Tot el camp, és un clam
som la gent blaugrana,
Tant se val d'on venim
si del sud o del nord
ara estem d'acord, ara estem d'acord,
una bandera ens agermana.
Blaugrana al vent, un crit valent
tenim un nom, el sap tothom:
Barça, Barça, Baaarça.!
W jakże odmiennych nastrojach niż sezon i dwa sezony temu. Z podobnymi nadziejami jak w latach 2009-2012. JESTEŚMY GOTOWI. Futbol Club Barcelona podejmuje Fußball-Club Bayern München w półfinale Ligi Mistrzów 2014/15. Polegli tu już mistrzowie Anglii i Francji, pora na mistrza Niemiec, przedostatnią przeszkodę na drodze po piąty Puchar Europy. Po trzech latach do Barcelony wraca Pep Guardiola, który zna Barcelonę jak mało kto na świecie. Perdoni Pep, Barcelona zna Ciebie jeszcze lepiej. Odkładamy na bok sentymenty i wypuszczamy na Ciebie potwora, którego sam pomogłeś stworzyć. Mecz Barcelony z Bayernem w środę od godziny 20:45.
27 lutego 1900r., zaledwie 3 miesiące po tym jak Joan Gamper wraz z kolegami zakładał Foot-ball Club Barcelona, niemiecki fotograf Franz John wraz z dziesięcioma innymi byłymi piłkarzami MTV 1879 Monachium założył Monachijski Klub Piłkarski "Bayern". Przełomowym momentem w historii klubu z Bawarii było powstanie Bundesligi w 1963r., do której Bayern dołączył dwa lata później. W latach 1965-77 drużyna z Franzem Beckenbauerem, Gerdem Müllerem i Seppem Maierem wygrała cztery mistrzostwa Niemiec, cztery krajowe puchary i trzykrotnie z rzędu (1974-76) Puchar Europy, a "Cesarz" Beckenbauer dwukrotnie wygrywał Złotą Piłkę. Kolejne dekady to głównie okresy dominacji na krajowym podwórku i spora niemoc w rozgrywkach europejskich. Jak na niemieckiego hegemona dziwić może "zaledwie" jedenaście międzynarodowych trofeów, choć gwoli sprawiedliwości nalezy napisać, że Bayern miał niewiele okazji by rywalizować w Pucharze UEFA (jedna wygrana) i Pucharze Zdobywców Pucharów (również jeden triumf), regularnie pojedynkując się wyłącznie z najlepszymi rywalami w Pucharze Europy.
W 2011r. pracę w Monachium (ponownie) zaczął Jupp Heynckess i w dwa lata dwukrotnie doprowadził Monachijczyków do finału Pucharu Europy - po traumatycznej porażce na własnym stadionie w finale przeciwko Chelsea (2012) przyszedł zasłużony triumf w starciu z Borussią Dortmund na Wembley (2013). Bayern ogółem wystąpił w 10 finałach Pucharu Europy - więcej mają tylko Milan (11) i Real (13). 5 zdobytych pucharow daje 3 miejsce w klasyfikacji wszech czasów, ex aequo z Liverpoolem i tuż przed Barceloną oraz Ajaxem. Blaugrana i Bayern spotykają się w rozgrywkach UEFA dopiero w piątym bezpośrednim dwumeczu, a historia spotkań obu drużyn sięga zaledwie 1996 roku.
Ciężko o drużynę z lepszym bilansem rozegranych spotkań na Camp Nou niż Bayern Monachium. W półfinale Pucharu UEFA Bawarczycy zremisowali u siebie 2-2 by w rewanżu wygrać 1-2. W fazie grupowej Ligi Mistrzów 1998/99 (pamiętna grupa z Barceloną, Bayernem, Manchesterem United i Broendby) Bayern wygrał 1-0 na Stadionie Olimpijskim w Monachium i 1-2 na Camp Nou. Wreszcie w 2009 roku nadszedł srogi rewanż, gdy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów Barcelona Guardioli zdemolowała "FC Hollywood" 4-0 (dwa gole Messiego oraz bramki Eto'o i Henry'ego, wszystkie w pierwszej połowie). Drugie spotkanie było formalnością, Keita kąśliwym strzałem z dystansu odpowiedział na gola Ribery'ego i Barca przeszła do półfinału z Chelsea. Niestety to jedyne miłe wspomnienia związane z Bayernem (nie licząc jeszcze wygranego Pucharu Beckenbauera w 2007 r. z genialnym golem Messiego w ostatniej minucie). Półfinał Ligi Mistrzów 2013 przyniósł jedną z największych klęsk w całej historii Blaugrany, w zasadzie to nie miejsce i czas by w ogóle do tego dwumeczu wracać. Choć było to dwa lata temu, można odnieść wrażenie, że minęła cała wieczność.
W środowy wieczór na Camp Nou drużynę z Monachium podejmie najlepiej obecnie grająca ekipa Europy, będąca być może w swojej szczytowej formie fizycznej i piłkarskiej. Choć ze względu na lekki dyskomfort w kadrze nie znajdzie się Jeremy Mathieu to można śmiało napisać, że Luis Enrique wystawi wszystko co ma najlepsze, a jedenastkę z tego meczu będziemy prawdopodobnie przez lata recytować z pamięci gdyż to "once de gala" obecnej Blaugrany. Na bramce - Marc Andre Ter Stegen, młody Niemiec, który jak dotychczas wpuścił w fazie pucharowej Ligi Mistrzów jedną bramkę i nikt mu już nie pamięta niepewnych występów z jesieni. Obrona: Alves, Pique, Mascherano, Alba, wszyscy w świetnej formie. Brazylijczyk przypomniał sobie ostatnio, że jeszcze kilka lat temu notował w sezonie po kilkanaście asyst. By przypomnieć sobie skuteczniejszego obrońcę niż Pique, musimy cofnąć się do czasów Ronalda Koemana. Po meczu w Paryżu jeden z redakcyjnych kolegów napisał, że 3/4 powierzchni Ziemi pokrywa woda, a resztę pokrył Mascherano. I wreszcie niezmordowany Jordi, którego znakiem firmowym stało się podłączanie do akcji w lewym rogu boiska i błyskawiczny powrót do obrony. Pomoc: Busquets, Rakitić, Iniesta. Dwa lata temu Sergio grał z pubalgią, wyraźnie obniżył loty i ta obniżka trwała wiele miesięcy. Od pół roku jednak wrócił Sergio jakiego znamy - najbardziej genialny defensywny pomocnik jaki kiedykolwiek grał w FC Barcelonie. Wspomaga go Ivan Rakitić, człowiek od czarnej roboty, "Keita" Luisa Enrique, szybki, wybiegany, zadziorny i bramkostrzelny. Andres Iniesta - o jego słabszej dyspozycji mówi się już od trzech lat i to wszystko prawda, ale Andres jak mało który piłkarz jest "piękny nocą". Zeszłoroczny mecz przeciwko Atletico czy tegoroczny popis w starciu z PSG to były te wieczory, które odróżniają Iniestę od młodej fali hiszpańskich pomocników, na czele z Koke, Isco i Thiago.
Atak. ATAK!
Leo Messi, Luis Suarez, Neymar. Luis Suarez, Neymar, Leo Messi. Neymar, Leo Messi, Luis Suarez. I można tak bez końca. Nie ma już chyba żadnych wątpliwości - niezależnie od zdobytych trofeów to najlepszy atak w historii Barcelony. Ale jakim cudem oni mieliby nie zdobywać trofeów? Leo był magnesem, który sprawił, że Neymar błagał Guardiolę po Klubowych Mistrzostwach Świata "weź mnie ze sobą. Suareza kusił Real Madryt, ale Urugwajczyk przyznał wprost: "liczyła się tylko Barcelona" i natychmiast kupił dom w sąsiedztwie swojego idola - Messiego. Argentyńczyk rządzi i dzieli w szatni Blaugrany i w zaledwie kilka miesięcy zbudował pomiędzy swoimi kompanami chemię, o której każdy inny klub borykający się z takim kłopotem bogactwa może tylko pomarzyć. Legendarny Messi ma już w tym sezonie 51 bramek i 26 asyst, ale budujący swoją legendę Neymar (33 bramki!) i Suarez (24 gole, 14 asyst!) grają co najmniej na miarę olbrzymich oczekiwań i wydanych łącznie 180 milionów euro oraz kilku aktów oskarżenia.
Ten wspaniały zespół genialnie pod względem mikrocyklów i rotacji przygotował Luis Enrique, który na początku stycznia był o krok od utraty posady, a teraz tylko siedem spotkań dzieli go od całkiem realnej potrójnej korony i wyrównania osiągnięcia swojego środowego rywala, w dodatku z dużo bardziej brutalnymi liczbami (Barca może wygrać w tym sezonie 50 meczów!). Bilans Blaugrany w tegorocznej Lidze Mistrzów to 9 zwycięstw i 1 porażka, w tym komplet 4 zwycięstw w fazie pucharowej, pomimo wylosowania kolejno mistrza Anglii (Manchester City) i mistrza Francji (PSG). Czy mistrz Niemiec będzie następny?
Z pewnością w stolicy Bawarii nastroje dalekie są od optymizmu. Bayern co prawda zapewnił sobie przed tygodniem kolejne, 25 mistrzostwo Bundesligi, ale to zdecydowanie za mało jak na oczekiwania włodarzy Der FCB. Bawarczycy na rozpoczęcie sezonu drugi raz z rzędu przegrali z Borussią Dortmund pojedynek o Superpuchar, a przed tygodniem Dortmundczycy po kuriozalnych rzutach karnych (0-2!) wyrzucili ich z Pucharu Niemiec, choć jedyny mecz półfinałowy rozegrano na Allianz Arena w Monachium. W dodatku w dogrywce tego meczu poważnie poturbowany został najlepszy strzelec gości, Robert Lewandowski. To wyjątkowy moment gdy w meczu o finał Ligi Mistrzów mówimy o piłkarzu z Polski jako o jednej z największych gwiazd najbliższego rywala Blaugrany, lecz 26-letni Polak jest absolutnie kluczową postacią w układance Guardioli i pomimo złamania dwóch kości twarzoczaszki "Lewy" zagra od pierwszej minuty w specjalnej masce. Nie dołączy tym samym do licznego grona nieobecnych, wśród których wyróżnić należy Alabę, Badstubera, Ribery'ego i Arjena Robbena. Skład Bayernu jest jednak większą niewiadomą niż ustawienie Blaugrany gdyż Guardiola myśli podobno nad grą trójką środkowych obrońców. Pewne jest, że w bramce ujrzymy Neuera, a atak uformują Muller i Lewandowski. Za ich plecami znajdą się zapewne Gotze, Xabi Alonso, Lahm i wracający na Camp Nou Thiago Alcantara. Starszy z synów Mazinho ma już 24 lata, a tylko raz w jednym sezonie przekroczył barierę 40 rozegranych spotkań - w obecnych rozgrywkach głównie leczył zerwane więzadło krzyżowe w kolanie i zaliczył jak do tej pory zaledwie 9 występów. Największą zagadką jest defensywa mistrzów Niemiec - czy Dante, Rafinha, Benatia, Boateng i Bernat zagrają razem? A może któregoś z nich zastąpi rekonwalescent Javi Martinez (1 mecz w tym sezonie!). Pep ma bardzo twarde orzechy do zgryzienia i ryzyko połamania sobie zębów jest naprawde spore.
Od czasu zdemolowania Romy w Rzymie 1-7 Bayern radzi sobie w wyjazdowych meczach Champions League słabo. Porażka w Manchesterze, remis w Doniecku, porażka w Porto - to niepokojące rezultaty przed wizytą na Camp Nou. Monachijczycy nie są przesadnie bramostrzelni - najlepszy snajper Lewandowski ma 23 bramki we wszystkich rozgrywkach, kolejny - Muller - 20 trafień. W ostatnich tygodniach więcej niż o dobrej grze Bayernu mówiło się o konflikcie Guardioli z klubowymi lekarzami, których trener oskarża o fatalne przygotowanie swoich podopiecznych i prawdziwą plagę kontuzji. Cóż Pep, mamy dla Ciebie złą informację: JESTEŚMY GOTOWI (WE ARE READY - napis o takiej treści pojawi się na przemeczowej mozaice). Dostaniesz swoją owację od Camp Nou, ale to Barca ery Messiego pisze teraz kolejny rozdział na tych piękniejszych kartach swojej historii. A historię piszą zwycięzcy.
FC BARCELONA - BAYERN MONACHIUM, CAMP NOU, 6.05.2015 GODZ.20:45
Sędziuje: Nicola Rizzoli (Włochy)