SPORT: Pięć lat temu, gdy opuszczałeś Las Palmas, powiedziałeś, że pewnego dnia zagrasz dla FC Barcelony. I oto siedzisz tutaj w koszulce Blaugrana. Jesteś jasnowidzem, ale masz też inne supermoce?
Jeison Murillo: (Śmiech) Wszystko zawdzięczam ciężkiej pracy i Bogu. Cieszy mnie to co robię i każdego dnia staram się żyć pełnią życia.
Pamiętasz dzień, w którym dowiedziałeś się o zainteresowaniu Barcelony?
Przeczytałem gdzieś o kontuzji Umtitiego i w żartach powiedziałem do mojego agenta: A może by tak do Barcelony? Ale to był tylko i wyłącznie żart. Po trzech tygodniach mój agent zadzwonił do mnie i powiedział mi, że jest szansa na grę w tym klubie.
Jak zareagowałeś?
Byłem totalnie zszokowany. Od zawsze marzyłem o Barcelonie i po cichu trzymałem kciuki za to marzenie.
Potem transfer został oficjalnie ogłoszony...
Kiedy dowiedziałem się, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik, przed oczami stanął mi początek mojej kariery. Nie jako profesjonalnego piłkarza, wcześniej, gdy byłem dzieciakiem. Moja rodzina we mnie wierzyła. Marzenia stały się rzeczywistością i teraz jest czas, by udowodnić Barcelonie, że nie popełniła błędu dając mi szansę.
Do kogo zadzwoniłeś najpierw?
Do mojej partnerki. Powiedziałem jej, żeby przyjęła to ze spokojem. Potem spotkałem się z rodzicami, teściami i siostrzeńcem już w domu i powiedziałem im osobiście. Reakcja była bardzo miła, mama popłakała się ze szczęścia. Tata trząsł się z emocji. Takie reakcje zdarzają się, gdy coś naprawdę dużego trafia ci się w życiu.
Podziękowania należą się po części Ernesto Valverde.
Miałem okazję już z nim rozmawiać i podziękować za zaufanie. Przyjście do Barcelony to niełatwa sprawa. Obiecałem sobie ciężką pracę i dawanie z siebie pełnej mocy. Muszę to zrobić, bo ludzie tutaj we mnie wierzą.
Jak twój styl gry wpasowuje się w Barcelonę?
Umiem dobrze kryć, nie jestem superszybki, ale potrafię bronić. Lubię grać z piłką przy nodze i wymieniać ją z innymi.
Co zrobisz, żeby pokazać swój potencjał? Masz sześć miesięcy.
Każdego dnia będę dawał z siebie 100%. Odkąd tutaj przyjechałem, mój cel to ciężka praca, która przełoży się na szanse od trenera. Jestem tutaj po to, żeby pokazać się z dobrej strony. Sześć miesięcy to dużo czasu, zobaczymy co przyniesie życie. Jestem optymistą.
Chciałbyś zostać na dłużej?
Oczywiście. Granie w koszulce z herbem Barcelony to marzenie i przywilej. Teraz żyję marzeniem i chcę to robić jak najdłużej.
Łatwo zaadaptowałeś się w szatni?
Piłkarze są otwarci i radośni. Pełno tam gwiazd, które osiągnęły już kosmos, ale zaskoczyło mnie to, jak bardzo normalni są poza boiskiem. Miałem okazję grać przeciwko nim, zapamiętali mnie jako dobrego zawodnika. Znaliśmy się trochę z meczów reprezentacji, więc było mi też łatwiej.
Yerry Mina mówił ci, co tu zastaniesz?
Prawda jest taka, że wszystko jest dokładnie takie, jak opowiadał. Zawsze proszę znajomych piłkarzy o to, żeby mi powiedzieli, czego się spodziewać.
Jakie rady dostałeś od niego?
Jak zachowywać się w szatni, jak żyć w mieście, zaaklimatyzować się w nim. Pomógł mi bardzo. To jeden z moich najlepszych przyjaciół, uwielbiam z nim rozmawiać.
Uwielbiasz tańczyć. Yerry zaskoczył nas swoim tańcem po strzeleniu pierwszego gola. Planujesz coś podobnego?
(Śmiech) Lubię tańczyć, to prawda. Ale nic jeszcze nie przygotowałem. Skupiam się na treningach. Potem zobaczymy co będzie. Może coś tam wymyślę, to będzie zależało od okoliczności. Nigdy nie wiesz jak zareagujesz.
Nie byłoby źle, gdybyś zadebiutował w meczu z Levante w czwartek...
Właściwie to mogłem już przeciwko Getafe, gdyby trener mnie potrzebował, byłem gotowy. Zawsze musisz czekać na szansę i gdy ją dostaniesz, jak najlepiej wykorzystać.
Jakie trofeum jest najbardziej pożądane w szatni?
Celem Barcelony jest wygrywanie każdego następnego meczu, ponieważ to najlepsza drużyna na świecie. Dla mnie, takie myślenie jest wspaniałe.
Wszystko jest możliwe, gdy kopiesz piłkę z Leo Messim...
Granie z najlepszych piłkarzem świata to zaszczyt. To honor móc spędzać z nim każdy dzień. Teraz mam ten luksus, że mogę grać z nim, nie przeciwko niemu.
Jesteś przesądny?
Jestem wierzący i zawsze się modlę. Przed meczem zawsze dzwonię do rodziców i partnerki.
Tatuaże są częścią przesądów?
Tak, to powiązane. Mam wytatuowane imiona rodziców, osiem gwiazd symbolizujących moją rodzinę. Jestem najmłodszy z rodzeństwa. Moja ręka trzyma zegarek. Dokładna godzina narodzin mojej córki, data, inicjały partnerki. Na ręce mam też krzyż, bo to symbol mojej wiary.
Rodzina jest dla ciebie ważna.
To klucz do mojego życia. Jeśli wszystko jest w porządku, daje mi siłę. Zadomowiliśmy się już tutaj, a moja córka jest bardzo podekscytowana!
Czego sobie życzysz w nowym roku?
Osiągnąć z drużyną jak najwięcej. Być na jak najwyższym poziomie. Grać jak najwięcej. Cieszyć się z tego co mam każdego dnia.