Barcelona w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów!
Jeśli ktoś miał przed rewanżem jakiekolwiek obawy, to podopieczni Luisa Enrique bardzo szybko je rozwiali. Po dobrym spotkaniu i dublecie Neymara Barcelona odprawiła z kwitkiem PSG i obok Bayernu Monachium jest drugą drużyną pewną gry w półfinale Champions League.
Pierwsze minuty meczy przypominały nieco sparing a nie ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Obie drużyn spokojnie rozgrywały piłkę, nie przeszkadzając sobie specjalnie w jej rozegraniu. A jeśli już pojawiał się pressing, to raczej - o dziwo - ze strony Barcelony, a nie gości, którzy już od początku wyglądali na pogodzonych z losem. Gospodarze próbowali pod polem karnym PSG szybszej wymiany futbolówki, jednak żadna akcja aż do 13. minuty i zablokowanego uderzenia Messiego nie kończyła się strzałem.
No ale kiedy już Duma Katalonii oddała celny strzał, to od razu wylądował on w siatce. Na środku boiska jeszcze na własnej połowie w drybling wdał się Iniesta. Balansem ciała zwiódł najpierw Cabaye, a chwilę później Cavaniego, następnie uniknął wślizgu nieco spóźnionego Verrattiego, po czym pognał na bramkę Sirigu i w odpowiednim momencie zagrał do Neymara. David Luiz kompletnie zgubił krycie swojego rodaka, który świetnie przyjął futbolówkę, wbiegł z nią w pole karne, minął włoskiego golkipera i trafił do pustej bramki.
PSG odpowiedziało w 18. minucie golem Zlatana poprzedzonym efektowną wymianą podań i piętką Matuidiego. Rzecz w tym, że Szwed w momencie zagrania znajdował się na kilkumetrowym ofsajdzie, co bezbłędnie wychwycił liniowy.
W dalszej części meczu zamiast huraganowych ataków Paryżan oglądaliśmy świetną Barcelonę. Motorem napędowym w tym fragmencie spotkania był bez wątpienia Dani Alves, przez którego przechodziły wszystkie akcje. Pierwsza z nich to centra do Luisa Suareza. Urugwajczyk inteligentnie zgrał górną piłkę do Messiego, a Argentyńczyk uderzył bez namysłu z powietrza - niestety nad poprzeczką. Chwilę później prawy obrońca Blaugrany mając sporo miejsca na 25 metrze zdecydował się na atomowe uderzenie, które przed siebie sparował Sirigu. Zza pleców Van der Wiela do dobitki wyskoczył jeszcze Neymar, ale jego główka była zbyt słaba by sprawić kłopoty portero PSG.
Co nie udało się Ney'owi wtedy, udało się dziesięć minut później. W roli głównej znów wystąpił Alves. Brazylijczyk ładnie "zaczarował" z prawej strony Maxwella, zszedł (o dziwo) na lewą nogę i wrzucił idealną piłkę między Marquinhosa a Davida Luiza. Neymar urwał się temu pierwszemu i kompletnie nieatakowany spokojnie przymierzył głową, zdobywając swojego drugiego gola.
W 39. minucie rzut rożny bił Ivan Rakitic. Do odchodzącej piłki najwyżej wyskoczył Gerard Pique, uprzedzając pilnującego go Luiza, ale jego główka minęła bramkę. Na dwie minuty przed ostatnim w pierwszej części gwizdkiem Chorwat wykorzystał zupełnie wolny prawy korytarz, wypuszczając w bój Alvesa. Ten tym razem nie silił się na górną piłkę, a inteligentnie zagrał płasko na 10 metr, gdzie czekało dwóch kolegów. Gości uratował wślizg Davida Luiza, który wybił futbolówkę na korner.
Drugą część meczu zaczął strzałem z dystansu po nieudanym dryblingu Neymara Rakitic. Jego uderzenie w środek bramki lewą nogą łatwo wyłapał Sirigu.
W odpowiedzi tego samego próbował Cabaye - z gorszym skutkiem, bo piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką.
W 52. minucie wreszcie celny strzał oddał Messi. Argentyńczyk tuż przed polem karnym zdecydował się na bardzo niekonwencjonalne zagranie. Spróbował przelobować golkipera PSG. Za słabo podniósł jednak piłkę, a poza tym Włoch był ustawiony dość blisko linii, więc pewnie złapał futbolówkę.
Najlepszą okazję na zmianę rezultatu podopieczni Blanca mieli w 59.minucie. Po serii błędów Mascherano (fatalne podanie do Sergi Roberto) i Pique (wybicie prosto pod nogi rywala) Zlatan wypatrzył na 16 metrze wolnego Verrattiego. Włoski pomocnik spokojnie poprawił sobie futbolówkę i uderzył płasko na bramkę ter Stegena. Strzał na szczęście minął prawy słupek bramki Niemca.
Po dłuższym przestoju w grze szczęścia z dystansu szukał Ibra. Bardzo mocne uderzenie z ponad 20 metrów sprawiło nieco kłopotów ter Stegenowi, który odbił je przed siebie.
Na kolejną składną akcję przyszło czekać do 86. minuty. Kontrę PSG rozprowadził Pastore, zagrał na lewą stronę do Lucasa, a Brazylijczyk posłał piłkę wysoko nad bramką ter Stegena. Trzy minuty później po zagraniu Zlatana z podobnego miejsca - tym razem celnie - strzelał Lavezzi. Uderzenie w krótki róg było jednak słabe i nie sprawiło kłopotów portero Barcelony.
Najlepszy piłkarz świata przez cały mecz szukał okazji do zdobycia swojej bramki. Najbliżej szczęścia był w doliczonym czasie gry. Z kontrą odważnie ruszył Jordi Alba, po czym już będąc na połowie gości przerzucił piłkę na prawo do Pedro. Kanaryjczyk efektownie z powietrza wycofał futbolówkę do tyłu do Messiego. Ten zabrał się z nią do środka i uderzył mocno na bramkę Sirigu. Strzał nieznacznie, ale jednak minął cel.
Tym sposobem skończyło się na 2:0 i gładkim 5:1 w dwumeczu. Co ciekawe, Argentyńczyk nie dołożył do dorobku drużyny ani jednej bramki. Pozostaje mieć nadzieję, że amunicję zachował na ligę oraz półfinały najbardziej elitarnych rozgrywek na świecie (oczywiście zaraz po Carling Cup!), kiedy te gole mogą być znacznie bardziej potrzebne.
