Eric Abidal, który jest dyrektorem sportowym FC Barcelony, udzielił wywiadu dla strony internetowej Olympique’u Lyon, z okazji zbliżającego się pojedynku Dumy Katalonii z jego byłym klubem w Lidze Mistrzów.
Jego czas w Lyonie
- Przyszedłem do tego klubu z doświadczeniem, ale z tym samym nastawieniem: z radością, dobrym humorem i przede wszystkim z pracowitością. Byłem bardzo szczęśliwy mogąc podpisać kontrakt z tym klubem, ponieważ był to klub, który dominował na krajowym podwórku i grał w Lidze Mistrzów. Dzięki temu klubowi mogłem grać w reprezentacji. Do Olympique’u przyszedłem w czerwcu, a powołanie otrzymałem już w sierpniu. Myślę, że podjąłem właściwą decyzję trafiając do Lyonu. To był także powrót do domu i do miasta, w którym dorastałem.
- Dużo pracowałem i jestem bardzo dumny z tego, co wniosłem do tego klubu, a nawet bardziej z tego, co dał mi ten klub. Kiedy przyszedłem, Olympique miał na koncie trzy mistrzostwa z rzędu. Chciałem, abyśmy pozostali na tej zwycięskiej ścieżce i dalej wygrywaliśmy tytuły. Nie chciałem przynieść pecha.
- W Lidze Mistrzów byliśmy zespołem, którego należało unikać. Byliśmy silni, zarówno w defensywie, jak i w ataku. Mieliśmy determinację, aby nie przepuszczać żadnej okazji. Juninho w każdym momencie mógł zrobić różnicę golem z rzutu wolnego. Z tych powodów, wielkie europejskie kluby wolały nas unikać.
Transfer do Barcelony
- Byłem smutny, ponieważ zostawiłem przyjaciół i super klub. Przeżyliśmy razem wspaniałe chwile, które pozwoliły mi dojrzeć. Chciałem to wszystko zachować i wykorzystać w Barcelonie. Kiedy tam się dostałem, byłem pod wrażeniem skromności klubu, piłkarzy i ludzi, którzy tam pracują.
- Najtrudniejszą rzeczą dla mnie była filozofia klubu i gra. Byli tam już świetni zawodnicy, więc musiałem dać z siebie wszystko i zrozumieć działanie klubu tak szybko, jak to możliwe. Mogłem zaciskać zęby, ale musiałem być silny, mieć silny charakter, ale przede wszystkim wiedzieć, czego chcę. Kiedy ma się cel, bez względu na przeciwności, można go osiągnąć.
Praca jako dyrektor sportowy
- Minęło trochę czasu, a ja chciałem wrócić. Klub zadzwonił do mnie i zaufał mi. Muszę wkładać w tą pracę jak największy wysiłek i robić to, co najlepsze. To nie jest łatwe, ponieważ jako były piłkarz musze mierzyć się z oczekiwaniami innych ludzi.
- Kiedy sprowadza się zawodnika, którego wszyscy chcieli, czuje się wielką dumę. Najlepsze jest jednak odkrycie perełki. Piłkarza, którego nikt nie zna, a w przyszłości stanie się gwiazdą klubu.