Przyszłość Daniego Alvesa wciąż stoi pod znakiem zapytania. Umowa Brazylijczyka z Barçą wygasa 30 czerwca i może on pozostać w Katalonii kolejy sezon, o ile będzie tego chciał Luis Enrique. Asturyjski szkoleniowiec, który nie liczy na Montoyę i już przyznał, że transfer Douglasa był błędem, rozważa z prezydentem Bartomeu przedłużenie współpracy z Danim Alvesem, który - jak na razie - jest dla Barcelony zawodnikiem kluczowym.
Prawy obrońca od 1 stycznia może wstępnie związać się z dowolnym klubem. Barcelona jak na razie nie złożyła mu żadnej propozycji. Trzydziestojednolatek chce podpisać swój ostatni wielki kontrakt, jednak nie wyklucza pozostania w Barçy, jeśli otrzyma dobrą ofertę. Tu pojawia się problem. Blaugrana chciała sprzedać Alvesa już latem 2014 roku, jednak nie zdołała zakontraktować jego następcy, a teraz - z zakazem transferowym nałożonym przez FIFA - latem nie będzie mogła sprowadzić żadnego zawodnika. Kataloński klub rozważa roczne przedłużenie kontraktu prawego obrońcy, co wiązałoby się także ze sporą obniżką jego zarobków. To, oczywiście, nie odpowiada Alvesowi.
W Barcelonie uważają, że istnieją lepsze alternatywy dla Alvesa niż Montoya i Douglas. Według Sportu, w Barçy myślą o zmianie roli jednego z zawodników, np. Pedro czy Bartry, a przy okazji wykluczają opcję szansy dla jednego z graczy rezerw. Priorytetem Barcelony ma być zakontraktowanie Cuadrado i przechwycenie go zimą 2016 roku. W międzyczasie, Alves wciąż będzie wychodzić w pierwszym składzie.