O Gerardzie Piqué jest ostatnio głośno ze względu na nagrania opublikowane przez El Confidencial, na których słychać jego rozmowy z prezydentem RFEF, Luisem Rubialesem, dotyczące jego pośrednictwa w organizacji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej. Ponadto powrócił temat jego negocjacji z Josepem Marią Bartomeu, które miały miejsce dwa lata temu w czasie pandemii. Obrońca chciał ulepszyć swój kontrakt w zamian za rozłożenie płatności, co pomogłoby uporządkować finanse klubu. Kiedy ówczesny prezydent poprosił połowę zawodników o obniżenie pensji, sytuacja nie spodobała się szatni Barcelony, która nie chciała przystać na prośbę.
Piqué podpisał nową umowę w październiku 2020 roku. W ostatnim roku kontraktu wygasającego w 2024 miał zarobić 41 mln euro plus zmienne. Jak podaje ABC, kiedy pozostali gracze poznali szczegóły nowej umowy Piqué, nie trzeba było długo czekać na ich reakcję i pewnego dnia obrońca znalazł na tablicy w szatni napis „zdrajca”. Źli byli na niego zwłaszcza gracze z dłuższym stażem, którzy chcieli zachować jednolite stanowisko.
Ponadto Piqué miał zostać wybrany na jednego z kapitanów ze względu na staż w drużynie, a nie dlatego, że wybrali go pozostali zawodnicy. Szatnia nie była zadowolona z jego niektórych decyzji i zachowań. Ponadto relacja Piqué z Messim nie zakończyła się dobrze i aktualnie zawodnicy nie rozmawiają ze sobą.