Cesc Fábregas już w środę rozegra pierwszy mecz na Camp Nou od czasu odejścia z klubu latem 2014 roku. Ostatnim występem pomocnika w barwach Barçy na jej stadionie było starcie z Atlético Madryt (1:1) w ostatniej kolejce sezonu 2013/14, po którym Rojiblancos zostali mistrzami Hiszpanii. Pomocnik w Londynie spotkał się z dziennikarzem „Marki” i udzielił mu wywiadu. Poniżej cytujemy fragmenty, w których piłkarz wypowiada się o Barcelonie.
MARCA: Co oznacza dla ciebie powrót do Barcelony, miasta, które przez tyle lat było dla ciebie domem?
CESC FABREGAS: Przyjeżdżam podekscytowany. To będzie trudny mecz. 90 minut na Camp Nou trwa naprawdę długo. Ciężko pracujemy nad przygotowaniami do tego spotkania. Wiemy, że musimy sprawić niespodziankę, aby awansować, ale jesteśmy na to gotowi.
Spotkasz się z wieloma kolegami, od Messiego po Piqué...
Uwielbiam grać z przyjaciółmi. Masz ekstra motywację. To logiczne.
Co czujesz, kiedy grasz przeciwko Barcelonie?
Lubię te spotkania, zawsze czułem się dobrze. Robiłem to w barwach Arsenalu i Chelsea, czułem się dobrze. Nie przeszkadza mi granie przeciwko swojemu byłemu klubowi, przeciwko przyjaciołom. Wręcz przeciwnie. Motywuje mnie to. Ich też. Będę starał się wygrać mecz dla mojego zespołu, czyli dla Chelsea.
Jakiego przyjęcia się spodziewasz na Camp Nou?
Nie interesuje mnie to. To mecz FC Barcelona – Chelsea FC, mój powrót nie ma wielkiego znaczenia. To, co dzieje się ze mną, jest kwestią drugorzędną. Chcemy awansować do ćwierćfinału i tyle.
W pierwszym meczu wielokrotnie rywalizowałeś z Messim...
Jeśli zagram w rewanżu, to na pewno będziemy często się spotykać, bo poruszamy się po podobnych obszarach. Zatrzymanie go jest piekielnie trudne, ale chcemy zrobić wszystko, aby czuł się niekomfortowo i nie mógł rozegrać swojego meczu.
Co myślisz, kiedy musisz zmierzyć się z nim na boisku? Widzisz go jako przyjaciela czy wroga?
Widzę go jako rywala, który chce wygrać ze mną, a ja nad nim. Jesteśmy w innych drużynach, każdy chce jak najlepiej dla siebie. Oczywiście, zawsze go szanuję i będę szanować za to, co robi z piłką, ale będziemy chcieli zrobić swoje.
W historii futbolu działy się bardziej szalone rzeczy, niż gol Chelsea, murowanie do końca meczu i awans, prawda?
Tak, ale będzie nam trudno. Musimy dużo biegać, ciężko pracować, grać jako zespół. Kluczowe będzie wykorzystywanie okazji do zdobycia bramki, które będziemy mieli. Na pewno. Musimy zagrać swoje i w jakiś sposób zaszkodzić Barcelonie. Nigdzie nie pracowałem tak ciężko jak w Chelsea i to widać po naszej grze.
W poprzednim tygodniu Juventus przyjechał na Wembley z gorszym wynikiem od Chelsea i awansował.
W takich sytuacjach musisz być skuteczny, to kluczowe. Juventus nie miał wielu okazji i wykorzystał obie, które miał. Dwumecz może się odmienić w ciągu minuty. Trzeba wykorzystywać chwile. Musimy strzelić gola. Musimy być inteligentni i wiedzieć, że nie możemy rzucić się na Barcelonę jak szaleni, nie możemy się aż tak otwierać, bo oni mogą nam sprawić problemy. Musimy wiedzieć, jak grać swoje.
Jakie masz odczucia po 1:1 na Stamford Bridge?
Mieliśmy swoje okazje. Barcelona dominowała piłkę, ale nie tworzyła sobie szans. Gdy my ruszaliśmy do ataku, było groźnie pod bramką Marca-André ter Stegena. To było w naszym wykonaniu dobre spotkanie, w którym popełniliśmy jeden błąd i zostaliśmy skarceni. Remis z Barceloną nigdy nie jest złym wynikiem. Musimy zdobyć bramkę na Camp Nou i wiem, że możemy to zrobić.
Celebrowałbyś gola na Camp Nou?
Nie myślałem o tym. W tym sezonie strzeliłem zaledwie dwa gole i od dawna nie pokonałem bramkarza rywali. O takich rzeczach myślisz pod wpływem chwili i nie mogę powiedzieć, że na pewno nie celebrowałbym gola, ale...
Piłka jest kapryśnym sportem...
Grając przed obrońcami nie mam wielu okazji do zdobywania bramek. W pewnym momencie mogę mieć okazję i strzelić gola, ale nie myślę o tym.
Twoim zdaniem wyeliminowanie Barcelony nie jest zadaniem niemożliwym?
Musimy wyjść na Camp Nou z takim podejściem. Nie możemy być negatywni, załamywać się. Wręcz przeciwnie. Wyjść na murawę, aby cieszyć się grą w starciu z wielkim zespołem, którym i my jesteśmy.