Kontuzje Umtitiego i Vermaelena zmusiły klub do szukania środkowego obrońcy w zimowym okienku transferowym. Poprzedniej zimy, Katalończycy pozyskali Yerry’ego Minę z Palmeiras za 13,9 mln euro, a później przeniósł się on do Evertonu za 30,2 mln euro.
Świetny biznes z ekonomicznego punktu widzenia, który można powtórzyć, jeśli rzeczywiście Malcom miałby odejść do Guangzhou Evergrande. Brazylijczyk do stolicy Katalonii trafił za 41 mln euro, a aktualna propozycja chińskiego klubu (jeszcze nie oferta) wynosi 65 mln euro. Tutaj nie ma przypadku. Barça znalazła nowy sposób prowadzenia interesów zarabiając na wyżej wspomnianym Kolumbijczyku, który w pierwszym zespole zagrał jedynie sześć razy. Wygląda na to, że z Malcomem klub podąża tą samą ścieżką.
Być może kolejnym piłkarzem, na którym uda się zarobić, będzie boczny obrońca z Atlético Mineiro - Emerson Aparecido Leite. Barcelona mogłaby zainwestować w część praw do tego zawodnika, a później je sprzedać. Takie rozwiązanie zostało polecone przez André Cury’ego, który zajmuje się klubowymi sprawami w Brazylii.