Zinedine Zidane uprzedził fakty i już przed kilkoma tygodniami zapowiedział, że jego drużyna nie wykona mistrzowskiego szpaleru jeśli przed przyjazdem na Camp Nou liga będzie już rozstrzygnięta. Cóż, czego innego spodziewać się po boiskowym chamie, który w karierze zobaczył aż 14 czerwonych kartek, w większości bezpośrednich? Symboliczne, że taka osoba jak Francuz jest żywą legendą Realu Madryt. "Club señor", jak sami zwykli o sobie mówić, zawita do Barcelony popsuć mistrzowską fiestę i trwające od jakiegoś czasu pożegnanie Andrésa Iniesty. Żegnamy zawodnika będącego swoistym przeciwieństwem Zizou, boiskowego dżentelmena, szanowanego na każdym stadionie, na jakim się pojawi. To tylko jeden z wielu powodów, dla których oczekujemy, że Blaugrana wyjdzie najmocniejszym składem i z pragnieniem pokazania mistrzowskiego futbolu. Nie umniejszajmy rangi tego meczu! El Clásico, najważniejsze ligowe starcie na świecie, już w niedzielny wieczór o 20:45.
Iniesta skończy europejską karierę tak jak Zidane, krótko po ukończeniu 34-lat i również dlatego porównania obu zawodników nasuwają się same. Andres dla klubu i reprezentacji rozegrał jak dotąd 793 mecze i strzelił 70 bramek (Francuz 789 meczów i 156 bramek). Iniesta zdobył z klubem i reprezentacją 35 trofeów, a obecny trener Realu jedynie 13 jako zawodnik (to zestawienie może szokować). Kapitan Barcelony ma w Klasykach bilans 16-9-12 (strzelił trzy bramki, otrzymał trzy żółte kartki), trener Realu jako piłkarz "Królewskich" zanotował 4 zwycięstwa, 4 remisy i 3 porażki z Barceloną (strzelił również trzy bramki i zobaczył dwie żółte kartki). W latach 2004 - 2006 obaj panowie kilkukrotnie spotykali się na boisku gdy kończyła się era "Galacticos", a zaczynała wielka seria Barcelony, która od czasu pojawienia się Iniesty i Messiego zdobyła niemal dwa razy więcej pucharów niż odwieczny rywal. Niedzielny mecz teoretycznie o niczym nie decyduje, ale wygranie go jest zawsze swoistym trofeum.
To będzie 238. oficjalne i 176. ligowe El Clásico, nazywane w Polsce Derbami Europy. Bilans wszystkich meczów oficjalnych to 95 zwycięstw Realu, 93 Barcelony i 49 remisów (bramki 399-387 dla Madrytu), a w lidze 72-70 dla Realu (33 remisy), bramki 283-280 dla "Królewskich". Barça bardzo mocno podgoniła od czasu przyjścia na jej ławkę Pepa Guardioli w 2008 roku. Bilans ostatnich 10 lat to 16-7-10 dla Blaugrany, a w lidze niesamowite 12-3-4! Paradoksalnie jednak na niekorzyść Barcelony działa fakt, że mecz będzie rozegrany... na Camp Nou. Real miał w latach 1983-2003 serię 20 lat bez ligowej wygranej na stadionie Barcelony, ale od tego czasu wygrywał tu w samej lidze czterokrotnie, w tym m.in. dwa lata temu gdy na gola Pique odpowiedzieli Benzema i Ronaldo. W ostatnim ligowym starciu na tym stadionie gola zdobył Suarez, Barcelona miała kilka sytuacji na podwyższenie wyniku, lecz w 90 minucie po stałym fragmencie wyrównał Ramos. W zeszłym roku kalendarzowym mieliśmy dwa pamiętne Klasyki na Santiago Bernabeu, oba wygrane przez Barcelonę, najpierw 2:3 po golu Messiego w ostatniej akcji meczu, a następnie 0:3 tuż przed świętami, co praktycznie wykluczyło Real z walki o mistrzostwo kraju.
Mówiąc o szpalerze, wszyscy myślą przede wszystkim o meczu z 2008 roku gdy rozbita Blaugrana uformowała el pasillo na Santiago Bernabeu, po czym poległa z kretesem 4:1. Warto jednak wspomnieć, że już w 1988 roku Barcelona robiła na Camp Nou szpaler Realowi prowadzonemu przez "Piątkę Sępa", aczkolwiek wygrała tamten mecz 2:0 (jedną z bramek strzelił Lineker). Trzy lata później to Real na Santiago Bernabeu formował szpaler "Dream Teamowi" Cruyffa, świeżo upieczonym zwycięzcom krajowego dubletu, po czym zresztą wygrał z Barcą 1:0. Wielu kibiców, a przede wszystkim sympatyków Barcelony często przy takich okazjach domaga się szacunku dla przeciwnika, zupełnie zapominając, że szacunek nie jest cechą wrodzoną i należy na niego zapracować. Czy piłkarze Realu zasłużyli sobie w ostatnich latach na nasz szacunek i brak docinek w niedzielny wieczór? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. Jedno jest pewne - madridistów powita na Camp Nou sto tysięcy gardeł krzyczących "¡Madrid cabrón, saluda al campeón!" (w wolnym tłumaczeniu "Madryckie rogacze pokłońcie się mistrzowi"; rogacz to określenie zdradzonego męża i jedna z najpopularniejszych obelg w Hiszpanii) i osoby przewrażliwione powinny być na to przygotowane, a my nic na to nie poradzimy.
Jakim składem wyjdzie Barca? Valverde ma do dyspozycji wszystkich zawodników, ale tylko jedną niewiadomą dotyczącą pierwszej jedenastki. W bramce na pewno stanie Ter Stegen, a na obronie zobaczymy Sergiego Roberto, Pique, Umtitiego i Albę. Pewniakami w pomocy są Busquets i Rakitić, a w ataku Suarez, Messi i Coutinho. Wątpliwość dotyczy jedynie Iniesty, który na pewno zagra, ale może zarówno wyjść w pierwszym składzie i zejść po godzinie jak i pojawić się na placu w drugiej połowie. W tym drugim scenariuszu do środa pola przesunięty byłby Coutinho, a na skrzydle moglibyśmy zobaczyć Dembele, który przegapił grudniowe El Clasico z powodu kontuzji. Real z kolei na pewno przyjedzie do Barcelony osłabiony. Z każdą godziną maleją szanse na występ Carvajala, Varane'a i Isco. W bramce na pewno zobaczymy Keylora Navasa, a na prawej obronie prawdopodobnie wybiegnie Lucas Vazquez. Parę stoperów stworzą Sergio Ramos i Nacho, a na lewej obronie zobaczymy Marcelo. W środku pola spodziewajmy się sprawdzonego trio Casemiro-Kroos-Modrić, a w ataku być może pojawi się w komplecie cały tercet BBC. Występ Benzemy i Cristiano jest w zasadzie pewny, a Bale walczy o miejsce w składzie z Marco Asensio.
To będzie trzydziesty ósmy Klasyk Iniesty, Messiego i Ramosa, dzięki czemu wyprzedzą Hierro, Raula i Casillasa. Przed nimi tylko Xavi i Gento (po 42 mecze) oraz Manuel Sanchís, który 43 razy wychodził w białej koszulce przeciwko bordowo-granatowym. Messi powinien poprawić to osiągnięcie za 2-3 sezony. Argentyńczyk to oczywiście najlepszy strzelec w historii pojedynków obu drużyn (25 bramek). Drugie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje jego rodak - Alfredo Di Stéfano (18), a trzeci jest Cristiano Ronaldo (17). Tylko jedenastu piłkarzy zdobyło w Klasykach przynajmniej 10 bramek. Karim Benzema ma obecnie 8 trafień, a Luis Suarez 5. Barca w sierpniu zeszłego roku zakończyła historyczną passę 23 Klasyków ze strzelonym golem, a teraz wciąż śrubuje rekord meczów w La Liga bez porażki i marzy o byciu pierwszą hiszpańską drużyną, która w 20-zespołowej lidze nie przegra żadnego spotkania (po Klasyku zostaną już tylko trzy mecze).
Kibice Realu przechwalają się obecnie, że są "klubem Ligi Mistrzów", ale prawda jest taka, że od wielu lat marzy im się potrójna korona, lecz ich piłkarze są za słabi by walczyć na wszystkich trzech frontach. Do okoliczności jakie towarzyszą triumfom i awansom Realu w trzech ostatnich sezonach Ligi Mistrzów nie ma sensu wracać. Zapraszamy na Camp Nou i w niedzielny wieczór przekonamy się ile znaczy tytuł najlepszej drużyny Europy czy nawet świata. ¡Visca el Barça i visca Catalunya!
FC Barcelona - Real Madryt, Camp Nou, 6.05.2018 godz.20:45
Sędziuje: Hernández Hernández