Jeśli ciężko jest wytłumaczyć dziecku, że nie może grać w piłkę, ponieważ jacyś panowie w Szwajcarii mu tego zabronili, to jak mu wytłumaczyć, że jego młodszy brat może grać w Espanyolu, a on wciąż nie może w Barcelonie? Oto historia braci Kelley, którzy wraz z rodziną osiedlili się w Katalonii kilka lat temu.
Młodszy z braci, Kristian Kelley, bez problemu gra w Espanyolu w drużynie Benjamin A. Starszy z braci nazywa się Kevin i gra w drużynie Alevin C Blaugrany, choć "gra" to za dużo powiedziane. Są braćmi, są niepełnoletni, wszystkie ich papiery są w porządku, ale jeden może grać, a drugi nie. Nikt tutaj nie oskarża Espanyol o oszustwa. Papużki nic złego tutaj nie zrobiły. Tak jak Barcelona. Problem polega w przepisie FIFA, który jest niezrozumiały, absurdalny i niesprawiedliwy.
Chodzi o przepis wedle którego, przy transferze dziecka powyżej 10 roku życia, musi zostać przedstawione CTI (międzynarodowy certyfikat transferowy). Przepis ten nie dotyczy transferów dzieci poniżej 10 roku życia. Certyfikat ten to nie jest jednak zwykły świstek papieru. Składa się z kilku elementów m.in. aktu urodzenia dziecka, zaświadczenia z federacji kraju pochodzenia, planu dotyczącego edukacji dziecka czy zaświadczenia o zatrudnieniu i miejscu pobytu rodziców.
Tak oto, urodzony w 2006 roku, Kristian może grać w Espanyolu bez tego dokumentu, a jego brat Kevin, który obchodził już dziesiąte urodziny, musi już przedstawić CTI. Wszystko w zgodzie z prawem. Jak to teraz wytłumaczyć dziecku?