Dziś wydłubywania oczu nie będzie!
Bardzo pragnęłabym wystosować do Barcelony oficjalną prośbę. Nawet nie prośbę. Po prostu błaganie: nie zmuszaj mnie dziś do zastosowania kolejnego memu z wydłubywaniem sobie oczu. Po pierwsze: nie sprawia mi to żadnej przyjemności. Po drugie: naprawdę niewiele jest w sieci dobrych obrazków w tym stylu. Bardzo nie chciałabym już w połowie sezonu wykorzystywać praktycznie całego reprertuaru memów. Tylko tyle i aż tyle.
Wbrew moim błaganiom, spotkanie zaczęło się niebezpiecznie dla Blaugrany. Środek pola najwidoczniej mentalnie został jeszcze w szatni, bo dopuścił się kuriozalnego błędu, poprzez co Borussia miała szansę przeprowadzić bardzo niebezpieczny atak, ale Hakimi najpierw wycelował prosto w ter Stegena, a następnie Schulz nieczysto trafił w piłkę i skończyło się tylko na strachu. Chorwat, który był największym winnym wcześniejszego błędu, chyba miał ochotę się zrehabilitować, bo w następnych minutach posłał pare ładnych ciasteczek, odważnie wchodził z drugiej linii, nie bał się przecinających podań, a nawet sam nabrał ochoty na strzał, ale zainteresowanie współpracą ze strony kolegów było nikłe.
Gdy nie potrafisz samotnie powstrzymać Boga Futbolu, to próbujesz zatrzymać go w pięciu. Taka jest żelazna zasada gry przeciwko Leo Messiemu i Borussia ochoczo z niej skorzystała. Sędzia nie miał innego wyboru, jak wskazać na rzut wolny, a do stojącej piłki podszedł stały wykonawca tych stałych fragmentów. Cóż, troszeczkę nas pocieszył, bo udowodnił, że i kosmita czasami ma prawo się mylić i strzelić prosto w mur.
W 21. minucie Barcelona przeprowadziła przepiękną, błyskawiczną akcję, której głównymi prowodyrami byli Messi oraz Suarez, którzy ruszyli we dwóch na bramkę, czując na sobie oddech pięciu rywali. Ostatecznie Urugwajczykowi udało się trafić do siatki, ale arbiter zmuszony był gola anulować, ponieważ napastnik Barcy znajdował się na pozycji spalonej. Niemalże natychmiast kontrą odpowiedziała Borussia, ale jakim cudem Schulz nie trafił do bramki? To pytanie z cyklu: "co podmiot liryczny miał na myśli?". To wie tylko sam obrońca gości.
Czy kogoś jeszcze dziwi, że przed upływem godziny gry z boiska z kontuzją zszedł Dembele? To już nawet nie jest nudne, to jest już po prostu smutne i zwyczajnie jest mi tego chłopaka żal. Zdrowiej, Ousmane!
Co nie udało się w 21. minucie, udało się w 30. Ponownie pierwsze skrzypce zagrali Suarez z Messim, i to jak zagrali! Piekna klepka, szybka akcja i Urugwajczyk mógł cieszyć się z obecności na liście strzelców dzisiejszego spotkania. Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po pierwszym trafieniu, a już de Jong zmyślnie przechwycił piłkę po wyprowadzeniu stopera Borussi, a później to już ponownie był koncert fantastycznego duetu, z tą różnicą, że tym razem do siatki trafił Argentyńczyk. Co tu dużo gadać - świetny fragment gry Barcelony!
Nie wierzę, że to mówię, ale gra Blaugrany w pierwszej połowie naprawdę mogła się podobać. Zawodnicy byli dynamiczni, zawodnicy pressowali, zawodnicy biegali (o zgrozo, że musimy ich za to chwalić!), zawodnicy wykazywali zaangażowanie na boisku. Czy to Borussia była tak słaba, czy zadziałał atut własnego boiska - to w tym momencie nieistotne. Po prostu, chwilo trwaj, bo jak nigdy mam ochotę na drugą połowę.
Chwilę po gwizdku arbirta wydarzyła się rzecz niebywała: Messi dostał kartkę za... symulowanie. Oczywiście trzeba w tej sytuacji stanąć w obronie sędziego, bowiem decyzja była jak najbardziej słuszna. Co Leo miał w głowie teatralnie upadając, wie tylko on sam. Niewiele później ponownie stała się rzecz niebywała: Messi prawie wygrał pojedynek główkowy z Piszczkiem. Nie uświadczyliśmy co prawda żadnego celnego trafienia, ale na podstawie tych incydentów nie można odmówić naszemu kapitanowi zaangażowania.
W 68. minucie Leo uznał, że skoro nie da się trafić do siatki, to należy asystować. Jak postanowił, tak też zrobił i posłał piękną piłkę do Griezmanna, a ten równie pięknie wykończył po ostrym kącie na dalszy słupek. Kilka minut później oddech złapała Borussia po dokładnym podaniu Brandta do Sancho, który świetnie przyjął, obrócił się z piłką i oddał precyzyjny strzał. W końcówce spotkania ponownie błysnął młody Anglik, niemalże zapewniając swojemu zespołowi drugą bramkę, ale ter Stegenowi udało się sparować ten strzał na słupek.
Kurczę, trochę ambiwalentne odczucia targają mną po tym meczu. Pierwszą połowę oglądało się znakomicie, mogła się nawet pojawić niejedna łezka na wspomnienie starych czasów, gdy Barcelonę naprawdę chciało się oglądać. Natomiast druga połowa to już typowa Blaugrana sygnowana nazwiskiem Valverde. Zachowawcza, kunktatorska, grająca na przeczekanie i jeden gol Griezmanna wcale tego nie zmienia. Cóż, jedno wiem na pewno - dziś wydłubywania oczu nie będzie!
FC Barcelona - Borussia Dortmund 3:1 (2:0)
1:0 Suarez 29'
2:0 Messi 33'
3:0 Griezmann 67'
3:1 Sancho 77'