Carlos Vela jest jedną z największych, jeśli nie największą, gwiazd Major League Soccer (MLS). Odkąd były gracz Realu Sociedad trafił do Los Angeles FC stał się maszyną do strzelania goli i wiele razy plotkowano o jego powrocie do Europy.
Mógł wrócić na Stary Kontynent w czasie zimowego okienka w 2019 roku. Jak sam przyznał, ściągnąć go wtedy próbowała FC Barcelona. Jego klub jednak nie pozwolił mu na odejście, a Duma Katalonii ostatecznie zakontraktowała Boatenga. Meksykański napastnik rozegrał wtedy jeden z swoich najlepszych sezonów i z 34 trafieniami na koncie został najlepszym strzelcem ligi. Pokonał wtedy Ibrahimovicia, który zanotował 30 bramek.
"Chciałem, ale się nie udało" zapewnił. Vela jednak rozumie włodarzy swojego drużyny: "Klub nie ułatwił mi odejścia, ale to zrozumiałe. Ostatecznie oni szukają tego, co dla nich najlepsze, każdy tak robi dla siebie".
Meksykanin powiedział też o warunkach, jakie postawiła FC Barcelona: "W tamtym momencie planowali umowę na cztery miesiące, a ja się zgodziłem, bo to była bardzo dobra okazja. Nie było 'Ah, chcę dwóch lat, a jak nie, to nie przyjdę'. Powiedzieli cztery miesiące i miałem tam na tyle trafić".
W minionym okienku transferowym, mimo kontuzji Suáreza, Barcelona nie zdecydowała się na zakontraktowanie żadnego napastnika. Klub wierzył w Dembélé, ale z powodu poważnej kontuzji Francuza musiał ściągnąć Braithwaite'a. Carlos Vela nie mógł trafić do Barcelony, ponieważ zakończył się okres transferów i Duma Katalonii mogła pozyskać tylko piłkarza z ligi hiszpańskiej lub bez klubu.