Ansu Fati już od pół roku walczy o powrót na boisko. Leczenie uszkodzonej łąkotki przyśrodkowej w lewym kolanie, które początkowo miało trwać maksymalnie cztery miesiące, zamieniło się w sześć, a najgorsze, że wciąż nie wiadomo, kiedy zawodnik ponownie zagra. Jego powrót do zdrowia od początku wyglądał kiepsko. Po operacji przeprowadzonej przez doktora Cugata musiał spędzić w szpitalu pięć dni, a normalnie pobyt trwa 48 godzin.
W kolejnych tygodniach było gorzej: kolano regularnie puchło, a ból nie mijał. Fizjoterapia nie przynosiła efektów, więc zdecydowano o kolejnej artroskopii. Jak informowało TV3, na początku stycznia Ansu przeszedł drugą operację. Komplikacje jednak narastały, doszło nawet do infekcji, co jeszcze bardziej wydłużyło powrót zawodnika do zdrowia. Ansu powoli żegnał się z marzeniami o zagraniu jeszcze w tym sezonie w barwach Barcelony i udaniu się na Mistrzostwa Europy i Igrzyska Olimpijskie.
Kiedy Fati zdał sobie sprawę z tego, że ten sezon ma już głowy, skupił się na powrocie na presezon. Z tego powodu, jak dowiedział się AS, kiedy zwiększał obciążenie, a problemy z lewym kolanem nie ustępowały, po konsultacjach ze służbami medycznymi klubu zdecydował się na trzecią artroskopię, aby sprawdzić stan łąkotki i oczyścić ją.
Trzecia operacja również została przeprowadzona w ukryciu, podobnie jak druga, kolejny raz pod okiem doktora Cugata. Celem było jeszcze dokładniejsze poznanie stanu kolana. Tym razem jednak w leczeniu nie ma pośpiechu, aby zdążyć do końca sezonu.
Mniej więcej wtedy, kiedy miał miejsce trzeci zabieg, Ansu opublikował w mediach społecznościowych wiadomość, która teraz nabiera nowego znaczenia: „Kilka lat temu doznałem poważnej kontuzji, złamałem kość piszczelową i strzałkową, przez rok nie mogłem grać. Niestety, teraz jestem w podobnej sytuacji, z którą zmierzę się z takim samym nastawieniem. Futbol jest moim życiem i mimo wielu przeciwności zawsze będę walczył o moje marzenia”. Wiadomość zamieścił 31 marca.
Kilkanaście dni później Fati pojawił się na finale Pucharu Króla, ale nie mógł świętować razem z kolegami. Pomagali mu Junior i Dembélé, którzy nosili go na barana, aby nie skakał. Wtedy wydawało się to dziwne, ale teraz, jeśli był operowany trzy tygodnie wcześniej, jest to zrozumiałe.
Wszystko zależy od tego, jakie będą odczucia zawodnika w najbliższych dniach, kiedy zwiększy obciążenie; nie odrzuca się czwartego zabiegu, gdyby nowa terapia również nie zadziałała. Wtedy jednak nie przeprowadzi go Cugat, a francuski chirurg, Bernard Cottet, którego Fati odwiedził w marcu w Lyonie, aby skonsultować się w sprawie leczenia.
Trzecia operacja miała uratować część łąkotki, która jest niezbędna w długiej karierze sportowej. Jeśli w najbliższych tygodniach nie uda się znaleźć innego wyjścia, kolejnym krokiem będzie usunięcie łąkotki, co rozwiąże problem w krótkiej i średniej perspektywie czasu, ale może mieć poważne skutki na dłuższą metę.