Jak podał dziś o 18:00 portal Goal.com, Leo Messi zdecydował się pozostać w FC Barcelonie co najmniej na kolejny sezon. W obszernym wywiadzie ma wyjaśnić wszystkie powody swojej decyzji i zamieszania, które powstało w ostatnich dniach. Możemy spodziewać się prawdziwej bomby, ponieważ przecieki mówią o tym, że Argentyńczyk powiedział m.in. "nie byłem szczęśliwy i chciałem teraz odejść", "Nie pozwolono mi w żaden sposób odejść i będę kontynuował z klubem, aby nie wdać się w spór prawny", a także - uwaga - "Zarządzanie klubem pod przewodnictwem Bartomeu to po prostu katastrofa".
AKTUALIZACJA
18:30 - fragment wywiadu poświęcony podjęciu decyzji i reakcji rodziny
Jak podaje Goal.com, Messi zaakceptował to, że musi zostać na Camp Nou by uniknąć ciągania ukochanego klubu po sądach, ale nie uchroniło go to przed kilkoma niezwykle smutnymi tygodniami.
"Gdy przekazałem moją chęć odejścia żonie i dzieciom, rozegrał się straszny dramat", powiedział Messi. "Cała rodzina zaczęła płakać, moje dzieci nie chciały opuszczać Barcelony, zmieniać swoich szkół".
"Patrzyłem jednak wprzód i chciałem rywalizować na najwyższym poziomie, wygrywać trofea, rywalizować w Lidze Mistrzów. Możesz wygrać lub przegrać, to trudne rozgrywki, ale musisz być w stanie rywalizować. Walczyć, a nie rozpadać się jak w Rzymie, Liverpoolu, Lizbonie. Wszystko to skłoniło mnie do przemyśleń na temat tej decyzji".
Chęć podjęcia nowego wyzwania była jednak zastopowana przez prezydenta Bartomeu, którego Messi oskarża o niedotrzymanie obietnicy o odejściu.
"Myślałem i byłem tego pewien, że mogę odejść za darmo, prezydent zawsze powtarzał, że na koniec każdego sezonu mogę zdecydowac czy zostaję czy nie".
"Teraz upierają sie, że nie powiedziałem tego przed 10 czerwca, ale 10 czerwca walczyliśmy o La Ligę w środku okropnej pandemii i ta choroba zmieniła cały sezon."
"To jest powód, dla którego zostaję. Zostaję ponieważ prezydent powiedział mi, że jedynym sposobem na odejście jest wpłacenie 700 milionów, a to niemożliwe".
Była tylko jedna możliwość zmiany tej sytuacji - podanie Barcelony do sądu. Sześciokrotny zdobywca Złotej Piłki zrezygnował jednak z tej ścieżki i zostanie w klubie przez kolejne 10 miesięcy.
"Wyjściem było procesowanie się" - dodał Messi. "Nigdy jednak nie podałbym Barcy do sądu poniewaz to klub, który kocham i który dał mi wszystko od kiedy tu trafiłem. To klub mojego życia, stworzyłem swoje życie tutaj. Barca cała mi wszystko i ja dałem jej wszystko. Nigdy nie przeszło mi przez myśl by podać Barcę do sądu."
Messi wyjawił także portalowi goal.com poruszającą rozmowę z synem, Thiago, który nie chciał odejść, chwaląc jednocześnie żonę Antonellę za to, że cały czas była u jego boku i go wspierała podczas trudnych decyzji.
"Mateo jest wciąż mały i nie wie czy to znaczy wyjechać gdzieś i spędzić kilka lat życia w innym miejscu. Thiago jest starszy. Usłyszał coś w telewizji, dowiedział się czegoś i przyszedł z pytaniami. Nie chciałem by wiedział cokolwiek o konieczności wyjazdu, zmiany szkoły, szukania nowych przyjaźni. Płacząc mówił mi "nie jedźmy". Powtarzam, to było bardzo ciężkie. To było zrozumiałe. Przydarzyło mi się to. Trudno jest podjąć decyzję. Kocham Barcelonę i nie znajdę lepszego miejsca niż to. Wciąż jednak mam prawo decydować. Szukałem nowych celów i osiągnięć. Później mógłbym wrócić bo w Barcelonie mam wszystko."
"Moi synowie, moja rodzina, dorastali tutaj i są stąd. Nie jest nic złego w chęci odejścia. Potrzebowałem tego, klub potrzebował tego i było to dobre dla wszystkich. Moja żona wspierała mnie i towarzyszyła mi".
AKTUALIZACJA
19:00 - Messi uderza pięścią w stół i wskazuje na fatalne zarządzanie klubem!
Zawstydzająca porażka z Bayernem nie była powodem drastycznej decyzji Messiego, choć z pewnością bolesnym ciosem. Okazuje się jednak, że wewnętrzne rozmowy o odejściu z Barcelony trwały od ponad roku, ale bez decyzji na horyzoncie Messi poczuł, ze musi wymusić niektóre sprawy.
"Powiedziałem Klubowi, w tym prezydentowi, że chcę odejść. Mówiłem mu to cały rok. Wierzyłem, że to czas by odsunąć się na bok."
"Wierzyłem, że klub potrzebuje więcej młodych piłkarzy, nowych piłkarzy i czułem, że mój czas w Barcelonie dobiegł końca. Było mi przykro ponieważ zawsze powtarzałem, że chcę tu zakończyć karierę. To był bardzo trudny rok, cierpiałem na treningach, w meczach i w szatni. Wszystko stało się dla mnie bardzo trudne i przyszedł czas, w którym zacząłem się rozglądać za nowymi wyzwaniami. To nie wyszło ze względu na wynik w Lidze Mistrzów z Bayernem, nie - myślałem o tej decyzji od dłuższego czasu. Powiedziałem prezydentowi i on zawsze powtarzał, że na koniec sezonu mogę zadecydować czy chcę odejść czy chcę zostać i na koniec nie dotrzymał swojego słowa".
Wysłanie słynnego burofaxu do klubu zakłopotało wielu ludzi związanych z klubem, były wiceprezydent Jordi Mestre stwierdził, że "najlepszy piłkarz w historii nie odchodzi burofaxem!". Niemniej jednak Messi zaznacza, że nie zostało to zrobione by stworzyć spór, ale by przedstawić oficjalnie swoje stanowisko - chęć odejścia. Argentyńczyk jest przekonany, że bez tego kroku wszystko zostałoby po staremu.
"Przez cały rok mówiłem prezydentowi, że chcę odejść, że nadszedł czsa na nowe wyzwania i nowe kierunki w mojej karierze" - wyjaśnił Messi. "Cały czas mi powtarzał: 'porozmawiamy, nie teraz, ale porozmawiamy' i nic.
"Wysłanie burofaxu było oficjalnym ogłoszeniem tego, że chcę odejść i tego, że jestem wolny, a opcjonalny rok - nie korzystam z niego i odchodzę. Nie chodziło o stworzenie zamieszania lub wystąpienie przeciwko klubowi, ale o oficjalny komunikat ponieważ decyzja została podjęta."
Messi dodał: "jeśli bym nie wysłał burofaxu to jakby nic się nie wydarzyło, miałem opcjonalny rok i musiałbym kontynuować". "Mówią, że nie powiedziałem tego przed 10 czerwca, ale powtarzam, byliśmy w środku wszystkich rozgrywek i to nie był dobry moment. Abstrahując od tego, prezydent zawsze powtarzał mi 'gdy sezon się skończy, zdecydujesz', nigdy nie podał daty i po prostu oficjalnie ogłosiłem, ze nie będę tu kontynuować, nie zaczynałem walki ponieważ nie chciałem walczyć z klubem."
Dla większości fanów, myśl o Messim odchodzącym z Barcy do innego klubu była niezrozumiała, zwłaszcza, że piłkarz wielkokrotnie w przeszłości powtarzał pragnienie zakończenia kariery w Katalonii. Leo był jednak coraz bardziej sfrustrowany niedostatecznym zarządzaniem przez Bartomeu i kierownictwo klubu, sugerując, że nie ma spójnego podejścia ze strony zarządu.
"Oczywiście, że czas podejmowania decyzji był trudny. Nie wynikał z meczu z Bayernem, wynikał z wielu rzeczy" - podkreślił Messi. "Zawsze powtarzałem, że chcę tu zakończyć karierę i że chcę tu zostać. Chciałem jednak zwycięskiego projektu i wygrywania tytułów z klubem by kontynuować budowanie legendy - Barcelony. Prawdą jest jednak, że nie było żadnego projektu ani planu na przyszłość, żonglowali i łatali dziury na bieżąco. Jak powiedziałem wcześniej, zawsze myślałem o dobru mojej rodziny i klubu".
AKTUALIZACJA
21:00 - "Moja miłość do Barcy nigdy się nie zmieni."
Lionel Messi przyznał, że jego nastawienie i zaangażowanie nie zmienią się.
“Będę grał w Barcelonie, a moje nastawienie nie ulegnie zmianie z tego powodu, że chciałem odejść. Zawsze pragnę wygrywać, ponieważ nie lubię ponosić porażek. Chcę wszystkiego dobrego dla klubu, szatni i dla siebie samego.”
FC Barcelona nie wygrała Ligi Mistrzów od pięciu sezonów, ale Ronald Koeman ma pomóc w odwróceniu tej złej passy.
“Powiedziałem wtedy, że nie mieliśmy odpowiedniego wsparcia, by wygrać Ligę Mistrzów. Nie wiem, co teraz się wydarzy. Jest nowy trener z nowymi pomysłami. To dobrze, ale musimy zobaczyć, jak zareaguje na to drużyna, wtedy będziemy wiedzieć, czy możemy rywalizować na najwyższym poziomie. Mogę powiedzieć, że zostaję i dam z siebie wszystko dla Barcelony.”
Argentyńczyk przyznał, że zabolało go kwestionowanie przez niektórych jego zaangażowania, ale dodał, że najbliżsi okazywali mu wsparcie.
“Nie czułem się samotny. Nie, miałem obok siebie bliskich. To wystarczało i dodawało mi siły. Ale czuję się skrzywdzony tym, co słyszałem od ludzi i dziennikarzy, kwestionowali moje zaangażowanie i mówili rzeczy, na które nie zasługiwałem. Pomogło mi to dostrzegać prawdę w ludziach.”
“Świat futbolu jest bardzo trudny i jest w nim wielu fałszywych ludzi. To pozwoliło mi ich rozpoznać. Naprawdę boli, gdy ktoś kwestionuje twoją miłość do klubu. Bez znaczenia jest to, czy chcę zostać, czy odejść, moja miłość do Barcy nigdy się nie zmieni.”
To z powodu ewentualnego postępowania prawnego, Messi zdecydował się zostać. Barca wszczęłaby postępowanie, gdyby Argentyńczyk zdecydował się odejść, z kolei prawnicy Messiego twierdzą, że mógł skorzystać z tej opcji, ponieważ sezon był wydłużony z powodu wirusa.
“Zabolały mnie fałszywe informacje, które zostały opublikowane o mnie i o tym wszystkim. Albo to, że chciałem się sądzić po to, by osiągnąć dla siebie korzyści. Nigdy bym tego nie zrobił. Powtarzam, chciałem odejść i miałem do tego prawo, ponieważ tak brzmiał kontrakt. Nie odchodzę, ale wiele mnie to kosztowało. Chciałem odejść, ponieważ pomyślałem o ostatnich latach mojej kariery, a chciałbym, by były one szczęśliwe. Ostatnio nie odnajdywałem tu szczęścia.”
Argentyński napastnik dodał, że w przeszłości miał oferty z innych klubów, które były lepsze finansowo niż ta z Barcelony.
“Zawsze stawiałem klub na pierwszym miejscu. Miałem szansę na odejście wiele razy. Każdego roku mogłem zmienić klub i zarabiać więcej pieniędzy. Zawsze jednak mówiłem, że to jest mój dom i tak czułem. Decyzja o tym, że gdzieś będzie mi lepiej, nie była łatwa, jednak czułem, że potrzebuję zmiany, nowych celów.”
Leo potwierdził, że da z siebie wszystko, ale jest świadomy, że inni przechodzą zdecydowanie trudniejsze momenty niż on.
“Dam z siebie wszystko, będę walczył o wszystkie cele i mam nadzieję, że będę mógł zadedykować to ludziom, którzy przeżywają trudne chwile. Miałem niełatwy rok, ale byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że mogę go porównać z tymi, którzy musieli mierzyć się z koronawirusem, stracili bliskich i wiele innych rzeczy.”
“Na szczęście, mogę zadedykować wszystkie zwycięstwa tym, którzy nam towarzyszą i ich rodzinom. Mam nadzieję, że dzięki temu przezwyciężą ten zły czas. Razem możemy pokonać wirusa i powrócić do normalności.”