Barcelona po raz drugi z rzędu odpadła w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a już jutro czeka ją pojedynek z Realem Madryt. Czy może być lepszy lek na porażkę niż zwycięstwo w derbach z odwiecznym rywalem?
W sezonie 2005/06 Messi zadebiutował w El Clasico. Stało się to podczas pojedynku na Santiago Bernabeu, a Barca wygrała 3:0 po kapitalnym występie duetu Ronaldinho-Samuel Eto'o. To z nimi Argentyńczyk tworzył ofensywny tercet w tym pojedynku. Prawie 12 lat później, Leo ma na koncie 21 bramek zdobytych w Gran Derbi, z czego aż 12 w meczach wyjazdowych. Wartym odnotowania faktem jest to, że Argentyńczyk swoje ostatnie trafienie przeciwko Realowi zaliczył jeszcze w sezonie 2013/14. Wtedy to pokonał aż trzykrotnie Diego Lopeza, a Blaugrana pod wodzą Gerardo Martino wygrała 4:3 na terenie rywala. W erze Luisa Enrique bramki dotąd nie zdobył.
Nie można ukrywać, że gole Messiego w jutrzejszym meczu znacznie ułatwiłyby sprawę zwycięstwa w nim. Przedłużyłoby to również szanse Barcelony na mistrzostwo Hiszpanii. Jeśli Duma Katalonii wygrałaby Ligę, to dla Argentyńczyka byłby to dziewiąty krajowy tytuł w karierze. Głód Leo rośnie z każdym dniem.