Powoli poznajemy pierwsze wnioski audytu zleconego przez aktualny zarząd, aby poznać prawdziwy stan finansów FC Barcelony. Prezydent Joan Laporta już pod koniec maja przyznał, że znaleziono niepokojące rzeczy. Niektóre sprawy są zaskakujące, a inne trudno będzie rozwiązać.
Deloitte formułuje końcowe wnioski, więc wkrótce audyt może zostać zakończony. Spośród pierwszych ogólnych ustaleń wyróżnia się to, że głównym powodem zadłużenia klubu nie jest pandemia. Odpowiada ona za 10-15% całkowitego długu. Oznacza to, że reszta powstała w wyniku złego zarządzania przez poprzedni zarząd.
Co innego twierdził były wiceprezydent ds. finansowych Jordi Moix, który na Zgromadzeniu powiedział, że za aktualną sytuację finansową klubu w ponad 50% odpowiada pandemia.
W kontraktach niektórych piłkarzy były uwzględnione bonusy, które są tak łatwe do spełnienia, że właściwie można je włączyć do stałej pensji.
Aktualny zarząd ma wrażenie, że wiele operacji zostało wykonanych w taki sposób, aby to kolejni rządzący mieli problem, np. odroczono sporo płatności, które miały trafić m.in. do zawodników.
Problem jest też z Espai Barça. Po pierwsze, początkowa wycena gwałtownie wzrosła. Po drugie, odkryto kilka wątpliwych operacji. Jedną z nich jest np. zapłata 1,5 miliona euro Klubowi Sportowemu Laietà za niedogodności związane z hałasem i brudem, które mogła wywołać praca na budowie.