którą mam już na piśmie, i zadecydować.
Barça jest dla ciebie priorytetem czy jesteś otwarty na inne oferty?
Zawsze jestem otwarty.
Jaką wiadomość wysłałbyś kibicom?
Mogę im tylko dziękować za wsparcie, które mi dali. Ludzie spotykali mnie na ulicy i mówili, że muszę wrócić do Barçy. Jestem dumny z bycia częścią tej niesamowitej rodziny. Mogę tylko prosić o dalsze wsparcie naszej drużyny. Kibice są dodatkowym zawodnikiem, bez nich ciężej jest wygrywać. I visca Catalunya!
Śledzisz politykę w Katalonii?
Jasne, oczywiście. W 17 minucie i 14 sekundzie spotkań na Camp Nou kibice mówią jasno. To ważna sprawa dla Katalonii, to długa i trudna walka, jednak z każdym dniem posuwamy się do przodu. Zobaczymy, czy uda się osiągnąć cel.