Gerard Piqué wziął udział w rozmowie z Ibaiem Llanosem poprzedzjącej finał Copa América. Obrońca opowiedział o jednej z sytuacji, która miała miejsce, kiedy grał w reprezentacji Hiszpanii.
„Wiele lat temu z reprezentacją, nie wiem, czy u del Bosque czy wcześniej, dali nam dzień wolny w Las Rozas. Byliśmy na zgrupowaniu i dali nam dzień wolny, żeby robić to, co chcesz. Byliśmy młodzi i stwierdziliśmy: ‘no to chodźmy na imprezę’. Poszliśmy do jednego lokalu i byliśmy w strefie dla VIP-ów. Mówię kelnerowi: ‘Słuchaj, co mogę zrobić, żeby puścić tutaj hymn Barçy?’. I koleś mi mówi: ‘Weź najdroższą butelkę, jaką mamy’. To była butelka szampana. Byliśmy wszyscy z reprezentacji i nic nie powiedziałem. Odpowiedziałem kelnerowi: ‘Dobra, dawaj ją’. Przyniósł mi ją i włączył muzykę z Ojca Chrzestnego. Mówię mu: ‘Zwróć ją, nie chcę jej’. Kiedy zobaczył, że mówię serio, puścił hymn Barçy. Zaczęły się gwizdy… Nie słyszało się takich nawet na Bernabéu. Nigdy w życiu. Musieliśmy opuścić lokal pod eskortą. Później puścili dwa razy z rzędu ‘Hala Madrid’, czuli presję” opowiedział Piqué.
Zawodnik mówił też o półfinale z Interem: „Mieliście szczęście w roku, kiedy wyeliminował nas Inter, kiedy finał był na Bernabéu. Miałem coś przygotowanego… Tamten półfinał był skandaliczny, to był skandaliczny rozbój”.
Na temat rywalizacji z Realem Madryt dodał jeszcze: „Rywalizacje są esencją futbolu… Na Bernabéu jesteście smutni… Przyjeżdża Barça i nie gwiżdżecie na nas. Co wam się dzieje?”. O Espanyolu powiedział: „Chcę go w Primera, a przecież miałem z Espanyolem różne historie. Mecz, którym najbardziej się cieszę, to wizyta na Cornellà”.