Ronald Koeman otworzył konferencję prasową przed meczem z Atlético wspominając jednego z byłych trenerów Barcelony. „Pamiętam zdanie Van Gaala: Dzień dobry, przyjaciele z prasy” powiedział, po czym nastąpił czas na pytania dziennikarzy.
Co sądzi Pan o Atlético?
To dwa różne style gry. W zeszłym roku byli mistrzami, to wielka drużyna. Musimy starać się szukać okazji i wykorzystywać ostatnie podania.
Zdanie brzmiało: „Przyjaciele z prasy, odchodzę”. Odchodzi Pan?
Jeszcze zostaję.
Patrząc na ostatnie występy, jeśli pozostanie Pan trenerem, jak można zmienić tę dynamikę?
Trzeba pracować i zmieniać pewne rzeczy w drużynie. Odzyskamy ważnych graczy, przede wszystkim w ataku. Wiem, że to zależy od wyników, bo to normalne w tym świecie.
Uważa Pan, że to będzie pana ostatni mecz?
Nic mi nie powiedziano. To prawda, że dowiedziałem się, że prezydent był tutaj, ale nie widziałem się z nim, ponieważ przygotowywaliśmy jutrzejszy mecz. Nic nie mogę powiedzieć, bo, powtarzam, nic mi nie powiedziano. Mam uszy i oczy i wiem już, że wiele rzeczy wycieka. Ale, powtarzam, nic mi nie powiedziano.
Jak Pan to znosi? Bo sytuacja nie jest komfortowa.
To pytanie na jutro. Teraz nie jestem najważniejszy. Drużyna musi uzyskać pozytywny wynik. Jestem tutaj z miłości do Barçy. Przybyłem w skomplikowanej sytuacji. Teraz jest bardziej skomplikowana niż pierwszego dnia. Mnie obchodzą zawodnicy i przygotowanie meczów.
Pańska relacja z prezydentem nie istnieje?
Nie odpowiem na to pytanie.
Po pierwszym trymestrze daje Pan sobie zaliczenie czy nie?
Mam dosyć bronienia siebie samego. To nie ma żadnego sensu. Ludzie, którzy znają sytuację, wiedzą, jak ważnych rzeczy dokonaliśmy i jakie zmiany nastąpiły w klubie. To pytanie do was. Z pewnością niektórzy myślą, że to brak szacunku, inni uważają, że klub potrzebuje czasu. Myślę, że to nie temat na dziś. Chciałbym pewnego dnia powiedzieć, co myślę, to prawda. Kadra jest pełna młodych, są też kontuzjowani gracze. Zawsze rozmawiamy o ustawieniu, ale to nie kwestia ustawienia. Jeśli nie mamy skrzydłowego, który potrafi grać jeden na jednego, trzeba szukać bocznych obrońców. Praca trenera zależy od zawodników, jakich ma. Jeśli miałbym worek pieniędzy, wciąż miałbym tutaj Messiego. I innych zawodników, aby dominować. Jeśli nie mam bardzo szybkiego skrzydłowego i mam zawodnika, który normalnie występuje na prawej stronie, do grania na lewej, to tak już jest. Brakuje nam pewnych rzeczy. Ale jeśli możemy odzyskać wszystkich, również napastników, będziemy mieli mocną kadrę. Młodzi też zasługują na szanse.
Boli Pana to, w jaki sposób zarządza się tą całą sytuacją?
Myślę, że nie ma potrzeby odpowiadać na to pytanie. A co Pan myśli?
To normalne.
Tak, jesteście bardzo ważni. Możecie pomóc, krytykować. Nie chodzi o bycie dobrym czy złym, ale o sposób traktowania.
Jak się Pan czuje pod względem emocjonalnym?
Szczerze mówiąc, mogło być lepiej.
Jaki był najlepszy a jaki najgorszy moment, odkąd jest Pan w Barcelonie?
Wydaje się, jakbym odchodził... Najlepszy moment to podpisanie kontraktu z Barçą. Najgorszym momentem było odejście Messiego.
Czego brakuje kadrze?
Na ten moment równowagi, ponieważ mamy niewielu dostępnych napastników. Ansu wraca, ale wciąż jeszcze trochę to potrwa. Mówiłem już o tym ostatnio. Brakuje nam też skuteczności. W zeszłym roku Atlético stworzyło mniej okazji od nas, ale było w stanie oddać strzał i zdobyć bramkę. Ostatnio mieliśmy cztery okazje, musisz zdobyć gola albo dwa, ale my tego nie zrobiliśmy.
Mówi się, że Jordi Cruyff może być pana następcą. Rozmawiał Pan z nim o tym?
Od pierwszego dnia Jordi mówił mi, że nie będzie trenerem w tym klubie, a rozmawiam z nim każdego dnia. Ale to, o czym rozmawiamy, zostaje między nami.