Jeśli jest jakiś zawodnik, który marzy o tym, żeby trafić do Barçy, to jest nim Bernardo Silva. Portugalczyk spędził ponad rok, próbując przeprowadzić niemożliwą operację i zaczyna przyjmować do wiadomości, że będzie musiał pozostać w Manchesterze City na kolejny sezon.
Nie chodzi o to, że jest mu źle w klubie, czy że jego relacje z Pepem Guardiolą uległy pogorszeniu, ale o to, że jego decyzja o opuszczeniu Premier League, aby grać, jeśli to możliwe, w Barcelonie, została dobrze przemyślana. To jednak raczej marzenie niż rzeczywistość.
Barça jest w tej kwestii nieco zdesperowana, ponieważ po odejściu Dembélé, Bernardo Silva byłby idealnym zawodnikiem, aby z przytupem wejść na rynek. W innych czasach podpisanie kontraktu byłoby przesądzone, ale sytuacja finansowa Barçy na to nie pozwala, chyba że zdarzyłby się cud w postaci nieoczekiwanego przypływu pieniędzy.
Jorge Mendes, agent zawodnika, wielokrotnie umieszczał jego nazwisko na stole. Na tym etapie jednak City nie zamierza ułatwiać pomocnikowi sprawy. W Barcelonie dużo mówi się o Bernardo, ale raczej jak o niemożliwym do spełnienia marzeniu... chyba że Laporta wyciągnie jakiegoś asa z rękawa.