Pomimo tego, że wydawało się, iż Luis Suárez wraca na dobrą ścieżkę po strzeleniu trzech goli w czterech ostatnich meczach (trafiał z Córdobą, Elche i Atlético w La Liga), we środowym meczu z Los Colchoneros Urugwajczyk zmarnował kilka fantastycznych okazji do zdobycia bramki i pokazał, że wciąż nie jest w najlepszej dyspozycji.
- Luis Suárez nie pasuje do Barcelony. Uważam, że to fatalny transfer - przyznał Jorge D'Alessandro, były trener Atlético Madryt, w rozmowie z hiszpańską rozgłośnią radiową COPE. W kraju z Półwyspu Iberyjskiego pojawia się coraz więcej głosów krytykujących sprowadzenie Urugwajczyka do Barçy. Latem 2014 roku Blaugrana zapłaciła za piłkarza aż 81 milionów euro i miał on stać się lekiem na problemy Barcelony z tzw. messidependecią, czyli uzależnieniem drużyny od Leo Messiego.
Nie udało się. Urugwajczyk, w związku zakazem nałożonym na niego przez FIFA za ugryzienie Giorgio Chielliniego, zadebiutował w Barçy 25 października w meczu z Realem Madryt na Santiago Bernabéu i rozegrał dobre spotkanie, popisał się świetną asystą przy trafieniu Neymara, jednak od tego czasu napastnik rzadko popisywał się swoimi umiejętnościami. Środowe starcie z Atlético było już szesnastym spotkaniem rozegranym przez Suáreza w barwach Barcelony, który jak dotychczas zaledwie pięciokrotnie pokonywał bramkarzy rywali.
Statystyki snajpera, który zachwycał formą w Liverpoolu, budzą w Barcelonie spore wątpliwości. Urugwajczyk strzela średnio 0,31 gola na mecz, dokładniej co 262 minuty i potrzebuje ponad siedmiu uderzeń na pokonanie bramkarza rywali. Przed transferem do Barçy napastnik trafiał zdecydowanie częściej. W ubiegłym sezonie Luis Suárez strzelił 31 goli i dołożył do nich 24 asysty w ciągu zaledwie 37 meczów, pokonywał bramkarzy rywali średnio co 105 minut ze średnią 0,83 gola na mecz, blisko trzy razy lepszą niż ta, którą ma obecnie w katalońskim klubie.