Wiceprezydent FC Barcelony, Jordi Mestre porozmawiał z ESPN na temat tournee po Stanach Zjednoczonych, aktywności klubu na rynku transferowym, a także przekonaniu, że sukces Realu Madryt w Lidze Mistrzów przyćmił dublet zespołu Ernesto Valverde.
Co było najważniejsze podczas tego tournee?
Po raz pierwszy w historii wraz z nami był zespół żeński. Bardzo się z tego powodu cieszymy. Zaprezentowaliśmy także pierwszego sponsora, który pojawi się na koszulce żeńskiego zespołu. Jest nim Stanley Black & Decker. Dla nas było to bardzo dobre doświadczenie. Jest to również dobre dla nich, ponieważ to było pierwsze w historii tournee, w którym dołączyły do męskiego zespołu.
Czego dowiedziała się Barcelona będąc w Stanach Zjednoczonych?
Sport w tym kraju jest bardzo dobrze rozwinięty. Chodzi mi o prawa telewizyjne, marketing, sprzedaż biletów, dosłownie wszystko. Zaplecze jest mocne i dobrze rozwinięte. Jestem pewien, że możemy się pod tym względem wiele nauczyć. W rzeczywistości, nasz zespół, także ten marketingowy i odpowiedzialny za reklamę był tutaj z nami, aby dzielić się doświadczeniami i wiedzą.
Klub ma obecnie wiele akademii w tym kraju, po co one są?
Mamy szkółki na całym świecie. Od kiedy obecny zarząd przyszedł do klubu w 2010 roku, postanowiliśmy, że podwoimy albo potroimy liczbę naszych akademii. Tutaj, w Stanach Zjednoczonych, to bardzo ważne, ponieważ piłka jest istotna dla młodych zawodników. Staramy się wprowadzić nasz model gry do tego kraju, nasze DNA i robimy to z sukcesem. Każdego roku staramy się otwierać nowe akademie z naszymi partnerami.
Czy celem dzieciaka z USA jest dotarcie do pierwszego zespołu Barcy?
Dlaczego nie? Nasze szkoły dbają o obiecujących zawodników. Gdyby znaleźli wyjątkowego piłkarza, na pewno by nas o tym powiadomili. Być może w niedalekiej przyszłości będziemy mieli w pierwszym zespole będziemy mieli zawodnika ze Stanów.
Obserwujecie rynek amerykański, jeśli chodzi o transfery do klubu?
Tak, ale jest to czasochłonne. W porównaniu z Europą, piłka nożna w Stanach Zjednoczonych jest młodym sportem. Ale trzeba przyznać, że się bardzo poprawili. Mają kilku bardzo dobrych zawodników w swojej reprezentacji. Żeński zespół zdobył Mistrzostwo Świata. Widać gołym okiem, jak ten sport rośnie w tym kraju.
Jak klub taki jak Barcelona zajmuje się transferami?
Malcom, dla przykładu, był obserwowany przez nasz zespół skautów od 2014 roku. To zależy od wielu czynników. Trzeba mieć zgodę klubu i trzeba poznać opinię zawodnika, która jest bardzo ważna. To zwykle jest długi proces. Czasami zajmuje kilka tygodni, czasami trwa to miesiące. W tym przypadku zajęło to tygodnie, zanim podjęliśmy decyzję. Obserwowaliśmy Malcoma przez cztery lata. Niektóre transfery mogą być załatwione szybko, inne nie. To zależy od klubu i piłkarza.
Jako wiceprezydent, jakie jest twoje zaangażowanie?
Każdy zawodnik, którego kontraktujemy, opiera się na technicznych aspektach. Najpierw otrzymujemy raporty o danym zawodniku. Trafiają one do pracowników klubu, do menedżera generalnego, którym jest Pep Segura i aktualnego sekretarza technicznego, Erica Abidala. I tak dalej. Na ostatnim etapie wszystko jest kwestią pieniędzy. Jeśli budżet na to pozwala, nie ma żadnego problemu. Jeśli nie, zależy to od tego ile żąda klub, i jakie wynagrodzenie miałby dostawać zawodnik. Z poziomu zarządu dbamy tylko o aspekty ekonomiczne na końcowym etapie negocjacji. Nie decydujemy, jacy zawodnicy przychodzą, ani jacy odchodzą.
Tego lata przyszło czterech zawodników. Będzie jeszcze ktoś?
Zobaczymy. Tak jak mówisz, zakontraktowaliśmy czterech zawodników. Najnowszym nabytkiem jest Arturo Vidal, ale zobaczymy. Może nadejdzie jakaś okazja przed końcem okienka transferowego, ale na razie skończyliśmy swoją pracę pod tym względem.
Ale trzeba kogoś sprzedać?
To trudne, ponieważ ludzie mówią, że nie sprzedajemy dobrze i nie kupujemy dobrze. Wydaje się więc, że nic nie robimy dobrze. To nie jest kwestia tego, czy robimy coś dobrze, czy źle. Chodzi o możliwości rynkowe, inne kluby, zawodnika, jego wiek i czy gra w klubie. Jest wiele aspektów. Są one istotne, nie tylko gdy podoba nam się jakiś piłkarz, ale także wtedy, kiedy go sprzedajemy. Musimy o tym myśleć.
Konkurowanie z Premier League może być trudne, biorąc pod uwagę jakie pieniądze są dostępne w Anglii.
La Liga zawsze patrzy na Premier League pytając - co oni robią? W La Liga są dwa zespoły, które są bardzo ważne dla praw telewizyjnych: Real Madryt i FC Barcelona. W tym roku Real Madyrt nie ma już Cristiano Ronaldo. Potrzebujemy konkurencji między Realem Madryt i Barceloną. La Liga musi być bardzo silna, jeśli chcemy rywalizować z Premier League. W przeciwnym razie, będzie mniejsze zainteresowanie i mniejsze pieniądze.
Czy w Hiszpanii powinien być bardziej sprawiedliwy podział praw telewizyjnych?
W Premier League dostali o wiele więcej pieniędzy. Myślę, że nawet trzy razy więcej niż w La Liga. Łatwiej jest wtedy podzielić i rozdać te pieniądze, tak aby niższe zespoły otrzymały duże kwoty. W La Liga sytuacja jest inna. W ubiegłym roku poprawiliśmy dystrybucję, ponieważ wiemy, że potrzebujemy silnej ligi. Nie tylko Barcelony i Realu Madryt. Potrzebujemy innych zespołów, aby zwiększyć zainteresowanie na całym świecie.
Barca sprowadziła w tym roku Marcusa McGuane z Arsenalu. Młodzi Anglicy nadal dobrze radzą sobie na arenie międzynarodowej, więc czy klub będzie sprowadzał ich częściej?
Muszę powiedzieć, że angielskie zespoły zabierają nam zawodników. To działa w obie strony. To jest biznes. Hector Bellerin, dla przykładu. I nie mówię tylko o angielskich zespołach. Jest Monaco, są francuskie i niemieckie kluby. To jest teraz biznes. Mamy bardzo dobrą akademię, jaką jest La Masia. Staramy się zatrzymać naszych zawodników, ale czasami inne kluby mają dużo pieniędzy i nie można z nimi konkurować pod tym względem.
Czasami zmiana klubu może być związana z ich rozwojem?
To zależy. Dla przykładu, niektórzy piłkarze patrzą na piłkarza na ich pozycji w pierwszym zespole i mówią, że to niemożliwe, aby tam grać. Jeśli są starsi zawodnicy na ich pozycji, mogą powiedzieć: „Poczekam jeszcze dwa czy trzy lata”. Ale jeśli są młodzi, mogą powiedzieć: „Nigdy nie będę grał w tym zespole”. Jest więc aspekt sportowy, a drugim są pieniądze. Niektóre rodziny potrzebują pieniędzy.
Co oznacza udany sezon dla Barcy?
W naszym klubie wszystkie drużyny muszą wygrać wszystko. To jest cel ustanowiony już na samym początku. Uważamy, że mamy drużynę, która może wygrać wszystko: wygrać Ligę Mistrzów, La Liga i Puchar Hiszpanii. Z punktu widzenia zarządu, chcielibyśmy przynajmniej triumfować w dwóch rozgrywkach. I jeśli to możliwe, przynajmniej dojść do finału Ligi Mistrzów. Ale oczywiście są też inne zespoły. To nie jest łatwe, ponieważ chcą tego samego, co my.
Czy sukces Realu Madryt w Lidze Mistrzów przyćmił dominację Barcelony w krajowych rozgrywkach?
Popatrz, Real Madryt wygrał Ligę Mistrzów, okej. Nie pamiętam ile mieliśmy nad nimi punktów przewagi w La Liga. 14? 16? Leganes pokonało Real Madryt w Pucharze. Okej, jeśli chcą wygrać tylko Ligę Mistrzów. My natomiast musimy rywalizować we wszystkich rozgrywkach. Jeśli powiesz, że rezygnujesz z La Liga i Pucharu, będziesz grać tylko w Lidze Mistrzów. To inna strategia. Ale nie chcemy tego robić.
Jak wygląda drużyna w tym sezonie?
Nie ma z nami Iniesty, a my wiemy, że nie będzie już możliwości kiedykolwiek mieć takiego gracza jak on. Niektórzy są po prostu wyjątkowi: Xavi, Iniesta, Puyol… Nie sprowadziliśmy Coutinho, aby zastąpił Iniestę. Przyszedł, ponieważ jest bardzo dobrym zawodnikiem. Xavi, Iniesta, Puyol grali w naszym klubie od dzieciństwa. Ci którzy przychodzą do nas z zewnątrz muszą poczekać przynajmniej jeden sezon, aby poczuć się komfortowo w naszym systemie, z naszymi zawodnikami. Myślę, że w tym roku mamy bardzo dobrze zrównoważony zespół. Wzmocniliśmy obronę i pomoc. Przyszedł Malcom. Zobaczymy, jak sprawy się potoczą.