Nie, nie oszalałem. Ani Bartomeu, ani Robert nie zapłacili mi żadnych pieniędzy, aby niczym Mundo Deportivo propagować wyłącznie jedną, słuszną linię klubu. Obserwując niepokojąco skrajne trendy w mediach społecznościowych, które w jednoznaczny sposób uderzają w tony iż okienko zostało źle przeprowadzone, żaden influencer piszący o Barcelonie nie dostrzegł, iż sezon 17/18 da nam więcej odpowiedzi, niż moglibyśmy się tego spodziewać. Nie zamierzam bawić się we Wróżbitę Macieja i prognozować kiedy i w jakim stylu zakończymy sezon, chcę jedynie wskazać pewne plusy z obecnej sytuacji kadrowej Barçy, które mogą mieć w dalszej perspektywie spore znaczenie i dać mniejsze lub większe powody do radości.
Kiedy Guillem Balague świętował ze środowiskiem Liverpoolu, słusznie donosząc od ponad dwóch tygodni, iż The Reds nie pozbędą się Phillipe’a Coutinho w letnim okienku transferowym, to w dwóch barcelońskich domach również można było usłyszeć dźwięk szampana. Denisowi Suárezowi oraz Gerardowi Deulofeu ubyło konkurenta w zespole, który z dużą dozą prawdopodobieństwa zabrałby im sporą liczbę minut w sezonie. Wiadomość tym bardziej znakomita, gdyż Ernesto Valverde stawia na nich obecnie w każdym meczu, a ci za zaufanie odwdzięczają się solidną grą, która napawa optymizmem. Szczególnie Gerard ma powody do zadowolenia, ponieważ zagrał we wszystkich spotkaniach tego sezonu, zaliczając w pierwszym meczu ligowym dwie asysty. Denis jest pierwszym piłkarzem wchodzącym z ławki i już po 3 spotkaniach w tym sezonie widać większą pewność siebie aniżeli miało to miejsce kiedy Misterem był Luis Enrique. Próba pojedynków jeden na jeden, bardzo dobry feeling z napastnikami, włączanie pomocników do gry kombinacyjnej to skutki pracy z Ernesto. Ten sezon dla obu będzie prawdopodobnie ostatnią szansą, aby udowodnić, że mają odpowiednie predyspozycje do tego by stanowić o sile Dumy Katalonii. To nie jedyni piłkarze dla których ten sezon będzie kluczowy w kontekście przyszłości i dalszej kariery, jednakże ta dwójka najbardziej skorzysta na niepowodzeniu jakim było odrzucenie ofert za Coutinho przez Liverpool.
Co więcej, odrzucenie kosmicznej oferty za Brazylijczyka to dalej pieniądze zalegające w klubowym skarbcu, które mogą poczekać na przyszłe okienka transferowe. Ponad 100 milionów euro czeka na odpowiednią okazję, a ta może nadejść już wkrótce, ponieważ wraz z końcem 31 sierpnia klauzula odstępnego za Antoine’a Griezmanna zmalała o połowę i wynosi wyłącznie 100 milionów euro. Na rynku transferowym, gdzie AS Monaco odrzuciło identyczną ofertę za Thomasa Lemara, a kluby jak Juventus czy Liverpool nie czują potrzeby, aby sprzedawać swoje największe gwiazdy za oferty mniejsze niż 200 milionów euro, cena za napastnika Atléti wydaje się okazją. Dodatkowym czynnikiem zachęcającym Barçę do tego ruchu powinna być forma Luisa Suáreza, która daleka jest od ideału, a wiek napastnika także wskazuje, iż są to jego ostatnie lata gry na najwyższym poziomie. Po stracie Neymara Antoine był jednym z głównych celów Barçy, jednak klub z Madrytu poprosił francuza o pozostanie w drużynie do końca zakazu transferowego. Barça przystała na prośbę, sam zawodnik odrzucił m.in. ofertę z Manchesteru United. Wraz z końcem zakazu transferowego (czyli już w styczniu) Atlético zostanie zasilone przez Vitolo i Diego Costę i wydaje się, że transfer Griezmanna jest więcej niż prawdopodobny. Wyłącznie od sprawnych negocjacji zależy, czy napastnik trafi na Camp Nou, jednakże jest to zawodnik, którego chce w swojej drużynie Ernesto Valverde, a to może być czynnik który przeważy szalę powodzenia transferu.
Czy 40 milionów za Paulinho to spory wydatek? Biorąc pod uwagę jego wiek, to, że przez całą swoją karierę nie rozegrał ani jednego meczu w Champions League, i to, że nigdy nie zagrał w klubie światowej klasy to odpowiedź jest prosta. Pastwienie się nad nim nie ma większego sensu, no bo czy to jego wina, że Bartomeu postanowił wpłacić 40 milionów euro klauzuli wykupu? Co stoi za transferem Brazylijczyka prócz szemranych interesów firmy Bartomeu w Kantonie? Czy ma on jakąkolwiek wartość piłkarską? Wydaje się, że tak. Selekcjoner Brazylii, Tite, to wg wielu najlepszy trener w Brazylii. Dość powiedzieć że to trener, z którym Paulinho przeżywał swoje najlepsze chwile w karierze, czyli lata 2011-13 kiedy grał w Corinthians. Obecnie Tite stworzył najmocniejszą ekipę na kontynencie, a przecież nie zmienił personaliów w zespole względem poprzednika Dungi, którego reprezentacja była mocno przeciętna. Jedyną różnicą jest to, iż w XI Tite gra Paulinho. Co potrafi Brazylijczyk? Powołując się na Bartłomieja Rabija z RadioBrazylia.pl to zawodnik wszechstronny, potrafiący szybko grać piłką. Nie kisi jej przy nodze, nie szuka dryblingu, raczej ruchu, gry na ścianę, świetnie znajdzie się w tak kochanej na Camp Nou grze na „tercero hombre”. Świetnie wchodzi z drugiej linii, jako drugi pomocnik na środku pięknie wypełnia przestrzeń między defensywnym pomocnikiem a ofensywnym, znakomicie odnajduje się kiedy skrzydłowy gra wysoko a bocznego obrońcę kuszą wyjścia do przodu. Potrafi zapełnić lukę, jest tam gdzie potrzeba przewagi liczebnej, jest tam, gdzie rywalowi marzy się zagranie piłki na kontrę. Wątpliwym jest to, by Paulinho stał się zmiennikiem Busquetsa. Prędzej będzie to jego partner do gry w systemie 4-2-3-1, ewentualnie ‘8’ w systemie 4-3-3 (podejrzewam że nieprzypadkowo zmienił Iniestę w swoim debiucie :)). Nie jest to piłkarz marzeń Barcelonismo, to bardzo przepłacony gracz kiedy spojrzymy np. na transfer Matuidiego do Juventusu Turyn za 16 milionów euro, jednakże w kontekście grania dwoma pivotami i obecnej formy Rakiticia czy Andrè Gomesa, jest to transfer mogący dać wiele alternatyw. To nie pierwszy transfer na którym Barça może zyskać wyłącznie sportowo i włożonych pieniędzy już nigdy nie zobaczy, to samo miało miejsce z Vermaelenem, Mathieu, czy Turanem, natomiast, tak jak wspomniałem, to nie wina piłkarza, a ludzi za sterami.
Nie wiem w jakim stopniu Zarząd odpowiada za wypożyczenia naszych piłkarzy, ale widząc umiejętności negocjacyjne Roberta i Solera wydaje się, że nie zrobili nic w tej sprawie, ale to akurat nic złego, piłkarze mogą im tylko za to podziękować, bo kierunki są porządne.
Sergi Samper trafił na wypożyczenie do Las Palmas. Jego rywalami na pozycji defensywnego pomocnika będą Javi Castellano i Vicente Gómez. Żaden nie wyróżnia się niczym szczególnym, więc młody gracz Barçy będzie miał sporo okazji do pokazania swoich umiejętności. Z pewnością system LP również będzie sprzyjał rozwojowi Sergiego. Munir trafił na roczne wypożyczenie do Deportivo Alavés, zespołu, do którego przeszedł w tym okienku były diament barcelońskiej szkoły, Bojan Krkić. Jednakże to nie Bojan będzie rywalem dla Munira, a prawi napastnicy jak Alfonso Pedraza czy Aleksandro Katai. Zdecydowanie trudniej było o plac w Valencii, więc można liczyć na częste występy młodziana. Ostatnim z wypożyczonych (tak, nie liczę celebryty Douglasa) jest Marlon, który do OGC Nice na dwa lata. Ruch bardzo dobry, szczególnie że w przyszłym roku kończy się kontrakt Maxima Le Merchanda i być może Marlon już w tym sezonie będzie stoperem nr 3 w klubie, w którym raczej główną parą środkowych obrońców będzie duet Dante-Sarr.
Na zakończenie, cytując klasyka, truskawka na torcie. Ernesto Valverde przychodził do Barçy jako człowiek, który nie boi się stawiać na młodzież. W swojej trenerskiej karierze co sezon uzupełniał zespół 3-4 juniorami których konsekwentnie wprowadzał do pierwszego zespołu. Sergi Samper niedawno udzielił wywiadu, w którym mówił, że Ernesto chciał na niego stawiać, jednak klub zadecydował inaczej. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, iż nie potrafili pozbyć się piłkarzy jak Vermaelen, Turan czy Rafinha i nie byłoby miejsca w 25-cio osobowej kadrze (szczególnie po transferze Paulinho). Część z graczy pierwszego zespołu którzy nie są w planach Valverde mogą mieć olbrzymie problemy z grą, jednakże z pewnością młodzież otrzyma swoje szanse. Jaki był Lucho, każdy pamięta, Ernesto dużo lepiej pracuje z młodymi graczami i “gang 22-letnich”, który został sprowadzony w zeszłym roku w postaci Denisa, Paco, Digne’a i Andrè Gomesa (jeśli ten znajduje się w planach trenera) otrzyma odpowiednią opiekę i zaufanie przez całą temporadę. W tym roku zespół został wzmocniony kolejnymi młodymi talentami jak Dembèlè, Semedo czy Deulofeu. Ogromnym wyzwaniem będzie praca na treningach nad kształtowaniem mentalnym zawodników. Wydaje się że Ernesto ma rękę do młodych graczy, Barça nie powinna stracić na współpracy z El Txingurrim, a sądząc po pochlebnych wypowiedziach piłkarzy z którymi współpracował można sądzić, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.
Podsumowując, Ernesto Valverde będzie miał dużo trudniej od swoich poprzedników. Transfery do zespołu odbywały się bez jego wpływu, stracił jednego z najlepszych piłkarzy świata tydzień przed meczem o Superpuchar Hiszpanii, dostał w zamian bardzo młodego, perspektywicznego gracza nad którym będzie wisiała kosmiczna cena jaką Bartomeu zapłacił BVB. Kiedy Lucho przychodził do zespołu nikt nie spodziewał się trofeów w pierwszym sezonie, od Ernesto wymaga się walki na trzech frontach bez żadnego okresu przejściowego. W klubie panuje napięta atmosfera, Leo Messi nie podpisał kontraktu, tak samo jak Andrès Iniesta. Rozpoczyna się walka o wotum nieufności dla Zarządu. Jednakże postawa Valverde jest godna podziwu, lepi z gliny którą otrzymał, nie boi się postawić na młodych piłkarzy, nie boi się wyjść eksperymentalnym ustawieniem w El Clasico. Doskonale zdaje sobie sprawę, że jesień to idealny moment na sprawdzenie wszystkich możliwych ustawień, testowanie każdego zawodnika na optymalnych, jak i abstrakcyjnych pozycjach. Nam, kibicom, nie pozostaje nic innego, jak usiąść głęboko w fotelach, zapiąć pasy i cieszyć się grą ukochanego klubu z, póki co, najlepszym graczem w historii tego sportu w koszulce blaugrana.