13 maja 2009 roku Pep Guardiola podniósł pierwsze trofeum w roli szkoleniowca FC Barcelony, zdobywając Puchar Króla po finale z Athletic Bilbao na Estadio Mestalla w Valencii (4:1). Piłkarze Blaugrany paradowali w koszulkach "Rey de Copas", wyprzedzając Basków w historycznej klasyfikacji zdobytych Pucharów Hiszpanii 25:23). Niecałe dwanaście lat później Barca ma na koncie już 30 triumfów w tych rozgrywkach, a Baskowie zagrają w drugim finale w ciągu dwóch tygodni, i zarazem w czwartym finale przeciwko Barcelonie w tym stuleciu. Trzy poprzednie przegrali, tak jak mecz przeciwko Realowi Sociedad, kończący rozgrywki z sezonu 19/20. Od 1984, gdy wygrali Ligę, Puchar i Superpuchar, Baskowie z Bilbao zanotowali tylko dwa trofea: Superpuchary Hiszpanii w 2015 i 2021 roku. Można się zatem spodziewać, że dziś staną na głowie by ponownie włożyć puchar do klubowej gabloty. Z drugiej strony Barca w Sewilli przegrała w styczniu Superpuchar Hiszpanii, a dwa lata temu (na stadionie Betisu) finał pucharu z Valencią. Na osłodę w 2019 roku pozostało mistrzostwo kraju i dziś wreszcie szansa na pierwszy triumf od dwóch lat. Będzie się działo. Pierwszy gwizdek o 21:00.
W 2012 roku mieliśmy jednostronny finał, wygrany przez Barcę 3:0, tuż przed odejściem Pepa. W 2015 roku na Camp Nou Messi zdobył jedną ze swoich najbardziej legendarnych bramek, dorzucił też drugą, trafił także niemiłosiernie ośmieszający Basków Neymar i gol Williamsa w końcówce niewiele już zmienił: 3:1 dla Barcy w drodze po potrójną koronę. W 2016, 2017 i 2018 Blaugrana ogrywała Sevillę, Alaves i ponownie Sevillę, ale w 2019 roku niespodziewanie musiała uznać wyższość Valencii. Nie zmienia to faktu, że Puchar Króla dostarczył nam w ciągu ostatnich kilkunastu lat nieprawdopodobnych emocji i wrażeń, a wystarczy tylko wspomnieć tegoroczne rozgrywki gdy najpierw Blaugrana po dogrywce wyeliminowała Cornellę, następnie przeprowadziła remontadę z Rayo Vallecano (1:2), w ćwierćfinale zdobyła dwa gole w samej końcówce by doprowadzić do niesamowitej dogrywki z Granadą (3:5, a jeszcze w 87 minucie było 2:0), a w półfinale najpierw zagrała słabiutki mecz w Sewilli (2:0), by w rewanżu dzięki bramce Pique w 94 minucie i po wcześniejszym pudle Ocamposa z karnego (!) doprowadzić do zwycięskiej dogrywki. Legendarna kampania, wypada zatem nie wyłożyć się na ostatniej prostej.
Oba zespoły przystąpią do tego meczu relatywnie zdrowe. Marcelino postawi na 4-4-2 z De Marcosem, Yerayem, Inigo Martinezem i Berchichem przed bramką Unaia Simona. W pomocy powinni zagrać Berenguer, Dani Garcia, Vesga i Muniain, a duet napastników stworzą Raul Garcia i Inaki Williams. Ronald Koeman tymczasem ma wrócić do ustawienia 4-3-3, którego ostateczny kształt zależy od stanu zdrowia Gerarda Pique. Jeśli będzie zdrowy to utworzy duet stoperów z Lengletem, a po bokach zobaczymy Minguezę/Desta i Albę. W bramce stanie Ter Stegen - Koeman już wcześniej stracił zaufanie do Neto, a w dodatku Brazylijczyk i tak jest teraz kontuzjowany. Pomoc utworzą oczywiście de Jong, Busquets i Pedri, a w ataku zobaczymy Messiego, Griezmanna i Dembele. Do absencji Coutinho i Fatiego zdążyliśmy się już przyzwyczaić.
Athletic zagrał słabiutki finał przeciwko Sociedad dwa tygodnie temu, ale w tym roku wygrał już jeden finał przeciwko Barcelonie. W lidze dwukrotnie lepsza była Blaugrana, za każdym razem decydował jeden gol. Messi ma 54 bramki w tych rozgrywkach i traci jedno trafienie do czwartego miejsca na liście najlepszych strzelców w historii Pucharu Hiszpanii, która sięga 1903 roku (teraz mamy już 119. edycję). Sytuacja Barcy w lidze mocno się skomplikowała i dzisiejszy mecz jest największą szansą na tytuł w najbliższym czasie. Byłby to tytuł jeszcze kilka miesięcy temu kompletnie niespodziewany, wydawało się, że ten sezon jest całkowicie przejściowy i nie przyniesie nam niczego dobrego. To może się zmienić dziś wieczorem, ale warunek jest jeden - trzeba wygrać ten finał. Vamos!
Athletic Bilbao - FC Barcelona, La Caruja, 17.04.2021 godz.21:00
Sędziuje: Martinez Munuera