Cadena Ser podała, że FC Barcelona zapłaciła Josepowi Marii Minguelli 10 milionów euro prowizji za transfer Malcoma z Girondins. Minguella miał negocjować w imieniu Barcelony sprowadzenie Brazylijczyka w zamian za ok. 10 milionów euro. Ze strony Katalończyków umowa została podpisana przez Josepa Marię Bartomeu, Jordiego Mestre i Òscara Graua.
W dokumencie zapisano m.in., że Minguella miał dostać 1,5 mln euro, gdyby udało mu się uniemożliwić transfer zawodnika do innej drużyny; przypominamy, że Girondins publicznie ogłosiło porozumienie z Romą ws. przejścia gracza. Według innej klauzuli Minguella miał otrzymać wartość 20% zmiennych z transferu (1 mln euro według oficjalnych danych klubu).
Minguella twierdzi, że całkowity koszt pośrednictwa wyniósł 8,4 mln euro, i zapewnia, że zyskał 1-1,5 miliona euro, a reszta pieniędzy trafiła do agentów zawodnika i do Romy oraz Girondins, aby kluby zerwały porozumienie. Wyjaśnił, że Barcelona zatrudniła go, aby przeprowadzić operację, która początkowo wynosiła 62 miliony, bo tyle za Malcoma oferował Tottenham. Dodał, że transfer wyniósł 41 milionów euro i 8 milionów za pośrednictwo, więc Barcelona zaoszczędziła ok. 15 milionów. Ponadto Duma Katalonii sprzedała zawodnika za 50 milionów + bonusy. Zwrócił też uwagę na to, aby barcelonistas zastanowili się, czemu informacja wyszła na jaw akurat teraz.