Barca jest liderem tabeli i ma teraz korzystny terminarz. Niech to jednak nikogo nie dekoncentruje. Przed nami dopiero ostatnia kolejka pierwszej rundy zmagań w La Liga. Jeszcze 20 meczów by wyłonić mistrza Hiszpanii. Oczywistym faworytem jest Blaugrana, ale trzeba teraz wygrać kilka spotkań z rzędu i cierpliwie poczekać na kolejne potknięcia rywali. Póki co zapomnijmy o Lidze Mistrzów czy nawet nadchodzącym rewanżu w Pucharze Króla. Cel na niedzielne popołudnie to wygrana z Eibar. Mecz o 18:30.
Ostatni mecz chcielibyśmy szybko wyrzucić z pamięci. Było co prawda kilka sytuacji, ale Levante mogło też strzelić dużo więcej niż dwa gole. Karny w końcówce uratował wynik pierwszego meczu 1/8 finału Pucharu Króla, choć i tak w rewanżu trzeba się pokusić o remontadę. Jedynym plusem jest fakt, że odpoczęło wielu podstawowych zawodników i żaden z nich nie będzie miał problemu by zagrać nawet i trzy mecze w ciągu najbliższych ośmiu dni. Nie spodziewajmy się zatem w niedzielnym meczu eksperymentów. Przed Ter Stegenem zagrają S.Roberto, Pique, Lenglet i Alba. W drugiej linii Busquets, Arthur i Rakitić lub ewentualnie Arturo Vidal w miejsce Busquetsa. W ataku Messi, Suarez i Dembele lub Coutinho. Jeśli Barca postara się o szybkie zamknięcie meczu to wówczas można myśleć o zmianach w kontekście rewanżu z Levante.
Goście przegrali we wszystkich czterech dotychczasowych wizytach na Camp Nou. 3:0, 3:1, 4:2, 6:1 - te wyniki mówią same za siebie. Messi zagrał tylko w trzech z tych meczów, ale strzelił w nich aż siedem bramek (cztery we wrześniu 2017 roku). Leo strzelił w tym sezonie 22 gole w 21 występach i w meczu z Eibar stanie przed szansą zdobycia gola numer 400 w historii swoich występów w La Liga (rozegra dopiero 435 spotkanie). Argentyńczyk walczy jednocześnie o szósty w karierze i trzeci z rzędu tytuł Pichichi La Liga (sześć razy królem strzelców był tylko legendarny Telmo Zarra). Jego najgroźniejszym konkurentem na ten moment wydaje się... Luis Suarez. Oczywiście przed nami jeszcze pięć miesięcy gry i wiele może się zmienić.
Barca ma naprawdę komfortową przewagę nad grupą pościgową, ale musi bezwzględnie wygrywać takie mecze jak ten niedzielny. Tak naprawdę trzeba wygrywać wszystko aż do 10 lutego gdy odbędą się derby Madrytu i znów będzie okazja uciec najgroźniejszym rywalom. Ernesto Valverde ma spory komfort - większość piłkarzy w ostatnich trzech tygodniach rozegrała tylko jeden mecz. Nie ma zatem sensu kombinować - najsilniejsza jedenastka musi wyjść i bezpiecznie uzyskać cenne trzy punkty.
FC Barcelona - SD Eibar, 13.01.2019 godz.18:30
