Trzy punkty wydarte z paszczy lwa
Sezon najlepszej piłkarskiej ligi świata możemy uznać za rozpoczęty. Po zażartej walce o każdą piłkę i każdy centymetr boiska Barcelona zrewanżowała się Baskom za stracony Superpuchar Hiszpanii i na gorącym San Mames zgarnęła trzy oczka. Jedynego gola zdobył Luis Suarez po znakomitej centrze wracającego do składu Jordiego Alby. Wcześniej swoje trafienie mógł dołożyć Leo Messi, jednak Argentyńczyk nie wykorzystał rzutu karnego. Cieniem na tym niezwykle emocjonującym i stojącym na niezłym poziomie spotkaniu kładzie się postawa arbitra Carlosa Del Cerro oraz jego asystentów, którzy swoimi pomyłkami krzywdzili obie ekipy.
Skład Barcelony nie był żadnym zaskoczeniem i Luis Enrique szybko potwierdził przypuszczenia o utrzymaniu w bramce statusu z poprzedniego sezonu - Claudio Bravo będzie bronić w lidze, a Marc Andre Ter Stegen najprawdopodobniej w obu pucharach (i pewnie też w KMŚ). Niestety już w 16 minucie konieczna była zmiana na prawej obronie. Wszyscy kibice zadrżeli gdy boisko z urazem mięśniowym opuścił Dani Alves i z konieczności musiał go zastąpić Sergi Roberto. Niespodziewanie jednak wychowanek Blaugrany rozegrał swój najlepszy mecz w karierze i popisywał się niezwykle przebojowymi wejściami w pole karne Basków. Gospodarze nie grali tak dobrze jak w Superpucharze Hiszpanii, lecz skupili się na neutralizowaniu ataków "Dumy Katalonii". W 31 minucie cały plan się posypał gdy Suarez padł w polu karnym po starciu z Elustondo i choć powtórki pokazały, że Bask musnął piłkę to bardzo słaby tego dnia sędzia wskazał na jedenasty metr. Leo Messi uderzył niestety słabo i Iraizoz sparował piłkę na rzut rożny.
Długo wydawało się, że ta sytuacja może się zemścić gdyż Barcelonie kompletnie brakowało klarownych okazji. Na szczęście w 54 minucie przypomniał o sobie rekonwalescent Jordi Alba, który posłał znakomite dośrodkowanie w pole karne i Luis Suarez perfekcyjnym wolejem wyprowadził Blaugranę na prowadzenie. W końcówce meczu Baskom chyba brakowało siły (trzy dni wcześniej grali na Słowacji mecz w eliminacjach Ligi Europy) ponieważ nie zdołali poważnie zagrozić bramce Bravo, a nieliczne strzały z dystansu i dośrodkowania były znakomicie wyłapywane przez Chilijczyka. Barcelona strzeliła jeszcze jedną bramkę gdy w starciu z Suarezem obrońca tak niefortunnie wybijał futbolówkę, że ta przelobowała Iraizoza, lecz sędzia z sobie tylko znanych względów gola nie uznał. Końcówka meczu była dość brutalna, cierpieli Suarez, Iniesta i przede wszystkim Busquets, który z olbrzymim grymasem bólu musiał opuścić plac gry (na szczęście badania wykluczyły poważniejszy uraz).
Barcelona wygrała drugie z rzędu ligowe spotkanie na San Mames co nie zdarzyło się od wielu lat. Obok Sergiego Roberto najlepszym piłkarzem drużyny był Vermaelen. Wiele dał powrót Alby, ale wciąż widoczny był brak Neymara. Gra nie zachwycała co jest dość normalne na tym etapie sezonu. Najważniejsze są trzy punkty przywiezione z arcytrudnego terenu i komfort całego tygodnia przygotowań do domowego meczu z Malagą.