Do godziny 21 sobotniego wieczoru, prekandydaci na prezydenta FC Barcelony mieli czas, aby zaprezentować 2 534 podpisy wymagane do tego, aby utrzymać się w walce o najważniejsze stanowisko w klubie.
Największą ilość podpisów udało się zgromadzić prezydentowi walczącemu o reelekcję, Josepowi Marii Bartomeu - zaprezentował 9 093 sztuki. Mimo sporej przewagi nad pozostałymi prekandydatami, nie uważa pozostania na stanowisku za oczywistość: "Wygraliśmy pierwszy mecz, czeka nas jeszcze rewanż. Nie jesteśmy faworytami."
Drugi wynik uzyskał Joan Laporta gromadząc 4 807 podpisów. Prezydent z lat 2003-2010 uzbierał ich jednak mniej niż podczas poprzednich swoich kampanii z 2003 (zebrał wówczas 5 145) i 2006 (6 815) roku.
Na trzecim miejscu uplasował się Agustí Benedito z 3 834 podpisami. Kolejne, czwarte miejsce zajął były rzecznik zarządu - Toni Freixa, który zgromadził ich 3 289.
Największą niespodzianką wieczoru było jednak zaprezentowanie 2 754 podpisów przez grupę Seguiment FCB, która, jak zapowiedziała, nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Ich aspiracje sięgają uzyskania możliwości oficjalnych rozmów z kandydatami na debatach, utworzenia biura podróży na mecze wyjazdowe oraz wdrożenia w życie projektu zorganizowanego dopingu na Camp Nou. Na razie muszą się jednak nieco wstrzymać z euforią, ponieważ zazwyczaj niewielka (około 10%) część podpisów okazuje się być nieważna i odrzucona.
Wymaganej ilości podpisów nie udało się zebrać dwójce kandydatów: Jordiemu Farré (2 033) oraz Jordiemu Majó (1 021).
Ogłaszanie oficjalnych kandydatów po przeliczeniu ważnych głosów potrwa od 6 do 8 lipca.